Nawiązać do lat siedemdziesiątych

Można odnieść wrażenie, że Japonia na światowych halach praktycznie pojawia się zawsze. I rzeczywiście od 1960 roku wzięła udział w prawie wszystkich mundialach. Gdyby nie moment słabości i brak kwalifikacji na mistrzostwa świata w 2014 roku posiadałaby nieprzerwaną serię. Aczkolwiek występom Smoków brakuje wielkich osiągnięć jak w XX wieku. Zatem najbardziej pochwalnymi zgłoskami zapisali się stosunkowo dawno.

Brązowi samurajowie

Przed czempionatem w Bułgarii zorganizowanym w 1970 roku Japończycy już zdążyli zameldować się w świadomości siatkarskich koneserów. Notowali dobre występy, ale nie potrafili zagościć w gronie final four. Lepiej wiodło im się na igrzyskach olimpijskich, na których zdołali zgarnąć srebro oraz brąz. To zmieniło się w państwie twórców kaba gaidy. Na wstępie Kraj Kwitnącej Wiśni wygrał swoją grupę nie notując przy tym żadnej porażki i straty seta. W finałowej rundzie grupowej o najwyższe lokaty utracili nieskazitelność. Ale ostatecznie zajęli trzecie miejsce.

REKLAMA

Cztery lata później Japonii udało się powtórzyć brązowy wyczyn. Lecieli jeszcze mocniejsi, gdyż jako mistrzowie olimpijscy. Ponownie była nie do zdarcia we wczesnym etapie rozgrywki (dwie pierwsze rundy przeszła niepokonana). Ostateczne ulokowanie przyszło jej w bliźniaczych okolicznościach. Tak jak edycję temu w finalnej fazie ponieśli dwie porażki, tak i na halach w Meksyku spotkała dwukrotnie kogoś lepszego. W przyszłości jeszcze tylko raz udało się wejść do strefy medalowej. Aczkolwiek ukończyli ją bez zdobyczy medalowej.

Będący jednym z najbardziej utalentowanych japońskich zawodników Yuji Nishida skusił się w poprzednim sezonie na zaskakującą przeprowadzkę ze swojej ukochanej wyspy. Wybrał gorącą Italię i klub Volley Callipo Vibo Valentia. I chociaż atakujący został najlepiej punktującym siatkarzem w swoim zespole, to wielkich dokonań z nią nie dorobił się. Stało się wręcz przeciwnie, gdyż wspólnie spadli z ligi. Perspektywa występowania na zapleczu włoskiej Serie A1 nie była po myśli azjatyckiej gwiazdy. Dlatego Nishida powrócił na swoją starą hale i ponownie zasilił szeregi JTEKT Stings.

Na Półwyspie Apenińskim postanowiła jednak pozostać inna obiecująca indywidualność. Aczkolwiek w przypadku Rana Takahashiego nie było dylematu w sprawie zejścia poziom niżej. Ale jego pojawienie się było bliskie, gdyż Padova, w której występuje zajęła ostatnie bezpieczne miejsce ratujace przed degradacja. Sam przyjmujący nie był w gronie kluczowych pracowników w swojej firmie. Na razie dwudziestolatek zbiera doświadczenie, ale z mijającym czasem brak przebicia się będzie stanowił problem.

Raczej na plus

Na mistrzostwa świata japońscy siatkarze przylecą po starciach w ramach zawodów Asian Cup. Podróżni stawią się po nim jednak z lekkim niedosytem, bowiem nie udało im się triumfować. Zepsuciem humoru zajęli się Chińczycy, którzy w finale wygrali bez oddania partii. Chociaż statystycznie w wielu elementach oba zespoły nie odbiegały od siebie znacząco, tak jeden aspekt wpłynął na przechylenie szali. Państwo Środka zaprezentowało wykwalifikowaną budowę muru, który często skutecznie odpierał ataki.

Jeszcze wcześniej Japonia brała udział w tegorocznej edycji Ligi Narodów. Przeszła do fazy pucharowej zajmując piąte miejsce, ale w niej potknęła się już na pierwszej przeszkodzie. Co by nie powiedzieć odpadła jednak z późniejszym zwycięzcą całego turnieju czyli Francją. Ofensywa Trójkolorowych okazała się w tym starciu zbyt potężna. Chociaż pomimo przegrania do zera należy docenić, że Smoki potrafiły doprowadzić do gry na przewagi w jednym z setów.

Trudno o przebojowość

Biorąc pod uwagę, że grupa B ma w swojej grupie outsidera w postaci Kataru, to raczej należy zakładać, że Japonia wyjdzie z grupy. Pytanie tylko, z którego miejsca? Tak naprawdę ono może mocno zdeterminować jak rozbubudowana będzie jej mundialowa historia. Wyniki przygotowawcze pokazują, że próżno liczyć na renesans godny kolejnego medalu w dorobku kadry. Tym wojownikom szał bojowy nie wystarczy.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,718FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ