Do czwartej kolejki MLS, na swojego premierowego gola w barwach Chicago Fire czekać musiał Kacper Przybyłko. Polski napastnik sprowadzony w styczniu z Philadelphii Union podczas starcia z Kansas City zapisał na swoje konto 37. i 38. gola na amerykańskich boiskach.
Pierwsze trafienie Kacpra w sporym stopniu obciąża kontro bramkarza rywali – Timothy’ego Melii. Wydaje się, że golkiper był zasłonięty przy uderzeniu Przybyłki i nie spodziewał się, że ten uderzy pomiędzy jego nogami. 20 minut po bramce Polaka, na listę strzelców swoje nazwisko dopisał dobrze znany z europejskich boisk Xherdan Shaqiri. Szwajcar pewnie egzekwował rzut karny. Niedługo później gola kontaktowego zdołał strzelił Roger Espinoza, ale ostatni akcent ponownie należał do Chicago Fire, a konkretnie Kacpra Przybyłko. Polak wykorzystał podanie Briana Gutierreza, ustalając wynik na 3:1. W tej sytuacji również można mieć wątpliwości względem zachowania bramkarza Kansas.
Chicago Fire po czterech spotkaniach sezonu ma na swoim koncie dwa zwycięstwa i dwa remisy
To właśnie w tej drużynie bramki broni pochodzący z Polski Gabriel Slonina. Na boku obrony biega były zawodnik Górnika Zabrze – Boris Sekulić. Kacper Przybyłko po zakończeniu spotkania z Kansas wybrany został zawodnikiem meczu. Odnoszę nieodparte wrażenie, że w USA rzeczywiście uważany jest za piłkarza wysokiej klasy – wprost przeciwnie niż w Polsce. Swoją drogą, kto kilka lat temu spodziewał się, że Shaqiri – strzelec pięknego gola przeciwko Polsce na Euro 2016, pewnego dnia będzie tworzył ofensywy duet z Polakiem. Polakiem, który nigdy nie zadebiutował (i prawdopodobnie nie zadebiutuje) w barwach seniorskiej kadry? Chicago Fire to ciekawy projekt, a współpraca na linii Shaqiri – Przybyłko dodaje mu dodatkowego „smaczku”.