Derby Poznania dla Lecha!

Derby Poznania są dość nietypowe. Między innymi z tego powodu, że nie ma w nich za grosz złej krwi. Lechici lubią Wartę i na odwrót, nikt nikomu źle nie życzy, ba. Życzą sobie nawzajem jak najlepiej, gdy tylko nie toczą bezpośrednich starć. Warta Poznań traktowana jest w stolicy Wielkopolski jako „siostra” Lecha. Analogicznie Kolejorz jest dla niej przysłowiowym bratem. Specyfika spotkań rozgrywanych pomiędzy nimi może zaskakiwać nie tylko w Polsce, ale i na świecie, stąd w Poznaniu szczególnie czeka się na to wydarzenie. Wszystko nabrało rumieńców po powrocie Warty na najwyższy szczebel rozgrywkowy w zeszłym roku. Co możemy powiedzieć dzisiaj? Spieszmy się kochać poznańskie derby, bo po sezonie mogą znowu odejść w zapomnienie. Lech walczy o mistrzostwo Polski, Warta o utrzymanie.

Lech King, Warta Queen

16. kolejka Ekstraklasy, Poznań, godzina 15:00…

REKLAMA

Lechici od pierwszego gwizdka chcieli zdominować „zielonych”. W praktyce im się to udawało, ponieważ posiadanie piłki było na ich korzyść. Jednak gra pod względem stylistycznym z obydwu stron była dość chaotyczna. Mało miejsca w środku pola, dużo niecelności przy podaniach, przebitek, czy twardej walki. Nie oszukujmy się, to Lech wyszedł w roli faworyta i miał aspiracje, by za wszelką cenę to udowodnić. Warta szukała swoich szans w szybkich kontratakach, tuż po przejęciu piłki. Po pierwszym kwadransie gospodarze mieli około 70% posiadania piłki, co niestety nie przekładało się na klarowne sytuacje bramkowe. Paradoksalnie, to właśnie Warta doszła wówczas do najlepszej sytuacji. Świetnie rozciągnęli grę w okolicach szesnastki Lecha, a następnie po dobrym, składnym rozegraniu, oddali dwa groźne strzały z niewielkiej odległości. Na wysokości zadania stanął bramkarz Kolejorza, Filip Bednarek, który dwukrotnie był górą i wyciągnął swoją obronę z opresji ogromną ręką.

Widowisko bardziej otworzyło się w po zmianie stron, czego można się było spodziewać — Lech w tym sezonie ma świetne, bardzo ofensywne wejście w drugą połowę meczu. I tym razem nie było inaczej. W 53. minucie Antonio Milić, stoper Kolejorza, wyprowadził swoją ekipę na jednobramkowe prowadzenie. Chorwat sprytnie włączył się do akcji ofensywnej po stałym fragmencie gry. W polu karnym obrońcy Warty zgubili krycie, więc pozostało mu dopełnić formalności. Zawodnik Lecha pokazał przy okazji, dlaczego nawet Lubo Satka nie może być pewny miejsca w składzie zespołu Macieja Skorży.

Po tej bramce Lech mógł zacząć grać tak, jak preferuje. To Warta musiała gonić wynik, nie oni. Poskutkowało to większym luzem na boisku, który przełożył się z kolei na jakość i efektywność. Stały schemat w grze Kolejorza, pełne wyrachowanie. Każdy, kto zna ich styl, doskonale wiedział, że nie zadowolą się skromnym 1:0. Lekko ponad 10 minut później wynik podwyższył napastnik oraz kapitan Lecha — Mikael Ishak. Szwed przy okazji przełamał się po ostatnich słabszych występach bez zdobyczy bramkowej. Ważny moment dla niego, ale i kibiców, ponieważ w dłuższej perspektywie jest to jeden z kluczowych elementów układanki.

W tym momencie sędzia mógłby gwizdnąć już po raz ostatni. Po niespełna godzinie gry goście zaczęli wyglądać naprawdę mizernie. Nie mieli argumentów, żeby chociaż zagrozić w jakikolwiek sposób lepiej dysponowanemu rywalowi. Co gorsza, mam wrażenie, że nie mieli przy tym ani pomysłu, ani większych chęci. Przytłaczająca różnica klas, po prostu.

Czas leczy rany

Rok temu Lech męczył się niemiłosiernie w spotkaniu z Wartą Poznań. W samej końcówce zwycięstwo zapewnił wówczas Jakub Moder po wyegzekwowaniu rzutu karnego. Ostatecznie sezon okazał się wielkim nieporozumieniem w ich wykonaniu, a w ligowej tabeli skończyli dużo niżej niż Warta, która zrobiła wtedy furorę w Ekstraklasie. Tylko rok w piłce to naprawdę sporo czasu. Dzisiaj poznańska lokomotywa krok po kroku dąży do końcowego triumfu, nie pamiętając przy tym o demonach z poprzedniego sezonu. Warta to również zupełnie inny zespół niż wtedy, tylko w tym przypadku to zmiana na gorsze. Próbują się uratować, ale stopniowo tracą grunt pod nogami. I nawet najmłodszy, przebojowy trener w Ekstraklasie może im w tym nie pomóc.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,720FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ