Marco Asensio na ratunek Królewskim. Real Madryt wygrywa z Getafe

Pomiędzy rywalizacją z Manchesterem City w Lidze Mistrzów Real Madryt czekał mecz z Getafe. Królewscy nie mają już szans na mistrzostwo, ale są zmuszeni do walki o drugie miejsce w lidze z Atletico Madryt. Mimo to Carlo Ancelotti zdecydował się na kilka zmian w wyjściowej jedenastce. Los Azulones natomiast są uwikłani w walkę o utrzymanie, a na domiar złego na Santiago Bernabeu musieli radzić sobie bez jednego ze swoich najlepszych zawodników – Enesa Unala.

Senna pierwsza połowa

Real Madryt rozpoczął spotkanie z chociażby Edenem Hazardem i Marco Asensio w wyjściowej jedenastce. Takie wybory personalne mocno wpływały na grę gospodarzy. Brakowało im płynności, ale także indywidualnych przebłysków. Real miał przewagę w posiadaniu piłki, ale mało czasu spędzał w polu karnym gości. Wyraźnie brakowało pomysłu na sforsowanie obrony Getafe. Strzały, jeżeli już się zdarzały, były słabe i w większości niecelne.

REKLAMA

Gościom taki przebieg pierwszej połowy pasował. Raczej nikt nie oczekiwał od nich walki jak równy z równym, a próby wywiezienia z Santiago Bernabeu tego jednego punktu. Swoje założenia wykonywali bardzo dobrze. Byli w stanie przeciwstawiać się w defensywie zawodnikom Realu Madryt. W ofensywie wyraźnie było widać brak Unala, przez co tworzenie jakiegokolwiek zagrożenia pod bramką Courtois’a było dla nich bardzo trudne. Udało im się jednak utrzymać do przerwy bezbramkowy remis, a przy tym nie musieli uciekać się do żadnych nieczystych zagrywek.

Real Madryt szukał goli

W drugiej połowie Carlo Ancelotti sięgnął po swoje gwiazdy. Od razu po przerwie na boisku pojawił się Toni Kroos. Niemiec wyraźnie wspomógł kolegów w rozgrywaniu piłki. Słabo w tym aspekcie spisywał się tym razem Dani Ceballos. Trudno jednak wyróżnić któregokolwiek z ofensywnych zawodników Realu. Ich gra była za wolna i przewidywalna, nawet jak na broniące się przed spadkiem Getafe. Kolejny raz sporo to mówi o jakości piłkarzy z drugiego szeregu. W 60. minucie na boisku pojawili się też Vinicius Junior, Luka Modrić i Mariano Diaz. Swój udział w meczu zakończył wówczas Eden Hazard. Belg dostosował się swoją grą do reszty zawodników Realu. Miał jednak momenty, kiedy jako jeden z nielicznych pokazywał się do gry.

Na gola musieliśmy czekać aż do 70. minuty. Marco Asensio wreszcie wyszedł strzał z dystansu, chociaż tym razem miał odrobinę szczęścia. Piłka po jego strzale zrykoszetowała od jednego z zawodników Getafe i wpadła do bramki. Real nie miał pomysłu i za bardzo możliwości na tworzenie akcji w polu karnym, więc szukał strzałów z dystansu. Wcześniejsze próby były jednak niecelne.

Po stracie bramki Getafe trochę się otworzyło i wyszło wyżej, dzięki czemu Real miał okazję do szybkich ataków. Jeden z nich nawet zakończył się golem Viniciusa Juniora. Ten nie został jednak ostatecznie uznany z powodu pozycji spalonej Brazylijczyka. Królewscy jednak złapali odpowiedni rytm i szukali kolejnych goli. W końcówce wyglądali na bardzo pewnych siebie, tak jakby wygrywali wyżej niż 1:0. Problemem może okazać się jednak to, że Eduardo Camavinga opuszczał boisko z wyraźnym grymasem bólu po faulu Juana Iglesiasa. Rewanż z Manchesterem City już w środę, i ewentualny brak Francuza może okazać się sporą przeszkodą w walce o awans do finału Ligi Mistrzów.

Real Madryt – Getafe 1:0 (Asensio 70′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,732FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ