Chelsea Tuchela – miejsce regresu napastników

Podczas 1,5-letniej kadencji na Stamford Bridge przez lupę Thomasa Tuchela przewinęło się wielu napastników. Kiedy niemiecki szkoleniowiec obejmował zespół mógł wybierać pomiędzy Tammym Abrahamem, Olivierem Giroud, a Timo Wernerem (którego jednak ustawiał na skrzydle), ale najczęściej stosował manewr z Kaiem Havertzem na środku ataku. Później był jeszcze Romelu Lukaku, ale i on nie spełnił oczekiwań. Chelsea od dawna nie może znaleźć napastnika, który pozwoliłby im zniwelować dystans do Liverpoolu i Manchesteru City.

REKLAMA

Regres u Tuchela

To, co łączy wszystkich napastników to fakt, że nie potrafili spełnić oczekiwań i u Tuchela zaliczali regres. Największym przegranym przyjścia Niemca może czuć się Tammy Abraham. Anglik przebił się do podstawowego składu Chelsea za kadencji Franka Lamparda i regularnie trafiał do siatki, ale u Tuchela poszedł w odstawkę. W Premier League tylko dwa razy zagrał od 1. minuty i w obu przypadkach był zmieniany po pierwszej połowie. W zwycięskiej kampanii Ligi Mistrzów w fazie pucharowej nie rozegrał ani minuty. Jasne stało się, że Anglik latem poszuka nowego pracodawcy. Jego usługami zainteresowana była Roma, dla której w debiutanckim sezonie strzelił 27 goli w Serie A. Całkiem nieźle.

Początkowo pierwszym wyborem dla Tuchela był Olivier Giroud, jednak później i on poczynania swojej drużyny oglądał najczęściej z ławki rezerwowych. W niespełna 500 minut, jakie otrzymał od Tuchela tylko dwa razy trafił do siatki. Po odejściu z Chelsea udowodnił jednak, że nadal jest wartościowym zawodnikiem strzelając 11 goli dla Milanu w sezonie zakończonym zdobyciem scudetto. Szkoleniowiec Chelsea próbował w tej roli Timo Wernera, ale najlepiej gra wyglądała, kiedy funkcję „fałszywej 9-tki” pełnił Kai Havertz. Mimo wszystko brak zawodnika, który zagwarantowałby gole od początku ery Thomasa Tuchela raził w oczy. Biorąc pod uwagę okres po zmianie trenera żaden zespół nie miał gorszej różnicy goli względem xG (goli oczekiwanych). Sytuacje były, nie było tylko zawodnika, który zamieniałby je na bramki. Kimś takim miał być Lukaku.

Kosztowna pomyłka Chelsea

Romelu Lukaku wszedł do Chelsea fantastycznie. Rozpoczął od zdemolowania defensywy Arsenalu, a potem był m.in. dublet z Aston Villą. Skoro Belg bez okresu przygotowawczego z drużyną i bez wypracowanych automatyzmów zmienił ofensywę The Blues to jak ta współpraca będzie wyglądać, kiedy dłużej popracuje z Thomasem Tuchelem? Okazało się, że z każdym kolejnym tygodniem Lukaku sprawiał wrażenie puzzle’a coraz bardziej niepasującego do układanki trenera. O przyczynach takiego stanu rzeczy napisano wówczas chyba już wszystko (także na naszej stronie). Krótko mówiąc – Romelu Lukaku został przez Chelsea i Tuchela źle sprofilowany. Napastnik nie miał wielu okazji do atakowania wolnych przestrzeni przodem do bramki, natomiast często musiał przyjmować piłki z rywalem na plecach.

Najbardziej wymownym przykładem bezużyteczności Lukaku w systemie Thomasa Tuchela był mecz z Crystal Palace w lutym tego roku. Belg przez 90 minut zaliczył łącznie tylko 7 kontaktów z piłką, co było nowym negatywnym rekordem Premier League wśród zawodników, którzy rozegrali pełne spotkanie.

Wiosną Belg rzadko pojawiał się w wyjściowej jedenastce i „9-tka” znów padła łupem Kaia Havertza. Były zawodnik Bayeru Leverkusen jest bardziej mobilny, potrafi tworzyć przewagę w bocznych strefach, czy w środku pola, jednak jego problemem jest chimeryczność. Havertz miewa mecze, w których kibice Chelsea mogą śmiało pomyśleć, że to jest ten napastnik, którego chcą mieć w zespole, ale już za kilka dni, po bezbarwnym występie 23-latka zmienią zdanie i przyznają, że dali się nabrać.

Kto będzie „9-tką” w Chelsea w tym sezonie?

Thomas Tuchel próbował też w kilku meczach Timo Wernera jako środkowego napastnika, ale reprezentant Niemiec zdecydowanie lepiej czuł się na lewym skrzydle. Ciężko jednoznacznie ocenić jego współpracę z Tuchelem. Z jednej strony w sezonie 2020/21 po przyjściu Tuchela 26-latek odżył i jego przyszłość rysowała się w kolorowych barwach. Niemniej jednak, poprzednie rozgrywki w wykonaniu Timo Wernera były słabiutkie i niedawno RB Lipsk oficjalnie potwierdził jego powrót do klubu. Brak wykorzystania potencjału zawodnika, który w Bundeslidze strzelał, jak na zawołanie również należy wpisać na „listę grzechów” Tuchela. W końcu jednym z zadań, które przed nim stawiano po objęciu posady trenera Chelsea było właśnie odzyskanie Timo Wernera.

W meczu 1. kolejki Premier League ku zaskoczeniu to nie Kai Havertz najczęściej operował jako środkowy napastnik, a Raheem Sterling. Anglik był jednym z najbardziej chwalonych zawodników w niemrawej Chelsea. Czy to będzie rozwiązanie Tuchela na problemy z wkomponowaniem do zespołu klasowego napastnika? A być może niemiecki szkoleniowiec postawi na płynność w grze i wymienność pozycji nie przypisując sztywno żadnego zawodnika do roli „9-tki”, a odpowiedzialność za strzelanie goli rozbije się na ofensywny tercet? W odwodzie pozostaje jeszcze Armando Broja, który powrócił z udanego wypożyczenia w Southampton. To typ napastnika, który uwielbia ścigać się z obrońcami, więc przy dominującej terytorialnie w wielu meczach Chelsea jego zalety będą trudne do wykorzystania. Okienko transferowe się jeszcze nie skończyło, więc kolejną opcją jest po prostu zakup nowej „9-tki”.

Jaki typ napastnika pasuje do sposobu gry Tuchela?

Aby spróbować odpowiedzieć na pytanie, dlaczego każdy napastnik w Chelsea Thomasa Tuchela nie może się odnaleźć warto pomyśleć nad tym, jakiego napastnika w ogóle szuka niemiecki trener? Pozbycie się Tammy’ego Abrahama i Oliviera Giroud po pół roku pracy każe nam skreślić „9-tki” w rodzaju „target mana”. Pod stylem gry Chelsea ciężko odnaleźć się także napastnikom, którzy lubią dostawać podania na wolne pole. Biorąc pod uwagę, że Tuchel często wraca do koncepcji gry z Kaiem Havertzem na szpicy to najbliżej nam do stwierdzenia, iż napastników mobilnych i wszechstronnych.

Zawodnikami, którzy u Tuchela strzelali najwięcej bramek byli Kylian Mbappe, czy Neymar w PSG oraz Pierre-Emerick Aubameyang w BVB. Gabończyk w czasach gry w Niemczech był uważany za typowego lisa pola karnego, ale Neymar i Mbappe to już bardziej skrzydłowi. Napastnikom w Chelsea ciężej uwolnić swój potencjał, ponieważ także cała ofensywa nie działa tak, jak należy. W poprzednim sezonie Tuchel próbował zmian ustawienia i testował m.in. 4-2-2-2, czy 4-3-3. Możemy spodziewać się, że w obecnych rozgrywkach również ujrzymy Chelsea w innym systemie niż z trójką z tyłu. Bo obecnie ciężko nie odnieść wrażenia, że ofensywy potencjał tego zespołu po prostu się marnuje.

REKLAMA

Jeśli interesujecie się Premier League to po więcej treści zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ