Po dwóch meczach reprezentacja Niemiec w grupie E zajmuje ostatnie miejsce i przed ostatnią kolejką nie wszystko mają w swoich rękach. Podstawowym założeniem jest wygrana z Kostaryką (zadanie z gatunku niezbyt wymagających), jednak muszą także liczyć na korzystny rezultat w starciu Hiszpanii z Japonią (wygrana Hiszpanii oznacza awans Niemiec, przy innym wyniku do gry będzie wchodzić bilans bramek). Bukmacherzy dają 73% szans zespołowi Hansiego Flicka na awans.
Błędy Flicka, które się nie powtórzą?
Sytuacja w tabeli sugeruje, że Niemcy – zresztą podobnie jak wiele topowych zespołów na tym turnieju – zawodzą. Podobne odczucia możemy mieć przeglądając również media, czytając opinie internautów, czy słuchając różnego rodzaju ekspertów. Osobiście uważam, że Die Mannschaft to jeden z najlepiej grających zespołów na tym turnieju i mocny kandydat do strefy medalowej, co postaram się zaraz uargumentować.
Zacznijmy od początku, czyli od pierwszej połowy z Japonią. To był pokaz bardzo szybkiej, efektownej i dynamicznej gry reprezentacji Hansiego Flicka. Rywale zostali zepchnięci do głębokiej defensywy, a Niemcy ostrzeliwali ich bramkę. Sytuacji było mnóstwo, ale brakowało skuteczności. Fakt, że jedynego gola strzelił Ilkay Gundogan po rzucie karnym był jasnym znakiem – Niemcom brakuje klasycznej, bramkostrzelnej „9-tki”. Wydawało się, że kolejne gole są kwestią czasu, ale futbol lubi serwować niespodzianki. Japończycy dobrze zareagowali zmieniając ustawienie i wykorzystali momenty dekoncentracji linii obrony Niemiec. O ile selekcjoner Japonii, Hajime Moriyasu świetnie reagował na wydarzenia boiskowe, tak Hansi Flick zmianami w tym meczu nie pomógł. Po zejściu Gundogana zespół stracił kontrolę nad meczem. Dziwną decyzją była również zmiana najbardziej aktywnego Musiali, kiedy trzeba było gonić wynik.
Bark w bark z Hiszpanią
Remis w meczu z Hiszpanią był z przebiegu gry zasłużony. Niemcy zagrali z Hiszpanią chcąc narzucić im własne warunki, co z tak technicznym zespołem jest bardzo trudne. Wysoki pressing Niemców był jednak bardzo dobrze zorganizowany (zresztą podobnie, jak Hiszpanów) i z taktycznego punktu widzenia było to świetne spotkanie. Poziom dobrego meczu Ligi Mistrzów. Niech świadczy o tym fakt, że Gundogan, który od pierwszego gwizdka sędziego pełnił rolę „plastra” na Sergio Busquetsie raz do niego nie doskoczył, zostawił mu trochę miejsca i Hiszpania przeprowadziła akcję, którą Morata skończył trafieniem do siatki. Swoją drogą, taka struktura pressingu, z kryciem indywidualnym Gundogana na Busquetsie i skrzydłowymi agresywnie doskakującymi do obrońców rywala dobrze się sprawdziła. Choć Hiszpania potrafiła dłużej utrzymać się przy piłce to głównie robiła to w tercji środkowej lub na własnej połowie. Niemcy skutecznie powstrzymali od dominacji zespół nastawiony na dominację.
Godna docenienia jest także postawa zespołu Flicka po stracie bramki. Po wyjściu na prowadzenie Hiszpania najchętniej schowałaby piłkę do sejfu i zamęczyłaby rywala bieganiem za nią. Die Mannschaft skutecznie ich przed tym powstrzymali. Nawet wprowadzenie dynamicznego i bezpośredniego w grze Nico Williamsa za Gaviego sugeruje, że Luis Enrique – w obliczu dobrze zorganizowanego pressingu Niemiec – szukał raczej drugiego gola niż gry na utrzymanie piłki. Niemcy przejęli inicjatywę i zdołali wyrównać. Hansi Flick tym razem odkupił swoje winy i przeprowadził dobre zmiany. Leroy Sane rozruszał grę, a Nicklas Fullkrug zdobył bramkę.
Niedocenianie zespołu Hansiego Flicka bierze się więc z dwóch powodów:
- Pechowej porażki z Japonią, gdzie popełnili błędy wynikające z braku koncentracji, zbyt dużej pewności siebie i zlekceważenia przeciwnika.
- Trafienia do grupy z Hiszpanią, czyli jedną z najlepszych reprezentacji na obecnym mundialu
Decyzje personalne w reprezentacji Niemiec
Co więcej, choć Niemcy na boisku prezentują się dobrze to trudno nie odnieść wrażenia, że mogą jeszcze lepiej. Że potencjał zespołu jest większy i wystarczą drobne korekty, aby go odblokować. To ciągle nie jest gotowy zespół. Przeglądając przewidywane jedenastki przed turniejem w przypadku Niemców ciężko było wytypować prawidłowo, wersji było wiele. Po zmianach w składzie na Hiszpanię względem meczu z Japonią widać, że Hansi Flick ciągle szuka najlepszego zestawienia. Fullkrug pokazuje, że obecność typowego napastnika się w tym zespole przyda. Jamal Musiala z kolei najlepiej czuje się w centrum boiska, a nie bliżej lewej strony, jak zagrał z Hiszpanią. Wracający po kontuzji Leroy Sane dzisiejszym wejściem pokazał, że może być game-changerem. Jeśli Flick znajdzie najlepsze możliwe rozwiązania na te znaki zapytania – Niemcy mogą pokonać każdego.
Największy potencjalny problem można upatrywać w linii obrony? O ile w środku i ofensywie reprezentacja opiera się na zrozumieniu zawodników z Bayernu Monachium (Kimmich, Goretzka, Musiala, Muller, Sane, Gnabry), tak defensywie brakuje zgrania i przy ryzykownej grze bez piłki całego zespołu – jest to piętą Achillesa reprezentacji Niemiec. Flick też ciągle szuka najlepszego ustawienia. Jego system zakłada, że jeden z bocznych obrońców wspomaga rozegranie i zabezpiecza kontrataki, a drugi (w obu meczach David Raum po lewej stronie) gra bardzo wysoko i zapewnia szerokość. O ile w ofensywie selekcjoner ma kłopot bogactwa i może być tylko lepiej, o tyle im bliżej własnej bramki tym pole manewru Hansiego Flicka się zawęża. Historia pokazuje, że turnieje wygrywa się defensywą. Mimo, że linia obrony Niemiec budzi obawy to umiejętność wysokiego pressingu może być tu kluczowa. Die Mannschaft z pewnością nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.