Eurobasket 2022 zakończony! Znamy już medalistą europejskiego czempionatu — a o końcowym wyniku zadecydowało starcie reprezentacji Hiszpanii oraz Niemiec.
Presja meczu finałowego na początku dawała o sobie znać obu drużynom
Pierwsze punkty z gry zostały zdobyte dopiero po trzech minutach, przez Evana Fourniera. Do tego czasu jednak Hiszpanie zdążyli wyrobić sobie nieco przewagi dzięki (kamyczek do ogródka reprezentacji Polski) skutecznej egzekucji rzutów wolnych. Marazm ofensywny szybciej przełamali Hiszpanie, którzy po wprowadzeniu drugiego rozgrywającego w osobie Jaime Fernandeza zaczęli bez większych problemów przełamywać pierwszą linię francuskiej obrony, która tak tłamsiła w półfinale akcje Polaków w zarodku. Obwodowi Hiszpanii albo sami kończyli akcje, albo znajdowali pod koszem Willy’ego Hernangomeza, a center New Orleans Pelicans jak już dostał piłkę, to radził sobie z Rudym Gobertem z niespodziewaną łatwością. Wprowadzani miarowo z ławki kolejni Hiszpanie z marszu wchodzili w mecz i La Roja osiągnęła dwucyfrowe prowadzenie już przed końcem pierwszej kwarty. Zmorą reprezentacji Francji były — znowu — liczne straty, chociaż i za to trzeba przede wszystkim pochwalić nieustępliwą obronę hiszpańską. Brakowało często jednak pomysłu na rozegranie akcji i wiele razy rzuty z bardzo trudnych pozycji musiał oddawać Fournier, byle tylko wyrobić się w limicie czasu na akcję.
Drugą kwartę Hiszpania zaczęła od celnych trójek Juancho Hernangomeza i szybko osiągnęli prowadzenie aż 35:16
Po zejściu Fourniera brakowało Francji lidera, który wziąłby ciężar gry na siebie, co skutkowało dwoma błędami 24 sekund. Można trochę pochwalić Élie Okobo, który rzucił parę trójek, raz uruchomił świetnym podaniem Goberta i próbował naciskać w obronie Browna, ale to było trochę za mało. Nie do zatrzymania był Juancho, który trafił sześć (!) trójek w samej drugiej kwarcie. Francuzi przebudzili się dopiero na koniec kwarty, kiedy już przewaga Hiszpanii wynosiła ponad 20 punktów. Dobre akcje Tarpeya, Heurtela i Fourniera, podparte efektywną pracą w obronie sprawiły, że Francja zakończyła pierwszą połowę zdobyciem aż 10 punktów z rzędu, co zwiastowało wielkie emocje po zmianie stron.
Na trzecią kwartę mentalnie zdążyli tylko Francuzi. Hiszpanie wyglądali na rozkojarzonych, a po stronie Trójkolorowych wreszcie obudził się kat Polaków — Guerschon Yabusele. Przewaga Hiszpanii stopniała do ledwie trzech punktów. W tym momencie Sergio Scariolo powiedział „dość”. Wziął przerwę na żądanie, po której jego podopieczni znowu odnaleźli rytm. Szturm poprowadzili zmiennicy — Juancho i Jaime Fernández. Choć ten pierwszy już nie raził tak trójkami, to pokazał się z niezłej strony w niecodziennej dlań roli klasycznego wysokiego grającego tyłem do kosza, a drugi przejął rolę snajpera i dodatkowo popisał się efektownym przechwytem i kontrą. Przez ostatnie minuty tempo gry nieco stanęło, a Hiszpanie utrzymywali przewagę w okolicy dziewięciu punktów.
W czwartej kwarcie dość szybko doszło do kontrowersji
Na kilka sekund przed końcem akcji Rudy Fernández oddał rzut, który odbił się od obręczy. Zbierający piłkę Usman Garuba kontynuował akcję tak, jakby Hiszpania dostała dodatkowe 14 sekund (jak powinna po rozpoczęciu nowego posiadania na połowie przeciwnika), ale sędziowie odgwizdali błąd 24 sekund, myśląc, że rzut Rudy’ego nie trafił w kosz. Trener Scariolo wpadł w furię i wraz z całą drużyną hiszpańską próbował wymusić na arbitrach zmianę decyzji, jednak oni w myśl przepisów nie mogli tego zrobić, wlepili za to trenerowi faul techniczny. Mógł być to moment zwrotny meczu, ale Hiszpanie nie dali się ponieść emocjom i spokojnie kontrolowali mecz, grając akcje długie, ale przemyślane, zwykle kończące się dobrą pozycją do rzutu. Francuzów w grze trzymał przede wszystkim kapitan, Evan Fournier, którego celne rzuty stabilizowały stratę Francji w okolicach 10 punktów, ale Francji potrzebne było nieutrzymywanie wyniku, a odrabianie strat.
Hiszpanie jednak na to nie pozwolili — trójki Díaza, wjazdy Browna i wolne Juancho zabiły mecz.
Znakiem tego, że mecz był rozstrzygnięty przed czasem, był fakt, że na ostatnie 40 sekund Scariolo wpuścił na boisko ostatnich zawodników rotacji, którzy wcześniej w finale nie grali. Ostatnie sekundy Hiszpanie już przekozłowali, nie szukając punktów, a oczekując końcowej syreny, po której rzucili się sobie w objęcia z dziecięcą radoscią.
Hiszpania wygrywa mistrzostwo Europy po raz czwarty w historii
Nie jest drużyną będących już na emeryturze braci Gasolów, Jorge Garbajosy czy Juana Carlosa Navarro, zabrakło też w tym roku kontuzjowanych Ricky’ego Rubio, Nikoli Miroticia i Sergio Llulla (piękny gest Rudy’ego, który włożył jego koszulkę na ceremonię wręczenia medali), ale tegoroczny EuroBasket pokazał, że hiszpańska szkoła koszykówki ma się bardzo dobrze i jest w stanie wydawać kolejne pokolenia wielkich mistrzów, a przede wszystkim złożyć wspaniałą DRUŻYNĘ. Przypominam, ze składu mistrzów świata z 2019 roku zostało tylko 3 koszykarzy — weteran Rudy Fernández oraz bracia Juancho i Willy – MVP EuroBasketu — Hernangomezowie. Dla większości pozostałych to była pierwsza wielka impreza mistrzowska. Tym bardziej ręce składają się do oklasków.
Autor: ellanvanninalde