I runda tegorocznego US Open okazała się przeszkodą nie do przejścia dla Magdaleny Fręch, Magdy Linette oraz Kamila Majchrzaka. Jedynymi polskimi nadziejami na dobry wynik w turnieju singlowym są więc Iga Świątek oraz Hubert Hurkacz. Nie ma w tym oczywiście żadnego zdziwienia, bowiem oboje należeli do grona kandydatów do wygranej w zawodach. Czego dowiedzieliśmy się po pierwszych spotkaniach w Nowym Jorku? Kto z faworytów zakończył swój udział w turnieju? Z kim zagrają Iga oraz Hubert w kolejnych rundach?
Biało-czerwone rozczarowanie
Fręch, Linette oraz Majchrzak udział w US Open muszą potraktować jako cenną lekcję, jakich błędów nie popełniać w przyszłości. Niestety, nie ma sensu owijać w bawełnę – ta pierwsza odpadła bo niezwykle jednostronnym pojedynku z Rebeccą Marino, Kamil również momentami był jedynie tłem dla JJ Wolfa. Osobiście spodziewałem się zdecydowanie więcej po obojgu. Nawet jeśli mieli odpaść z turnieju w początkowej fazie, to po zdecydowanie lepszej grze. Z kolei Magda Linette zaliczyła jeden z najbardziej kuriozalnych występów pierwszej rundy. W spotkaniu z Karoliną Pliskovą miała już rywalkę „na deskach”. Prowadziła 4:1 w decydującym secie, a przeciwniczka miała wyraźne problemy zdrowotne. Mimo to, Polka przegrała pojedynek.
Niespodzianki
Największą sensacją pierwszej rundy jest bez wątpienia eliminacja Stefanosa Tsitsipasa, który udział w US Open zakończył na pojedynku z Kolumbijczykiem Danielem Elahim Galanem Riverosem. Sety przegrane w stosunku 0:6 i 1:6 są solidnym szokiem. Zadziwiające są także porażki Taylora Fritza oraz Roberto Bautisty Aguta. W drabince kobiet nie ma już Simony Halep, Darii Kasatkiny oraz Emmy Raducanu. Sporą niespodzianką jest zwłaszcza porażka tej pierwszej, która uległa Ukraince Darii Snigur.
Iga Świątek wraca do formy
6:3, 6:0. Zwycięstwo nad Włoszką Jasmine Paolini było nie tylko pewne, ale pokazało także, że Iga Świątek wciąż potrafi dominować rywalki i błyszczeć całą paletą zagrań.
O ile starcie pierwszej rundy powinniśmy uważać za rozgrzewkę, o tyle widać było w grze Igi przebłyski wysokiej formy. Polka w kolejnej rundzie zmierzy się ze zwyciężczynią US Open z 2017 roku – Sloane Stephens. To starcie powinno dać nam więcej odpowiedzi na pytania o dyspozycję Świątek, ale osobiście byłbym mocno zdziwiony, gdyby nasza rodaczka nie przeszła jak burza przez pierwsze cztery rundy. Uważam, że żadna z przeciwniczek nie zbliża się w tym momencie poziomem do Igi i jeśli będzie ona grała swój tenis, rywalkom trudno będzie nawiązać wyrównaną walkę. Tak na marginesie, już w drugiej rundzie rozstawiona z numerem 2 Anett Kontaveit zmierzy się z powracającą Sereną Williams. Czy schodząca ze sceny dawna królowa tenisa pokusi się o „ostatni taniec”?
Hubert Hurkacz zaczął bardzo pewnie
Wygrana nad Niemcem Oscarem Otte była właściwie bez historii.
Większe emocje pojawią się podczas starcia z Ilyą Ivashką, który jest mocno nieprzewidywalnym graczem. W kolejnych rundach na Polaka czekać mogą Włosi – Lorenzo Musetti, a następnie Jannik Sinner, pod warunkiem, że ten drugi poradzi sobie z Grigorem Dimitrovem. O ile Iga Świątek w swojej części drabinki (przynajmniej w teorii) nie ma rywalek, które powinny sprawić jej problemy, o tyle Huberta czekają trudne wyzwania i… to bardzo dobrze. Polak ma za sobą bardzo dobrą grę na turnieju w Montrealu ale i szybką porażkę w Cincinnati. Mam wrażenie, że jeśli uda mu się złapać właściwy rytm – zajdzie daleko.
Iga Świątek potwierdziła swoją jakość, Hubert Hurkacz pewnie rozbił rywala. Czego oczekiwać po polskich tenisistach w US Open? Bez wątpienia, wypada cierpliwie poczekać na kolejne rundy. Uważam, że możemy mieć sporo pozytywnych emocji, ale pamiętajmy, że to turniej Wielkiego Szlema, w którym każdy gorszy dzień może oznaczać pożegnanie z turniejem. Koncentracja, spokój i skupienie się na kolejnym wyzwaniu, a będzie dobrze.