Pogoń Szczecin — co by było, gdyby nie Kamil Grosicki?

Po wywalczeniu brązowego medalu w sezonie 2021/22, w Szczecinie zapanowała aura niepokoju. Z jednej strony, Pogoń jeszcze półtora miesiąca przed końcem ówczesnych rozgrywek liderowała w Ekstraklasie i gdyby nie rozczarowujący finisz — mogła nawet zawalczyć o tytuł mistrzowski. Z drugiej — klub opuszczał jego dotychczasowy sternik — Kosta Runjaić. Niemiec został skuszony ofertą z Legii Warszawa, co miało być jasnym sygnałem — projekt ze stolicy jest atrakcyjniejszy niż niepewna przyszłość w Szczecinie. Działacze musieli szukać sposobu, by pozostać w gronie czołowych drużyn Ekstraklasy. Ich pomysłem było ściągnięcie trenera szwedzkiej młodzieżówki — Jensa Gustafssona. Jak jego drużyna wypadła w porównaniu do tej, którą prowadził Runjaić? Czy 4. miejsce na koniec sezonu 2022/23 to sukces, czy też mimo wszystko niedosyt?

W poszukiwaniu optymalnej jedenastki

Z jedenastki, która w kwietniu 2022 roku pokonała Legię Warszawa, w klubie pozostało 7 piłkarzy. Oddajmy jednak, że jeśli jakiś zawodnik opuszczał drużynę, to głównie dlatego, że Pogoń nie widziała sensu dalszej współpracy. Portowcy nie robili żadnych przeszkód, by Bartkowski, Mata, Matynia czy Drygas znaleźli sobie nowych pracodawców. Tak właściwie jedynym znaczącym osłabieniem była sprzedaż Jeana Carlosa Silvy do Rakowa Częstochowa, jednak i on nie był pierwszoplanowym graczem u Gustafssona. Szwed długo szukał optymalnej jedenastki i sprawdzał wiele opcji na dane pozycje. Przykładowo, w trakcie sezonu dołek formy miał Dante Stipica — wcześniej uważany za jednego z najlepszych golkiperów Ekstraklasy. Między słupki wskoczył więc Bartosz Klebaniuk, który zaliczył niefortunny występ przeciwko Górnikowi Zabrze. Finalnie więc Stipica odzyskał swoje miejsce, a w drugiej części sezonu miał więcej udanych niż nieudanych spotkań.

REKLAMA

Wysoko przegrane spotkanie kwalifikacji Ligi Konferencji Europy przeciwko Bröndby IF, Pogoń rozpoczęła z defensywą w osobach Mata – Malec – Zech – Bartkowski. Ostatni mecz sezonu — wysoko wygrany z Radomiakiem Radom, kończyła w zestawieniu Koutris – Malec – Zech – Wahlqvist. Klarowne są więc zmiany, jakie zaszły na bokach obrony i trzeba szczerze przyznać — są to zmiany na plus.

Prawda jest jednak taka, że jesienią drużyna traciła wiele goli, a wiosną po szumnie zapowiadanej przebudowie linii obrony… również miała spore straty. Przykładowo, mniej bramek w 2023 roku wpuścił golkiper Stali Mielec. Zawiódł Danijel Loncar, ale mówimy tu raczej o zawodzie na zasadzie dużych oczekiwań i niekoniecznie wybitnych efektach. Być może defensywa z nowymi piłkarzami — mówiącymi w różnych językach — potrzebuje po prostu czasu. Wystarczy jednak rzut oka w statystyki, by zauważyć, że Pogoń Gustafssona straciła w lidze aż 15 goli więcej niż ta, prowadzona przez Runjaicia. Szwed zrobił konkretne kroki, by temu zaradzić, jednak Pogoń konsekwentnie nie potrafiła utrzymywać czystych kont.

Pogoń nadal wiele zyskuje dzięki Dąbrowskiemu

W linii pomocy nadal liderem jest Damian Dąbrowski — absolutnie jeden z najlepszych defensywnych pomocników w naszym kraju. Często dziwimy się nawet, że nikt nie chce dać mu szansy w kadrze narodowej. Nie mówmy przecież, że jest „za stary” – jest jeszcze przed 31. urodzinami. W końcówce sezonu dobrą formę złapał 20-letni Mateusz Łęgowski i to może być jeden z liderów zespołu w rozgrywkach 2023/24. Sebastian Kowalczyk? Są znakomite momenty, ale jest także dużo przeciętnych gier. Jeśli Pogoń chce walczyć o poważne cele, ten zawodnik musi dawać więcej.

Wzorem może być dla niego Kamil Grosicki

34-latek w minionym sezonie był najlepszym strzelcem i asystentem zespołu, biorąc udział w dokładnie 21 trafieniach Pogoni Szczecin. Grosik jest bezcenny, a jednak 8 czerwca skończył 35 lat. Długofalowo, nie można opierać gry zespołu jedynie na jego kreatywności, chociaż to obecnie najłatwiejsza i najkorzystniejsza taktyka. Kalkulator w dłonie i liczymy, ile „ważyły” gole Grosickiego. Według prostego rozrachunku, odejmując od bilansu Portowców trafienia 88-krotnego reprezentanta Polski, Pogoń Szczecin miałaby 11 punktów mniej. Odejmując także asysty, aż 17. Oczywiście, to mocno uproszczone wyliczenie, jednak w wielu spotkaniach wynik nie układał się po myśli zespołu Gustafssona, a Grosik robił różnicę.

Wiosną coraz częściej grywał Marcel Wędrychowski, ale jego bilans – 1 gol i 2 asysty mówi wszystko. Nadal zagadką jest Vahan Bichakhchyan, który ma ogromne możliwości, a jego uderzenia z dystansu są wręcz kultowe — jednak rzadko gwarantuje wysoką jakość przez pełne 90 minut. Ormianin stał się ekskluzywnym zmiennikiem, który wchodził z ławki i szuka swoich szans. Czasem to mu się udaje, jednak Portowcy potrzebują od niego więcej regularności. W Pogoni brakuje drugiego takiego ofensywnego lidera jak Grosicki, który potrafi zrobić coś z niczego i decydować o wyniku spotkań. Co ciekawe, ostatni mecz, w którym Grosika zabrakło w składzie Pogoni, miał miejsce w marcu 2022 roku! Portowcy rozbili wówczas Radomiaka 4:0, w sporym stopniu dlatego, że zespół z Radomia od 51. minuty grał w dziesiątkę.

źródło: twitter/d_trzepacz

Napastnicy, którzy nie błyszczą skutecznością

Luka Zahović i Pontus Almqvist uzbierali łącznie 11 trafień. Gdybyśmy zestawili bilans niewykorzystanych sytuacji bramkowych (wg sofascore), Słoweniec miałby 10 zmarnowanych setek, Szwed 4. Marność nad marnościami. Trudno nie odnieść wrażenia, że obaj mają zdecydowanie większy potencjał niż to, co wnoszą do gry Pogoni Szczecin. Dziś słyszymy chociażby o tym, że Portowcy mają walczyć, by Almqvist został wykupiony z Rostowa, albo chociaż jego wypożyczenie zostało przedłużone. Pytanie, czy warto płacić duże pieniądze za napastnika, który potrafił notować serię 12 spotkań bez strzelonego gola?

Sytuacja z napastnikami mogłaby idealnie opisać perspektywy Pogoni Szczecin. Gdyby defensorzy grali na miarę potencjału, Dąbrowski i Grosicki utrzymywali swoją wysoką formę, dalej rozwijał się Łęgowski, Bichakhchyan zamiast przebłysków co mecz robił różnicę, a napastnicy strzelali tyle goli, ile się od nich oczekuje, Portowcy byliby mistrzami. Niestety, te wszystkie kwestie rzadko się wspólnie zazębiają.

Feralny mecz z Górnikiem…

Mniej więcej od 24. kolejki Ekstraklasy, Pogoń Szczecin złapała wiatr w żagle. Gdybyśmy brali pod uwagę ligowe wyniki od tego momentu, Portowcy byliby drugą drużyną ligi — więcej punktów uzbierał jedynie Piast Gliwice. Ekipa Gustafssona zanotowała w tym czasie ledwie jedną porażkę — w feralnym meczu przeciwko Górnikowi Zabrze. Czasu cofnąć się nie da, jednak błąd arbitra zabrał wówczas punkty Pogoni, a w konsekwencji zamiast podium, dał „tylko” 4. miejsce w lidze. O ile więc Gustafsson w pierwszym sezonie w klubie uzbierał 5 punktów mniej niż Runjaić w ostatnim, o tyle miejsce w ligowej tabeli jest zbliżone. Portowcy są absolutnie jedną z najlepszych drużyn Ekstraklasy, ale mają jednocześnie kilka wad, które nie pozwalają walczyć o tytuł.

REKLAMA

Dziś kluczowe pytanie dotyczy możliwości finansowych klubu. Szwed wydaje się twardo stąpać po ziemi i rozumieć, że nikt nie da mu wielkich gwiazd futbolu, gwarantujących wyniki. Zamiast tego ma wprowadzać do gry szczecińską młodzież. Sprawiać, by obecni piłkarze Pogoni dawali z siebie maksimum. Grosicki jest Liderem przez duże „L”. Strzela, asystuje, robi różnicę. Młodzi mają od kogo się uczyć, ale… Pogoń ma swoje ograniczenia i wspomniany wcześniej Łęgowski, który dopiero aspiruje do bycia znaczącą postacią w zespole, już jest łączony z zagranicznym transferem. Dużo za wcześnie!

Pogoń ma potencjał, by walczyć nawet o mistrzostwo Polski

Trzeba jednak uczciwie ocenić sytuację — ogromną rolę odgrywa w tym Kamil Grosicki. Paradoksalnie, perspektywa walki o europejskie puchary może być problemem, ponieważ Pogoń nadal znajduje się w okresie rozwoju. Nie jest to jednak harmonijny rozwój. Gdy wydawało się, że drużyna ma świetną defensywę i wystarczy poszukać bramkostrzelnego napastnika, by mierzyć w tytuł mistrzowski, zespół zaczął tracić mnóstwo bramek. Po rozpoczęciu przebudowy bloku obronnego okazało się, że poza Grosickim brakuje siły w ofensywie. Działacze muszą zdawać sobie sprawę z ograniczeń, jakie ma obecnie Gustafsson. Nie zdziwimy się, jeśli Pogoń w europejskich pucharach zaliczy szybkie zderzenie z rzeczywistością. Z drugiej strony, spójrzmy na to, że Raków w europejskich pucharach dwukrotnie odpadał na etapie kwalifikacji Ligi Konferencji Europy, ale konsekwencja i zaufanie względem Marka Papszuna sprawiały, że zespół krok po kroku stawał się coraz lepszy. Dlaczego Portowcy nie mieliby iść podobną drogą?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,732FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ