Od meczu rewanżowego z Eintrachtem Frankfurt i wstydliwej porażki 0:3 na Camp Nou, Barcelona Xaviego jakby się posypała. Przegrane z Cadiz i Rayo Vallecano w kolejnych spotkaniach na własnym stadionie ustanowiły rekordową serię. Jeszcze kilka tygodni temu, Duma Katalonii posiadała serię 16 meczów bez porażki. Jednak obecnie Xavi mierzy się z pierwszym poważnym kryzysem za swojej kadencji w roli trenera. Dlaczego Barca znalazła się w tak trudnej sytuacji na koniec sezonu i jakich zmian powinien dokonać klub?
Zmęczenie materiału
Zacznijmy od fundamentalnej kwestii w kontekście ostatnich meczów FC Barcelony. Od meczu rewanżowego przeciwko Eintrachtowi Frankfurt, do wczorajszego spotkania z Rayo, minęło zaledwie 10 dni. Barca rozegrała aż 4 mecze w tak krótkim odstępie czasu. Nic dziwnego zatem, że wielu piłkarzy podstawowego składu praktycznie pozbawionych rotacji, nie prezentowało się najlepiej. Zespół fizycznie już nie wyrabiał, grając praktycznie po 100 minut jeśli uwzględnimy doliczony czas spotkań. W dodatku musiał mierzyć się z bardzo wymagającymi fizycznie przeciwnikami. Najlepszym przykładem był pojedynek z Realem Sociedad, kiedy zawodnicy Barcy co chwilę padali na murawę i odnosili kolejne urazy.
Nie da się rywalizować na najwyższym poziomie, przy takim obciążeniu organizmu i fizycznym zmęczeniu. Piłkarze Xaviego byli już mocno zajechani i muszą wykorzystać najbliższy tydzień na solidną regenerację. W przeciwnym razie kolejni gracze mogą dołączyć do Pedriego i Desta – obaj nie zagrają najprawdopodobniej już do końca sezonu.
Xavi nie wyciągnął wniosków
Zmęczenie materiału tyczy się również taktyki preferowanej przez Xaviego. W dwumeczu Barcelony z Eintrachtem, Oliver Glasner dał innym trenerom przepis na zneutralizowanie „Xaviniety”. Szkoleniowiec niemieckiej ekipy pokazał, jak zespół grający przeciwko Barcy powinien zamykać dane przestrzenie i jakich zawodników brać na celownik. Wtedy był to przede wszystkim Pedri, który odgrywał kluczową rolę w kontroli nad środkową strefą boiska i kreacji ataków. Z Rayo był to z kolei Busquets, który nie mając ani chwili spokoju, nie był w stanie komfortowo rozgrywać piłki i pełnić roli łącznika między linią defensywy a ofensywą. Sam Xavi po wczorajszym meczu przyznał, że kolejna porażka to głównie jego wina. Jednak podkreślał w tym wszystkim bardziej rolę motywacji, aniżeli taktyki.
Aktualnie na światło dzienne wychodzą braki Hiszpana w kwestiach przygotowania planu na mecz pod konkretnego rywala. Póki wszystko szło dobrze, zawodnicy byli zdrowi i na fali oraz skuteczni, nikt nie miał pretensji do stylu. Jednak w ostatnim czasie poczynania drużyny z Katalonii stały się zbyt czytelne i łatwe do przewidzenia. Ronalda Koemana mozna było krytykować za wiele błędów. Absolutnie nie był to trener pozbawiony wad. Jednak w momencie, kiedy sięgam pamięcią do najlepszego okresu gry Barcelony za kadencji Holendra, przed oczami wyłania mi się jego własna koncepcja. Na początku 2021 roku Barca przeszła na grę trójką obrońców z wahadłowymi. Dzięki takiemu ustawieniu, Busquets mający braki w dynamice otrzymywał potrzebną asekurację w środku pola, dzięki czemu mógł lepiej wykorzystać swoje atuty – rozdawanie piłek na boki i posyłanie długich podań za plecy rywala.
Ktoś powie, że Xavi nie ma graczy do takiej koncepcji. No cóż – Koeman w rewanżowym meczu z PSG, kiedy Barcelona zagrała wręcz spektakularnie, ale zabrakło jej skuteczności (m.in. niewykorzystany rzut karny Messiego), grał trójką obrońców w postaci Lengleta, de Jonga i Minguezy. Obecnie taki układ linii defensywy wykracza poza wyobraźnię kibica FC Barcelony. Poza tym, liczby bywają brutalne, ale obrazują fakty:
Xavi – 31 spotkań, 53% zwycięstw, 1.90 pkt na mecz
Koeman – 67 spotkań, 58% zwycięstw, 1.96 pkt na mecz
Barca musi nauczyć się żyć bez Pedriego
Magiczny 19-latek przed kryzysem Barcelony znajdował się na ustach całego piłkarskiego świata. Jak najbardziej z resztą zasłużenie. Dojrzałość boiskowa, decyzyjność, wpływ na grę i piękne gole jak ten z Sevilą – to wszystko zwyczajnie imponuje. Młody Hiszpan pokazywał, że jest pokoleniowym talentem o bardzo rzadkich umiejętnościach. Porównania jego postaci do Andresa Iniesty również miał swoje uzasadnienie. To rodzaj piłkarza, który sprawia że niesamowicie trudne aspekty gry, wyglądają jak dziecinnie proste zagrania. Jednakże takie uzależnienie od jednego zawodnika, jak każdy nałóg ma swoje negatywne konsekwencje.
Sytuacja z Pedrim zaczęła stawać się bliźniaczo podobna do czasów, kiedy w Barcelonie występował jeszcze Leo Messi. Wokół Blaugrany panowało wtedy przeświadczenie, że jeśli któryś z graczy nie wie co zrobić z piłką, to po prostu szuka Messiego. Wtedy zawsze istniała szansa, że Argentyńczyk wyczaruje coś z niczego i po problemie. Ostatnie tygodnie dobitnie pokazały, że brak Pedriego działa w sposób niepokojąco zbliżony do ówczesnego braku Messiego. Hiszpański „Golden Boy” jako centralna postać drużyny był tempomatem ekipy z Camp Nou. To on wyznaczał i regulował prędkość gry, potrafił zrobić coś niekonwencjonalnego, wziąć sprawy w swoje ręce. Był pierwszym do pressingu i pracy w odbiorze oraz dawał sygnał do ataku. Xavi musi to zmienić. Barcelona nie może być zespołem tak jednowymiarowym, którego gra zależy głównie od jednego ogniwa. To ma być kreatywny kolektyw. Zespół naczyń powiązanych, którego każdy element wnosi konkretną wartość podczas meczów.
Barcelona wciąż ma o co walczyć
Jeśli ktokolwiek twierdzi, że Barcelonie brakuje motywacji, bo zespół nie ma już o co walczyć do końca sezonu, to jest w błędzie. Jasne, drużyna z Katalonii będzie musiała w tym roku obejść się bez smaku trofeum. Jednak pozycja wicelidera, na której cały czas znajduje się Blaugrana, powinna pozostać ich celem. 2. miejsce w ligowej tabeli to bowiem nie tylko dodatkowe fundusze z tytułu wysokiej pozycji w klasyfikacji LaLiga. Wicemistrzostwo zapewnia również udział w Superpucharze Hiszpanii, a więc dodatkowe 8 mln euro do klubowej kasy. Dla Barcelony potrzebującej wzmocnień i przebudowy w letnim okienku, każdy tego typu zastrzyk funduszy jest ogromnie ważny.
Jest to także okazja, żeby pokazać iż Barca Xaviego potrafi radzić sobie z kryzysem. Szansa na zakończenie kampanii 21/22 w dobrym stylu i wysłanie sygnału pod tytułem: „Mieliśmy problemy, ale podnieśliśmy się. Już teraz jesteśmy silni, a w przyszłym sezonie będziemy jeszcze mocniejsi”. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. W końcu dobrze grająca Barcelona to nie tylko uciecha dla fanów klubu, ale korzyść dla wszystkich miłośników futbolu.