Jak informuje dziennikarz Maciej Wąsowski z portalu sportowego „Weszło.com”, najprawdopodobniej w następnym sezonie boiska Ekstraklasy pożegnają się z przepisem dotyczącym młodzieżowców. Według obecnych zasad w każdej drużynie na murawie musi cały czas przebywać co najmniej jeden młodzieżowiec. Kto spełnia warunki? Polski zawodnik, który w roku kalendarzowym, w którym następuje zakończenie rozgrywek, ma maksymalnie 22 lata na karku.
Trzy sezony były potrzebne na weryfikację pomysłu
Aktualnie rozgrywamy trzeci sezon ligowy, w którym w polskich klubach występuje obowiązek wystawiania do pierwszego składu młodzieżowca. Chyba nie pomylę się bardzo, jeżeli powiem, że większość z nas będzie zgodna ze stwierdzeniem, że jest to wystarczający czas na weryfikację i ocenę tego projektu.
Osobiście byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego pomysłu od samego początku. Jak dobrze wiemy — każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony zawsze byłem za tym, żeby stawiać na młodych Polaków w Ekstraklasie, ponieważ przykłady pokazują, że po pierwsze — gwarantuje to rozwój. Po drugie — daje ogromne korzyści finansowe, gdy wytransferujemy młodego, utalentowanego gracza za granicę. Oczywiście nie zawsze się to udaje, ale to naturalna kolej rzeczy. Z drugiej strony żadna poważna liga tak nie robi, a narzucanie klubom i trenerom to, kogo mają wystawić, trochę mi się gryzie. Z tyłu głowy mam jednak coś na wzór: halo, tylko my chyba nie możemy nazwać Ekstraklasy poważną ligą, czyż nie? Spoglądając na nasze miejsce w rankingach, czy porównując się do europejskiej czołówki, łatwo dojść do wniosku, że chyba nie tędy droga, by kierować się tymi samymi zasadami co oni. Inne przypadki, inne metody? Czy może jednak robić tak, jak najlepsi? Nie podejmę się odpowiedzi na to pytanie.
Jedno jest pewne. Polskie kluby, trenerzy oraz dyrektorzy sportowi – przyznali że przepis młodzieżowca trochę zaburzył rynek. Jakby nie patrzeć – młodym piłkarzom z Polski należy się teraz miejsce na murawie. Piłkarz posiadający status młodzieżowca musi wygrać jedynie rywalizację ze swoimi rówieśnikami/graczami w podobnym wieku. Tak zwana „starszyzna” może być lepsza, ale Ci mają przez to nie 11, a 10 miejsc na boisku. Podobno oczekiwania finansowe młodzieżowców znacząco wzrosły z tego powodu. Nie miało znaczenia, czy ktoś był wystarczająco dobry – musiał grać, bo przecież taki wymóg.
Reminder: Kto będzie chciał stawiać na młodzieżowców, dalej będzie to robił
Nie oszukujmy się. Zniesienie tego przepisu będzie ulgą dla tych, którzy nie mają dobrej akademii, środków na ściągnięcie takiego zawodnika, czy jego utrzymanie, by koniec końców i tak nie spełniał oczekiwań. Zasada jest prosta. Sprawdźcie sobie sami w ilu ekipach z PKO BP Ekstraklasy gra tylko jeden polski piłkarz mający maksymalnie 22 lata, a wtedy w 90% przypadków będzie wiadomo, kto wystawia go z przymusu. Takie kluby jak Lech, czy teraz Jagiellonia, dalej będą stawiać na swoich młodych grajków. Chociaż w ich oczach zasada młodzieżowca również nie musiała być taka przyjemna. Weźmy Kolejorza pod lupę. Gdyby wypadł Jakub Kamiński (który i tak odchodzi latem) – na stałe w podstawowym składzie musiałby zagościć np. Michał Skóraś, Mateusz Skrzypczak, czy Filip Marchwiński. Bardzo chłopaków lubię i życzę im jak najlepiej, ale nie uważam, że są najlepsi na swoich pozycjach.
Większe możliwości dla Pro Junior System
W związku z wycofaniem przepisu dot. młodzieżowców – PZPN ma w planach zwiększenie puli nagród Pro Junior System. I to jest rozwiązanie, które mnie po części przekonuje. Chociaż nie jest to system idealny i zdecydowanie ma swoje wady, to tym sposobem dalej zachęcamy do wystawiania zawodników tego pokroju. A czym zachęcić lepiej, jak nie pieniędzmi?