Ledwo opadł kurz po mistrzostwach świata w Planicy, a już najlepsi skoczkowie wracają do rywalizacji w Pucharze Świata. Do końca zimowych zmagań pozostały cztery weekendy. Na początek zawodników czeka morderczy 10-dniowy cykl Raw Air, następnie zawody w Finlandii, a zwieńczeniem sezonu będzie finał w Planicy. W PŚ jeszcze wszystko się może wydarzyć, a z polskiej perspektywy mamy nadzieję, że Biało-czerwoni w dobrym stylu podsumują bardzo dobrą zimę.
Udane mistrzostwa, ale…
No właśnie, ale brak medalu w drużynówce przysłonił nam nieco świetne występy Polaków w konkursach indywidualnych. Piotr Żyła wyjechał z Planicy z tytułem mistrza świata ze skoczni normalnej. Dawid Kubacki powiększył swoją kolekcje medali o brąz z dużego obiektu. Oba te osiągnięcia pozwalają zakwalifikować czempionat w Słowenii jako bardzo udany. W tym miejscu jednak znów można byłoby użyć słowa ale. Wszyscy członkowie kadry i sztabu otwarcie przyznawali, że będzie walka o złoto drużynowe. Finalnie nie udało się zdobyć nawet brązu i po tak udanych konkursach indywidualnych, gdzie trójka naszych reprezentantów była w czołówce, trzeba ten brak medalu uznać za porażkę. Oczywiście brak drużynowego krążka nie oznacza, że tegoroczne mistrzostwa uznamy za nieudane. Jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że cała radość z wcześniej zdobytych wyników uleciała wraz z czwartym miejscem w konkursie drużynowym.
(Do)gonić Graneruda
W klasyfikacji Pucharu Świata Halvor Egner Granerud prowadzi z przewagą 293 punktów nad Dawidem Kubackim. Do zdobycia pozostało jeszcze 900 oczek. Norweg ma za sobą kompletny zawód na mistrzostwach świata. Z Planicy wrócił zaledwie ze srebrnym medalem z drużynówki. Trudno podejrzewać, że podrażniony porażką Granerud wypuści z rąk Kryształową Kulę, tym bardziej, że aż sześć konkursów odbędzie się w jego kraju. Na dodatek jego najgroźniejszy konkurent Dawid Kubacki w ostatnim czasie nie był w wybitnej formie. Ostatnie zwycięstwo w Pucharze Świata zaliczył ponad dwa miesiące temu, 4 stycznia w Innsbrucku. Scenariusz, w którym nagle Kubacki wygrywa konkurs za konkursem, a Granerud kończy zawody na przełomie pierwszej i drugiej dziesiątki jest niezwykle mało prawdopodobny. Jednak skoki jako bardzo nieprzewidywalny sport już nie takie przypadki urzeczywistniał, więc jak w piosence Anity Lipińskiej jeszcze ,,wszystko się może zdarzyć”.
Postawić kropkę nad i
Mam tu na myśli dyspozycję polskich skoczków. Pierwszy sezon Thomasa Thurnbichlera w roli trenera Biało-czerwonych będzie i tak dużym sukcesem. Dwa medale mistrzostw świata, wiele podiów, w tym zwycięstwa Dawida Kubackiego oraz drugie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni. Nie można też zapomnieć o historycznym zwycięstwie w pierwszym konkursie duetów. Ostatnie tygodnie rywalizacji w Pucharze Świata to czas by przypieczętować jeszcze bardziej sukces minionych miesięcy. Takim stemplem na dokumentach podpisanymi sezon 2022/23 z pewnością byłyby wysokie lokaty w cyklu Raw Air. Do rozegrania pozostały także dwa konkursy drużynowe w Lahti i Planicy. Tam Polacy będą mieli okazję udowodnić, że brak medalu na mistrzostwach to był wypadek przy pracy.
Kamil Stoch i sympatia do Raw Air
Bardzo dobre wspomnienia z norweskim turniejem ma nasz 3-krotny mistrz olimpijski. W inauguracyjnej imprezie w 2017 roku zajął drugie miejsce. W 2018 i 2020 okazał się zwycięzcą. Co prawda edycja z 2020 roku została przerwana przez wybuch pandemii, ale w tamtym momencie to Kamil był liderem. Nawet w minionym słabym sezonie, Stoch w Raw Air został sklasyfikowany na dobrej 12. pozycji. O ile skocznia w Oslo nie leży prawie 36-latkowi, tak z obiektem w Lillehammer Kamil ma bardzo dobre wspomnienia. Szczególnie podczas edycji Raw Air w 2018 roku, gdzie zwyciężył w konkursie z niemal 30 punktową przewagą nad drugim Kubackim. Stoch na mistrzostwach świata był w bardzo dobrej dyspozycji. Niewiele zabrakło, a zdobyłby medal indywidualny na dużym obiekcie. Aktualna forma pozwala mu wierzyć, że jeszcze tej zimy wskoczy na podium. Być może przy odrobinie szczęścia uda mu się zdobyć upragnione 40. zwycięstwo w Pucharze Świata.
Program zawodów w Oslo:
Piątek, 10 marca
17:00 prolog
Sobota, 11 marca
14:40 konkurs indywidualny
Niedziela, 12 marca
11:15 prolog
16:30 konkurs indywidualny