Jesień nie była idealnym okresem dla sympatyków Wisły Kraków, a zarazem straty w ligowej tabeli nie odebrały nadziei na powrót do Ekstraklasy. Biała Gwiazda zimą sięgnęła po hiszpańskie wzmocnienia, a wiosenną podróż w górę tabeli miało rozpocząć zwycięstwo nad Resovią Rzeszów. Dzisiejszy rywal Wiślaków to drużyna, która znajduje się tuż nad strefą spadkową, ale tym bardziej nie może gubić punktów.
Obawy o dyspozycję Wisły zostały rozwiane już w pierwszej połowie
Na listę strzelców wpisali się Boris Moltenis (ostatecznie bramka zapisana jako trafienie samobójcze Seweryna) oraz Luis Fernandez. Przy pierwszy golu wrzutką w pole karne popisał się David Junca, trafienie drugiego to dogranie Miguela Villara. W obu akcjach swój udział miał Kacper Duda, który naszym zdaniem był dziś najlepszym graczem meczu. Podobnie uważają kibice Wisły.
Wiślacy od początku do końca byli lepszym zespołem, a Radosław Sobolewski przy prowadzeniu 2:0 dalej motywował swoich zawodników, by zachowywali koncentrację i szukali kolejnych trafień. Biała Gwiazda mimo optycznej przewagi oddała jednak mniej celnych strzałów niż rywal i to może martwić. W grze Wisły widać było jednak solidny poziom. Próby budowania akcji skrzydłami, dobre tempo wymiany podań. Drużyna Sobolewskiego mogła się podobać, ale wszystko, co najlepsze pokazała w pierwszej części meczu. Potem zabrakło już determinacji, by podbijać wynik.
Dalecy jesteśmy od pompowania balonika oczekiwań, bowiem to było spotkanie, które Wisła Kraków po prostu musiała wygrać. Zrobiła to, w całkiem niezłym stylu. Wypada jednak brać poprawkę na poziom sportowy rywala. Już w najbliższej kolejce czeka ich wyjazd na starcie z Arką Gdynia i wówczas przekonamy się, czy dzisiejsze przebłyski to oznaka wysokiego potencjału, czy… pozostaną jedynie przebłyskami.