Jak Unai Emery zmienia Aston Villę?

Wydawało się, że po słodko-gorzkiej przygodzie z Arsenalem, której doświadczył hiszpański szkoleniowiec, zbyt szybko nie zobaczymy go na ławce trenerskiej na boiskach Premier League. Nic bardziej mylnego. Unai Emery przepracował okres odpoczynku od wyspiarskiej piłki w Villarrealu, z którym sięgnął po Ligę Europy oraz awansował do półfinału Champions League. Dziś Mr „Good Ebening” stara się przywrócić blask jednemu z najbardziej utytułowanych klubów w historii angielskiej piłki, jakim jest Aston Villa. I trzeba przyznać, że jak na razie wychodzi mu to naprawdę nieźle.

REKLAMA

Przeszłość w Premier League

Wróćmy jednak do epizodu Emery’ego w Londynie. Hiszpan przejął „Kanonierów” po 22-letniej kadencji Arsena Wengera. Oczekiwania były ogromne, kibice domagali się od nowego trenera czegoś nadzwyczajnego. Powrotu na szczyt i wniesienia świeżości, po niezbyt udanej końcówce kadencji legendarnego Francuza. O ile na początku współpracy gra Arsenalu wyglądała dobrze a wyniki się zgadzały, to im dalej w las, tym bardziej obie strony zaczęły wyglądać na zmęczone sobą. Było to najbardziej widać po przegranym finale Ligi Europy z Chelsea. Nowy sezon już nie napawał optymizmem, nie dawał świetnych wyników. Włodarze widzieli, że zespół się nie rozwija, a sam Hiszpan nie wrócił już na Emirates Stadium. Emery nie przejął się zbytnio tym faktem, znajdując pracę w rodzimej lidze, gdzie zawsze go ceniono.

Powrót i próba pokazania siły

Jedną z charakterystycznych cech zespołów prowadzonych przez 51-latka było to, że potrafiły one często osiągać wyniki „ponad stan”. Tak było m.in. z Sevillą, czy Villarrealem. Zatem gdy Steven Gerard przelał czarę goryczy u sterów ekipy „The Villans”, działacze klubu nie zastanawiali się długo nad wyborem nowego kandydata. Klub z Villa Park potrzebował bowiem fachowca, który będzie w stanie poukładać klocki na Villa Park w odpowiedni sposób i zapewnić stabilizację w tabeli Premier League poprzez dobre wyniki. Unai Emery, który odrzucił wcześniej ofertę Newcastle United, tym razem postanowił przyjąć kolejną propozycję z Anglii. Były szkoleniowiec Arsenalu powrócił na Wyspy, by ponownie spróbować udowodnić swój kunszt trenerski.

Widać też, że w Hiszpanii nie próżnował również w kwestii nauki angielskiego. W pomeczowych wypowiedziach czy na konferencjach prasowych nie widać już tylu wpadek językowych czy nerwowości w wysławianiu się. Choć słynne „good ebening” z pewnością pozostanie w pamięci tamtejszych dziennikarzy jeszcze na długo. Ktoś zapyta – dlaczego zamienił hiszpański klub walczący w europejskich pucharach, na średni klub w Premier League? Przede wszystkim większe pieniądze i chęć nowego wyzwania, tym bardziej, że Hiszpan jak tylko dostał taką ofertę z pewnością poczuł, że w Anglii ma niedokończone sprawy. Unai Emery to trener, który nie lubi dostawać gotowego materiału, uwielbia rzeźbić i czekać cierpliwie na efekty, rozwijając piłkarzy, pokazując później całemu światu, że z tej gliny można ulepić coś imponującego.

Krótka praca = inna gra

Zatrudnienie Hiszpana nie powinno być rozpatrywane jako błąd Aston Villi, nawet jeśli po sezonie czy dwóch obie strony się rozejdą. Już po przepracowanych pierwszych 14 meczach na ławce trenerskiej „The Villans” widać inną drużynę. W debiucie pokonali Manchester United, po bardzo efektownej i skutecznej grze, czego nie było widać za kadencji poprzednika – Stevena Gerrarda. Na rozkładzie pokonanych przez Villę Unaia Emery’ego są takie firmy jak wspomniany Manchester United, Tottenham czy genialnie wyglądające Brighton. Czapki z głów. Piłkarze wyglądają o wiele inaczej, odblokował się Ollie Watkins, który praktycznie, co mecz daje co najmniej gola i Anglik zaczyna wyglądać na piłkarza, który przerasta swoją grą kolegów. Kto wie, może po sezonie Anglik znajdzie się nawet na liście zainteresowań większych klubów.

Emiliano Buendia z meczu na mecz pokazuje, że warto było za niego dać wiele pieniędzy, a sam Philippe Coutinho, może pokaże, że stać go na jeszcze jeden dobry sezon. Obrona zrobiła się bardziej szczelna, choć i z nią bywa różnie po wielu wybrykach Emiliano Martineza, jednak co najważniejsze Hiszpan poprawił grę ofensywną „The Villans”. Przychodzą i będą jeszcze przychodzić wpadki takie jak w Fa Cup z Stevenage. Jednak na podwórku ligowym drużyna wygrywa z przeciwnikami, z którymi powinna na papierze przed meczem wygrać, nie zalicza głupich wpadek, a najmocniejszym drużynom takim jak Arsenal potrafi się postawić i wyjść na mecz z planem, nie bojąc się klasy przeciwnika. Gdy Unai Emery przejmował Aston Villę znajdowała się ona tuż nad strefą spadkową, a teraz „The Villans” mogą po cichu myśleć nawet o grze w europejskich pucharach. Aczkolwiek to powinien być realny cel „Łotrzyków” dopiero na kolejny sezon.

Wzmocnienia w kadrze

Jeżeli Aston Villa myśli o pucharach, a z pewnością myśli, to potrzeba wzmocnień i paru roszad w składzie. Unai Emery musi się zastanowić na kogo woli stawiać na danych pozycjach. Czy Matty Cash jest jego pierwszym wyborem na prawej obronie, czy preferuje wystawianie ściągniętego Alexa Moreno czy Lucasa Digne w roli lewego defensora. Środek obrony też woła o transfery, ponieważ sam Tyrone Mings tego nie uciągnie, lecz z tym też trzeba uważać i poczekać, bo nie wiadomo jak po długiej kontuzji będzie wyglądał Diego Carlos.

Przechodząc dalej, może sprzedaż Emiliano Martineza nie byłaby najgorszym pomysłem. Ktoś na pewno chciałby mistrza świata między słupkami w swoim klubie, a Villa na tym transferze mógłby wiele zarobić. Środek pomocy wygląda bardzo dobrze, jednak nie zaszkodziłaby jakaś ofensywna alternatywa oraz pozbycie się Philippe Coutinho, który jeżeli nic nie pokaże do końca sezonu, nie bardzo zasługuje na więcej szans. Nie można wiecznie czekać, same przebłyski Brazylijczyka to zdecydowanie za mało. Potrzebni też nowi skrzydłowi, którymi Unai Emery uwielbia grać, lecz nie ma on klasycznych skrzydłowych, Leon Bailey to nie wszystko, z resztą w Anglii też jak dotąd nie pokazał tego co w Niemczech w barwach Bayeru Leverkusen. Klub ponadto pozbył się alternatywy dla Olliego Watkinsa, wysyłając Dannego Ingsa do West Hamu. Przy możliwej sprzedaży Anglika w przyszłości wypadałoby rozejrzeć się za nową „9” w Birmingham.

Trust the process

Wymieniłem tutaj dużo braków, czy potencjalnych wzmocnień. Wiele z nich może okazać się jednak niepotrzebnych, zależnie od tego co przyniesie końcówka sezonu. Póki co, końcówka sezonu zapowiada się dla Aston Villi dosyć spokojnie. Pewne miejsce w środku tabeli, brak meczów w środku tygodnia, co idealnie sprzyja organizacji kadry, wzmacnianiu potencjału piłkarzy i patrzeniu w przyszłość z optymizmem. Na Villa Park potrzeba takiej cierpliwości i zaufaniu procesowi. Unai Emery już niejednokrotnie pokazał, że w takich warunkach odnajduje się bardzo dobrze i warto mu zaufać.

aut. Mateusz Topolski

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ