16 września 2002 roku zapisał się w historii futbolu jako dzień prawdopodobnie najdziwniejszego gola samobójczego w dziejach tego sportu. W trakcie spotkania Birmingham City z Aston Villą, piłka wyszła na aut. Olof Mellberg postanowił wznowić grę i wyrzucił futbolówkę, podając ją bramkarzowi. Co mogło pójść nie tak?
Do dziś nie wyjaśniono czy gol powinien zostać uznany
Zgodnie z przepisami, nie można strzelić bramki po wyrzucie piłki z autu – również bramki samobójczej. Arbiter spotkania uznał jednak, że bramkarz Peter Enckelman dotknął futbolówkę, która wtoczyła się za linię bramkową. Fiński golkiper przekonywał, że kontaktu nie było – co powinno skutkować rzutem rożnym dla Birmingham. W tamtym czasie nie dysponowano środkami technicznymi, by jednoznacznie ocenić sytuację, więc sędzia meczu pozostał przy swojej decyzji. Oddajmy jednak, że bramkarz z upływem czasu sam nie wiedział czy takowy kontakt miał miejsce czy też nie.
Brytyjscy dziennikarze stwierdzili wówczas, że tak kuriozalna bramka zdarzyła się po raz pierwszy i ostatni w historii. Nie mieli jednak racji. Wyczyn Enckelmana został po wielu latach powtórzony na niemieckich boiskach. Tu również miał być nieznaczny kontakt golkipera z piłką.
Enckelman mimo rozegrania 54 spotkań na boiskach Premier League nigdy nie uwolnił się z „popularności” związanej z wpuszczonym golem. Co roku, 16 września media przypominają kuriozalną wpadkę, a w Finlandii ten dzień jest często nazywany „Dniem Enckelmana”.