Mundial w Katarze jest już historią dla reprezentacji Polski. Wyjście z grupy i stosunkowo wyrównany mecz z Francją z pewnością można zapisać na plus. Jednocześnie widzieliśmy tyle, by mieć ogromny materiał do analizy. Zaczynamy od zestawienia zawodników, którzy stracili podczas mistrzostw świata. Po części z nich oczekiwaliśmy więcej, inny potwierdzili to, czego się obawialiśmy.
Nicola Zalewski — dużo szumu o nic
Według wyliczeń serwisu „Sofascore” najgorszy polski piłkarz w Katarze. Spójrzmy jednak na fakty. Ostatnią asystę zaliczył w czerwcu. Ostatniego gola w meczu U19 Romy przeciwko Atalancie blisko półtora roku temu! Jasne, mówimy o dwudziestoletnim talencie, który grywa u wielkiego Jose Mourinho. Tylko że cały „hype” wokół Nicoli nijak nie przekłada się na konkrety. Widzieliśmy chociażby Jakuba Kamińskiego, który potrafił błysnąć fajną sztuczką, zaakcentować swoją obecność na murawie. Tymczasem Zalewski był wręcz bezradny. W jego karierze nadchodzi moment, w którym zachwyty trzeba generować dobrymi występami, a nie plebiscytem Golden Boy, w którym na Polaka masowo głosują rodacy. Jeśli Zalewski ma być przyszłością reprezentacji Polski, to musi się poprawić. Obawiam się, że cierpliwość Mourinho może być na wyczerpaniu, a Mundial miał być takim turniejem, w którym Nicola błyśnie. Niestety.
Krystian Bielik — nie jest Supermanem
Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi — Krystian Bielik okazał się ofiarą naszych oczekiwań. Od lat widzieliśmy w nim człowieka, który zmieni oblicze kadry. Stanie się lepszą wersją Grzegorza Krychowiaka, zdominuje środek pola. Będzie pomagał kolegom w defensywie, a i przy stałym fragmencie gry zdoła dorzucić coś ekstra. Na Mundialu przekonaliśmy się, że 24-latek nie jest piłkarskim Supermanem. Bielik był prawdopodobnie największym przegranym meczu z Argentyną, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Liczyliśmy, że gość grający w Championship niemalże w pojedynkę zatrzyma topowych piłkarzy świata. Z Francją też nie dał powodu do pochwał.
Arkadiusz Milik — ledwie 1 oddany strzał
107 minut rozegranych na Mundialu, 1 oddany strzał. Napastnik Juventusu okazał się niezbyt przydatny w kontekście całego turnieju. Jasne, spora w tym „wina” Czesława Michniewicza, który tylko w jednym ze spotkań zaczął grę od ustawienia z Milikiem i Lewandowskim. Po cichu łudziliśmy się, że ten jeden mityczny gol, który Arek strzela każdego roku padnie akurat w meczu mistrzostw świata. Niestety, o występie Milika na Mundialu możemy zapomnieć za kilka dni. Właściwie, już niewiele z niego pamiętamy.
Jan Bednarek — przegrał Mundial przed jego startem
4 lata temu byliśmy przekonani, że Bednarek stanie się naturalnym następcą Kamila Glika i kwestią czasu jest, aż będzie prawdziwym liderem reprezentacyjnej defensywy. Regularnie występował na boiskach Premier League, miał ledwie 22 lata i wielką przyszłość przed sobą. Niestety, rozwój polskiego obrońcy nie wygląda tak, jak mogliśmy się tego spodziewać. Jan stracił miejsce w składzie Southampton, wypożyczenie Aston Villi nie sprawiło, że zaczął grać regularnie. Zawodnik, który zagrał w każdym meczu reprezentacji podczas Mundialu 2018 i Euro 2020, na trwającym mistrzostwach świata skazany był jedynie na ławkę rezerwowych i to mimo momentów niepewnej postawy Jakuba Kiwiora. Bednarek stracił miejsce w podstawowej jedenastce, a jego udział w turnieju ograniczył się do wejścia na murawę w 87. minucie starcia z Francją.
Sebastian Szymański — oczekiwania były nieporównywalnie większe
Sebastian błyszczał ostatnio w lidze holenderskiej. Obserwując jego postawę, widzieliśmy w nim jedną z gwiazd kadry, która będzie kreowała sytuacje Robertowi Lewandowskiemu, a i samemu zdoła wykończyć kilka akcji. Liczby są jednak bezwzględne. Szymański strzelił 0 goli, zaliczył 0 asyst i 0 kluczowych podań. Jego średnia na mecz wyniosła ledwie 34 kontakty z futbolówką. Musimy być uczciwi, to były bardzo anonimowe mistrzostwa w wykonaniu zawodnika Feyenoordu. Oczywiście, trzeba brać poprawkę na fakt, że defensywnie grająca kadra zabijała atuty Sebastiana. Gdy z Francją ruszyliśmy ofensywniej… Szymański i tak był najmniej widoczny z wszystkich naszych ofensywnych graczy. Po Mundialu będzie musiał walczyć o miejsce w kadrze, a przecież wydawało się, że stanie się jednym z pewniaków.
Robert Lewandowski — nie zrobił różnicy
Prawdopodobnie narażamy się w tym momencie na ukamienowanie, ale musimy być szczerzy. Robert jest wielkim piłkarzem, tylko nie w każdym systemie i nie każdej roli. Podczas Mundialu był jednym z wielu w naszej kadrze, a przecież mówimy o człowieku, który w ostatnich latach był w gronie absolutnego top 3 świata. Przegrywał większość pojedynków, zmarnował rzut karny — przy zmarnowaniu drugiego uratował go tak naprawdę Hugo Lloris z wyjściem z linii bramkowej. Samo wykonanie było po prostu złe.
Myśląc „lider kadry”, widzimy kogoś takiego jak Leo Messi czy Kylian Mbappe. Kogoś, kto potrafi więcej niż reszta drużyny i w decydujących momentach robi różnicę. W przypadku Lewandowskiego widzieliśmy gościa, który źle się czuje w defensywnej taktyce, a przy tej ofensywnej schodził niemalże na rolę wahadłowego. Po co, skoro wówczas brakowało strzelca w polu karnym? To nie był Robert Lewandowski, którym mogliśmy się zachwycać, na co oczywiście składa się wiele czynników. Z 2.93 xG (spodziewanych goli) zaliczył 2 trafienia. Tak jak szanujemy Lewego, tak bylibyśmy nieuczciwi, udając, że jego występ na Mundialu był udany.