11 października 2020 roku. Reprezentacja Polski bezbramkowo remisuje z Włochami, co z perspektywy czasu wypada uznać za solidny wynik. Piłkarze Roberto Manciniego będą bowiem strzelać gole w 17 kolejnych spotkaniach, w międzyczasie świętując Mistrzostwo Europy. Środek defensywy, która jako jedna z nielicznych powstrzymała ówczesny atak Italii, tworzą Kamil Glik oraz Sebastian Walukiewicz. Ten drugi jest nazywany jednym z największych talentów Serie A. Eksperci widzą w nim nowego lidera obrony reprezentacji i przyszłego bohatera transferu do jednej z czołowych drużyn ligi włoskiej. Dlaczego dziś rzadko słyszymy o jego osobie?
W lutym 2021 roku, Walukiewicz stracił miejsce w składzie Cagliari
Tak wówczas opisywaliśmy jego sytuację:
Cagliari może „poświęcić” promowanie Polaka na rzecz doświadczonych defensorów. Pewniakiem do gry we włoskim zespole jest Diego Godin. Urugwajczyk nie prezentuje nadzwyczaj imponującej formy, ale nie popełnia też większych błędów. Jego partnerem w ostatnich kolejkach był Luca Ceppitelli – 31-letni obrońca, który w klubie jest od 2014 roku. Kolejnym rywalem Sebastiana został niedawno Daniele Rugani, niegdyś uchodzący za wielki talent (sympatycy Football Managera z pewnością doskonale kojarzą nazwisko), ale od jakiegoś czasu próbujący odbudować swoją karierę. Ceppitelli i Rugani nie są konkurentami, których Walukiewicz nie byłby w stanie wygryźć.
Pamiętajmy jednak, że chłopak w kwietniu skończy 21 lat. To naturalne, że w tym wieku przydarzają mu się gorsze momenty. Trener Di Francesco walczy obecnie o swoją posadę, z pewnością będzie stawiał chęć utrzymania w lidze ponad działanie na korzyść konkretnego zawodnika. Fakt, że Sebastian stracił niedawno miejsce w składzie, a odzyskał je wyłącznie ze względu na problemy zdrowotne Ceppitelliego to smutna niespodzianka, ale również przykład na to, że w silnych ligach walko o miejsce w drużynie trwa cały czas. Nie ma „świętych krów”, piłkarze nieustannie muszą udowadniać swoją wartość.
Od tego momentu, aż do końca sezonu 2020/21, Walukiewicz spotkania Serie A oglądał co najwyżej z perspektywy ławki rezerwowych. Misja walki o utrzymanie zakończyła się jednak powodzeniem, a wspomniany trener Semplici już w pierwszej kolejce nowego sezonu wystawił Polaka w pierwszym składzie. Bez presji desperackiego zbierania punktów, Cagliari znów mogło zaufać młodemu defensorowi, licząc się z jego ewentualnymi pomyłkami. Sebastian wrócił do gry i wszystko wydawało się zmierzać we właściwym kierunku. Zaufanie względem trenera przeminęło po 3 kolejkach, w których drużyna uzyskała ledwie 1 punkt. Wkrótce zespół przejął Walter Mazzarri, a Walukiewicz zamiast powrotu do regularnej gry, musiał skupić się na leczeniu biodra, którego ból uniemożliwiał mu normalne funkcjonowanie.
Gdy był już gotowy do powrotu, jego zespół znalazł się na nieodwracalnym kursie ku degradacji z ligi
Degradacji, która mogła być wielką szansą dla Sebastiana. Spadek oznaczał przecież znaczące przewietrzenie kadry, a Walukiewicz miał być jednym z liderów zespołu walczącego o powrót do Serie B. Polak cieszył się jednak zainteresowaniem innych drużyn Serie A i skorzystał z oferty wypożyczenia do Empoli. Dziś wiemy, że nie było to szczęśliwy wybór. Sebastian uzbierał ledwie 157 minut, przegrywając rywalizację z Konim De Winterem oraz Sebastiano Luperto. Dodając do tego Ardiana Ismajliego, dochodzimy do przykrego wniosku, że jest obecnie środkowym obrońcą nr 4 w kadrze Empoli. Dyrektor sportowy Pietro Accardi przyznał jednak na początku lutego, że koszty wykupienia Polaka z Cagliari są przystępne. Zakładamy więc, że Empoli jest zainteresowanie kontynuowaniem współpracy.
Walukiewicz znalazł się w takim momencie kariery, że za wszelką cenę musi szukać regularnej gry. W ostatnim spotkaniu przeciwko Atalancie wszedł z ławki rezerwowych, co uznajemy za dobry prognostyk. Reszta sezonu powinna być czasem, w którym będzie mocno naciskał na rywali w walce o pierwszą jedenastkę. Polak znalazł się na zakręcie swojej kariery i potrzebuje jak najszybciej wrócić na właściwy tor, ale możemy powtórzyć to, co napisaliśmy w 2021 roku. Takich jak on w Italii jest wielu. Część z nich spełni marzenia, inni do końca kariery będą wspominać pojedyncze przebłyski. Sebastian musi pracować, by wspomniany mecz z Włochami był jedynie wstępem do czegoś większego, a nie jedynie apogeum jego możliwości, od którego będzie odcinać kupony.