Co za szalony mecz! Argentyna miała zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, ale nie utrzymała korzystnego rezultatu w regulaminowym czasie gry. To doprowadziło do niezwykle emocjonującej dogrywki i serii rzutów karnych, w których lepsi okazali się zeszłoroczni triumfatorzy Copa America.
Moment magii Messiego dał prowadzenie Argentynie
Przez znaczną część pierwszej połowy spotkania oba zespoły starały się rozpoznać wzajemne intencje. Żadna z drużyn nie chciała próbować zbyt wielu ryzykownych zagrań, czekając na odpowiedni moment aby wrzucić wyższy bieg. Widzieliśmy to bardzo dobrze u Holendrów chociażby w meczu 1/8 przeciwko USA. Oranje potrafili zdecydowanie oddać inicjatywę rywalowi, po to aby w dogodnej dla siebie chwili skorzystać z pozostawionej im przestrzeni i zadać celny cios. Ciężko było o to jednak z Argentyną, która sprawnie odbudowywała swoje formacje i nie pozwalała podopiecznym Louisa van Gaala na dojście do sytuacji strzeleckiej. I to dosłownie, gdyż Holendrzy przez pierwsze 45 minut oddali zaledwie jeden niecelny strzał.
Z kolei Argentyna, która popełniła kilka błędów w fazie ataku czy też dopuszczając się niepotrzebnych strat, umiała znaleźć kluczowy fragment rywalizacji, w którym mogła zrobić różnicę. Z bocznego sektora boiska akcję rozpoczął Nahuel Molina, który oddał piłkę do Messiego i podążył w kierunku pola karnego z nadzieją na zagranie zwrotne. To odważne wejście prawego obrońcy Albicelestes w szesnastkę Nopperta opłaciło się. Messi, który odebrał od niego wcześniej futbolówkę, odwdzięczył się Molinie piękną asystą w swoim stylu. Kapitan reprezentacji Argentyny zagrał idealne podanie po ziemi, omijające wszystkich holenderskich obrońców, zostawiając tym samym Molinę w sytuacji sam na sam z bramkarzem Holandii. 24-letni zawodnik Atletico Madryt nie pomylił się i w swoim 25. występie dla kadry narodowej mógł cieszyć się z debiutanckiego trafienia.
Weghorst na ratunek!
Od początku drugiej połowy to Argentyna wciąż kontrolowała przebieg spotkania. Holandia nie potrafiła znaleźć skutecznego sposobu na przejście argentyńskiej obrony. Za to Błękitno-Białym znowu wystarczył jeden moment, aby powiększyć swoją przewagę. Marcos Acuna wykorzystał niefrasobliwość Denzela Dumfriesa w polu karnym Holendrów, wywalczając dla ekipy Scaloniego rzut karny. Do wykonania jedenastki podszedł oczywiście Leo Messi, który w przeciwieństwie karnego w meczu z Polską, nie dał szans Noppertowi uderzając mocno i precyzyjnie przy prawym słupku.
Wydawało się, że Argentyna nie wypuści już tego prowadzenia. Jednakże w 83. minucie niespodziewanie trafił do siatki Wout Weghorst, który strzałem głową zaskoczył Martineza. To natychmiastowo podwyższyło nam poziom emocji w końcówce meczu. Oglądaliśmy liczne sprzeczki, dyskusje z arbitrem, przepychanki pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Hiszpański sędzia Mateu Lahoz zmuszony był doliczyć równie hiszpańską dawkę minut do czasu podstawowego – aż dziesięć! I los chciał, że w 90+11. minucie stan rywalizacji wyrówna właśnie Weghorst, zdobywający tym samym dublet. I to po tak nieszablonowo rozegranym rzucie wolnym. Nieprawdopodobne, a jednak. Holendrzy zaserwowali nam kolejną dawkę piłkarskich emocji pod postacią dogrywki.
Argentyna blisko w dogrywce, awans po karnych z genialnym Martinezem w bramce
W trakcie dogrywki zdecydowanie bliżej zamknięcia meczu byli Albicelestes. Messi i spółka przycisnęli Holendrów szczególnie w drugiej części dodatkowego czasu gry, gdzie licznymi rykoszetami ratowali się Oranje. Enzo Fernandez raz po raz strzelał niczym armata, ale trafił jedynie w słupek, a Di Maria próbował wkręcić z rzutu rożnego i było to celne uderzenie, a Noppert musiał wybijać piłkę za linie bramkową. Argentyna robiła co mogła, ale rozstrzygnięcie odbyło się w serii rzutów karnych.
A tam raz jeszcze wielką klasę pokazał Emiliano Martinez, bramkarz reprezentacji Argentyny. Obronił strzały Van Dijka i Berghuisa, stając się narodowym bohaterem razem z Lautaro Martinezem, który trafił decydującą jedenastkę.