Co takiego wydarzyło się na przestrzeni ostatnich tygodni? Jak to możliwe, że Artur Sobiech — pierwszy do „odstrzału” w Lechu Poznań, otrzymał ofertę nowego kontraktu i dziś go podpisał? 32-latek jeszcze na początku kwietnia zagrał w meczu zespołu rezerw przeciwko Garbarni Kraków. Wydawało się, że jego przygoda z Lechem dobiega do końca i — bądźmy uczciwi — nikt za nim tęsknić nie będzie. Ze względu na problemy zdrowotne Mikaela Ishaka oraz Filipa Szymczaka, Sobiech dostał szansę gry, strzelił 3 gole i… to wystarczyło.
Sobiech (nie)potrzebny
Artur w barwach Lecha Poznań rozegrał 39 spotkań, które złożyły się na 1135 minut. Strzelił w nich 5 goli, co daje 227 minut na jedno trafienie. Szału nie ma, tragedii również. Przede wszystkim, rola Sobiecha w Kolejorzu była zawsze ograniczona i sprowadzała się do wchodzenia na murawę na ostatnie minuty. Gdybyśmy brali pod uwagę jedynie te mecze, w których 32-latek zagrał więcej niż 30 minut, takich występów byłoby ledwie 11. Dochodzimy więc do paradoksu, który trzeba nazwać po imieniu. Przez dwa lata Sobiech był trzymany na duży dystans, by tak po prostu na ostatniej prostej zaliczyć chwilowe przyśpieszenie i wygrać wyścig. Dziś jest wart niecałe 20% tego, na ile wyceniano go gdy przychodził do Poznania. Lech i tak widzi sens w dalszej współpracy.
Artur miał z nami umowę do końca sezonu, ale usiedliśmy do rozmów i doszliśmy do porozumienia w sprawie przedłużenia współpracy o następne 12 miesięcy. Artur będzie rywalizował o miejsce w ataku z naszym kapitanem, Mikaelem Ishakiem, a także Filipem Szymczakiem. Już poprzedni sezon pokazał, że ci piłkarze wzajemnie się doskonale uzupełniają. Nawet, jeśli Mikael jest naszym numerem 1 w ataku, a Filip jako nasz wychowanek świetnie i szybko się rozwija, to Artur w każdej chwili jest w pełni gotowy, żeby ich zastąpić.
dyrektor sportowy Lecha, Tomasz Rząsa
Brzmi pięknie, ale wątpliwości jest sporo
Przede wszystkim — co z Ishakiem? Szwed dawał Lechowi naprawdę wiele i był przez długi czas niezastąpiony. Jego problemy zdrowotne (borelioza) dają jednak wątpliwość, czy dalej będzie gwarantem goli. Szymczak? Zdolny, jednak również pozostaje zagadką. Jego bilans w Lechu Poznań to przecież „tylko” 5 trafień w 58 spotkaniach. Idealny scenariusz to taki, w którym Ishak dalej błyszczy, Szymczak stopniowo gra coraz więcej, a Sobiech służy pomocą kiedy tylko jest potrzebny. Co, jednak jeśli Szwed będzie dalej mieć problemy zdrowotne? Czy Artur Sobiech to piłkarz do gry w pierwszym składzie? Mamy wątpliwości.
Jeśli Kolejorz nie wzmocni ataku i postawi na wspomnianą trójkę, będzie to mocno oszczędnościowy wybór. A skoro już o finansach mowa — Sobiech miał odejść z Poznania, by odciążyć klubowy budżet. Zakładamy więc, że jego oczekiwania finansowe nie były teraz zbyt duże. Kto wie, może finalnie da jeszcze kilka ważnych trafień? Naszym zdaniem Lecha stać na lepszych napastników, ale wszystko zweryfikuje najbliższy sezon. Jako „ten trzeci napastnik”, Artur nie jest złym wyborem, problem w tym, że Kolejorz może bardziej potrzebować „tego trzeciego”, niż wielu się obecnie wydaje.