Pokaz siły Bayernu Monachium. Union Berlin był dla nich jedynie tłem

Union Berlin jest swoistym fenomenem. Podopieczni Ursa Fischera w teorii powinni być co najwyżej ligowym średniakiem, tymczasem konsekwentnie zbierają punkty, nie mając kompleksów przeciwko drużynom mającym kilka(naście) razy większe budżety. W ostatnich tygodniach wyeliminowali Ajax z Ligi Europy oraz pokonali Lipsk w Bundeslidze, ale przede wszystkim zrównali się punktami z wielkim Bayernem Monachium. Przyjeżdżając do Bawarii, zdawali sobie jednak sprawę, że zaskoczenie drużyny Juliana Nagelsmanna w bezpośrednim starciu będzie trudnym zadaniem, a Bayern z pewnością zrobi wszystko, by udowodnić swoją wyższość.

Przewaga gospodarzy przez cały mecz była niepodważalna

Oczywiście, goście nie chcieli cofać się do obrony i ograniczać wyłącznie do przeszkadzania Bawarczykom. Nie chcieli, ale często byli do tego zmuszeni. Jakość piłkarska graczy Nagelsmanna okazała się zbyt duża, by prowadzić wyrównane zawody. Union mógł wierzyć w sprawienie niespodzianki przez pierwsze pół godziny meczu. W 30. minucie futbolówka trafiła do Kingsleya Comana, a ten odnalazł w polu karnym Erica Maxima Choupo-Motinga. Kameruńczyk uderzeniem głową skierował piłkę do siatki, dzięki czemu dopełnił listę drużyn, którym zdołał strzelić gola. W tym momencie może pochwalić się trafieniami przeciwko wszystkim obecnym zespołom grającym w Bundeslidze. Już w tym momencie szanse Unionu spadły niemalże do zera. Nie mieli szans na kontrowanie, a o prowadzeniu ataku pozycyjnego w Monachium nie było mowy.

REKLAMA

Po strzelonym golu Bayern poszedł za ciosem. Bawarczycy przeszkadzali rywalom w wyprowadzaniu piłki spod własnej bramki, a po niecelnym wykopie Frederika Rønnowa, podanie na wolne pole otrzymał Coman, który podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Jakby tego było mało, w doliczonym czasie gry swojego gola po akcji zespołowej strzelił świętujący dziś dwudzieste urodziny Jamal Musiala.

Bayern nie dał Unionowi dojść do głosu

Urs Fischer musiał rozumieć sytuację swojej drużyny i wiedział, że jedynym zadaniem na drugą połowę, będzie uniknięcie wyższej klęski. Wynik spotkania był jasny, a Bayern nie zamierzał zwalniać tempa. Nagelsmann pokusił się co prawda o kilka zmian, ale wprowadzony na murawę Sadio Mane nie oznaczał obniżenia poziomu gry. Co więcej, Senegalczyk miał wielką ochotę do gry i doszedł nawet do sytuacji bramkowej, ale zamiast samemu kończyć akcję, dogrywał Müllerowi. Kapitan Bayernu zmarnował jednak szansę, trafiając w bramkarza rywali.

Union był dziś bezradny, ale czy mogliśmy spodziewać się innego scenariusza? Bayern ma zdecydowanie lepszych piłkarzy i będąc skoncentrowanym, spokojnie ograł jednego z rywali w walce o tytuł. Berlin zapewne nie będzie płakać po takiej porażce, a dalej robić swoje i czekać, aż Bawarczycy znów zgubią punkty. Dziś jednak obserwowaliśmy różnicę klas.

Bayern – Union 3:0 (Choupo-Moting 31, Coman 40, Musiala 45+1)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ