FC Barcelona miała dziś za zadanie odzyskać dobre imię po blamażu z Bayernem na Camp Nou. Pokazać, że mimo bolesnych upadków, projekt Xaviego ma realne perspektywy rozwoju, a drużyna z Katalonii jest w stanie pokazywać jakość i charakter z takimi rywalami jak Valencia.
Dobry początek, ale żadnych konkretów
Zgodnie z oczekiwaniami, od pierwszej minuty mogliśmy dzisiaj oglądać Ansu Fatiego, który miał domagać się w ostatnim czasie więcej minut boiskowych. Nietypowym rozwiązaniem był z kolei Alejandro Balde na prawej stronie obrony. W takim zestawianiu Blaugrana była w stanie wypracować sobie kilka obiecujących sytuacji. Valencia wielokrotnie stawała się ofiarą wysokiego pressingu Barcelony, która to po częstych przechwytach wychodziła z dynamicznymi szarżami w stronę bramki Mamardashvilego. Ten element gry gości z pewnością mógł się podobać fanom Barcy.
Problem w tym, że koniec końców nie przynosiło to pożądanych efektów w postaci bramek. Im bliżej pola karnego, tym mniej pomysłów na wykończenie okazji mieli podopieczni Xaviego. Zupełnie przeciwnie do Valencii, której wystarczyła jedna okazja, aby trafić do siatki Ter Stegena. Na szczęście dla Dumy Katalonii, bramka to nie została uznana ze względu na kontakt z ręką jednego z podopiecznych Gattuso.
Xavi zmieniał kolejnych piłkarzy, ale gra nie ulegała żadnej poprawie
Xavi zmieniał kolejnych piłkarzy, ale gra nie ulegała żadnej poprawie. Zespół gości wciąż nie potrafił sforsować defensywy przeciwników. Pudło Ferrana Torresa bardzo dobrze podsumowywało dyspozycję FC Barcelony dzisiejszego wieczoru. Do 93. minuty wszystko wskazywało na to, że rywalizacja na Estadio Mestalla zakończy się podziałem punktów. To byłby chyba z resztą najbardziej sprawiedliwy rezultat tego spotkania. Jednakże w decydującym momencie, dał znać o sobie Robert Lewandowski, lider klasyfikacji strzelców LaLiga. Polak wyciągnął się jak struna i zewnętrzną częścią buta skierował piłkę do siatki. Mestalla zamilkło, Valencia była na kolanach. On znowu to zrobił, znowu uratował Barcelonę i zrobił coś z niczego. Niesamowite, a jednak.