Raków znów jest poważnym graczem w wyścigu o tytuł

Jeszcze niespełna dwa miesiące temu wydawało się, że Raków Częstochowa już wypisał się z walki o mistrzostwo Polski. Po siedmiu meczach zespół Marka Papszuna miał zaledwie 7 punktów i znajdował się nad strefą spadkową tylko dlatego, że Lechia Gdańsk rozpoczynała sezon z -5 na liczniku. Przez kolejne kilka tygodni wiele się jednak zmieniło. Obecnie, podczas listopadowej przerwy reprezentacyjnej, Raków zajmuje 4. miejsce, dające gwarancję gry w eliminacjach europejskich pucharów, a do lidera traci 6 punktów, mając jeden mecz rozegrany mniej. Raków trzeba traktować na poważnie w wyścigu o tytuł.

Trudny start sezonu

Początek sezonu dla Rakowa był bardzo kiepski i patrząc zarówno na wyniki, jak i na grę zespołu rzeczywiście nietrudno było pomyśleć, że z tym zespołem dzieje się coś niedobrego. Twarde fakty były brutalne dla Marka Papszuna i jego zespołu. Według portalu Transfermarkt, w letnim okienku transferowym to Raków wydał najwięcej na wzmocnienia spośród klubów Ekstraklasy. W skali polskiej ligi było to historyczne okienko, ponieważ w Częstochowie przeznaczyli blisko 10 mln euro na nowych zawodników (dokładnie 9,37 mln euro). Jeśli tak wzmocniony zespół na starcie sezonu jest bardzo blisko strefy spadkowej, a awans do Ligi Konferencji wywalczył w dość słabym stylu i tak naprawdę wykonał cel minimum, ponieważ w drodze do fazy ligowej miał szczęście w losowaniu i w każdym dwumeczu był faworytem (Zilina, Maccabi Haifa, Arda Kyrdżali), więc awans nie był rozpatrywany jako coś nadprogramowego, przebijającego oczekiwania, a obowiązek to można było mieć powody do niepokoju.

REKLAMA

W mediach szybko rozpoczęła się debata czy Marek Papszun jest właściwym szkoleniowcem dla obecnego Rakowa. Na portalu Weszło przed spotkaniem z Lechem Poznań analizowano czy dla 51-latka powinien być to mecz o posadę. Na Youtube’owym kanale Meczyki Mateusz Rokuszewski zastanawiał się z kolei czy Raków z Markiem Papszunem nie doszedł do ściany. Dziennikarz podzielił się wówczas ciekawą teorią, która dobrze oddawała ówczesne podejście wobec Marka Papszuna. – Kiedyś Raków bardziej potrzebował tego rygorystycznego systemu Marka Papszuna, ponieważ ściągał albo przeciętnych, albo co najwyżej solidnych piłkarzy i oni dzięki temu systemowi wskakiwali na wyższy poziom i dzięki temu drużyna osiągała dobre rezultaty. Teraz, kiedy Raków ściąga już naprawdę dobrych piłkarzy, za naprawdę dobre w skali naszej ligi pieniądze, ten system bardziej przeszkadza niż pomaga, gdyż ogranicza indywidualną jakość tych zawodników, którzy zamiast eksponować tą jakość, muszą skupiać się przede wszystkim na tym, co wymyślił dla nich trener – mówił.

Zepół należy rozliczać za transfery później

Spore wydatki Rakowa i niska pozycja w tabeli automatycznie dawała paliwo na krytykę zespołu, natomiast z oceną transferów zawsze trzeba wstrzymać się przez jakiś czas. Zwłaszcza w drużynie, która łączy rozgrywki ligowe z europejskimi pucharami i trener bardzo rzadko ma do dyspozycji pełny mikrocykl tygodniowy, w którym może przeprowadzić intensywne jednostki treningowe.

Analizując słabszy start sezonu Rakowa Częstochowa, trzeba wziąć pod uwagę absencje kluczowych piłkarzy z poprzedniego sezonu. Już przed startem eliminacji Ligi Konferencji obawiano się o zespół Marka Papszuna. W letnim okienku transferowym z klubu odszedł najczęściej grający w Ekstraklasie zawodnik z pola Medalików, Gustav Berggren. Trzeci gracz w liczbie minut, Vladislav Kochergin zerwał więzadła krzyżowe w okresie przygotowawczym, więc również nie był i nadal nie jest do dyspozycji trenera. Piłkarz nr 2 w tej statystyce, czyli Jean Carlos Silva również opuścił start sezonu i do gry wrócił w połowie sierpnia.

Cała trójka w/w zawodników znajdowała się także w czołowej piątce w klubowej klasyfikacji punktacji kanadyjskiej w poprzednim sezonie Ekstraklasy (miejsca 3, 4 i 5). Czołową dwójkę stanowili natomiast Ivi Lopez oraz Jonatan Braut Brunes. Hiszpan również leczył się w trakcie okresu przygotowawczego i nie był dostępny na początku rozgrywek, a wrócił – podobnie jak Jean Carlos – w drugiej połowie sierpnia. Norweg z kolei był zdrowy, ale w pewnym momencie zaczął naciskać na odejście z klubu, a w formie protestów nie brał udziału w meczach. W ten sposób opuścił dwumecz z Maccabi Haifa i jedno ligowe spotkanie, a w pierwszym starciu z Ardą wszedł z ławki rezerwowych. Raków był krytykowany przede wszystkim za grę w ofensywie, natomiast patrząc na ubytki kadrowe oraz mając świadomośc, że nowe nabytki będą potrzebowały czasu, aby wkomponować się do systemu gry Marka Papszuna, można było spodziewać się podobnego obrotu spraw.

Raków wrócił na właściwe tory

Pod koniec września Raków zaczął wracać na właściwe tory. Za moment zwrotny uznaje się czerwoną kartkę dla Luisa Palmy w meczu z Lechem Poznań. Grając w przewadze Medaliki odrobiły dwubramkowę stratę i zdobyły punkt w rywalizacji z mistrzem Polski. W kolejnych 10 meczach ich bilans to 7 zwycięstw, 2 remisy i 1 porażka. Zespół Marka Papszuna przegrał jedynie z Cracovią na wyjeździe, gdzie zawsze im nie szło, a dwa podziały punktów to mecze w Czechach w ramach Ligi Konferencji – najpierw z Sigmą Ołomuniec (1:1), a potem Spartą Praga (0:0). 15 punktów w sześciu ostatnich ligowych meczach to zdecydowanie najlepszy dorobek w Ekstraklasie (cztery „oczka” przewagi nad drugimi w tej klasyfikacji drużynami).

Biorąc pod uwagę obecną dyspozycję, potencjał kadrowy oraz oczywiście aktualną sytuację w tabeli Raków trzeba już poważnie rozpatrywać w walce o mistrzostwo Polski. Zresztą, według bukmacherów Raków wspólnie z Jagiellonią to dwaj najwięksi faworyci do zdobycia tytułu. Wyliczenia Piotra Klimka w serwisie X dają natomiast Medalikom 31,4% szans na mistrzostwo Polski.

Na początku sezonu, po wielu transferach, Marek Papszun sprawiał wrażenie trochę pogubionego. Trudno logicznie wytłumaczyć np. brak zgłoszenia do fazy ligowej LK Karola Struskiego (później znalazło się dla niego miejsce za kontuzjowanego Zorana Arsenicia) lub ograniczenie minut we wrześniu dla Oskara Repki, który od pierwszego meczu w Rakowie wyglądał dobrze. 51-letni szkoleniowiec w ostatnim czasie ustabilizował skład oraz dokonał kilku drobnych korekt, które pomogły zespołowi wejść na właściwy poziom. Michael Ameyaw oraz Adriano Amorim zostali przesunięci na pozycję wahadłowych. Ponadto Raków nie zawsze gra już swoim typowym systemem 3-4-2-1 (5-4-1 w defensywie), a stosuje także wariant z trzema środkowymi pomocnikami i dwoma napastnikami (3-5-2, 5-4-1 w defensywie). Wynika to prawdopodobnie z liczebności środkowych pomocników (Repka, Struski, Barath, Bulat) oraz napastników (Brunes, Makuch, Rondić), a braku wielu typowych „10-tek” przy kontuzji Iviego Lopeza (Tomasz Pieńko).

Czy Raków rzeczywiście dobił do ściany?

Wracając do zacytowanej wyżej teorii Mateusza Rokuszewskiego – ostatnie wyniki Rakowa wcale tej tezy nie obalają. Zespół Marka Papszuna ciągle osiąga dobre rezultaty, bazując na organizacji w grze bez piłki, dyscyplinie taktycznej oraz intensywności, a nie wrażeniach artystycznych oraz indywidualnych umiejętnościach piłkarzy. Tylko… czy Raków – mimo wielu wzmocnień – ma w ofensywie piłkarzy grających nieszablonowo, w których dostrzegalibyśmy jakość przewyższającą Ekstraklasę? Jedynym takim jest Ivi Lopez, ściągnięty do Częstochowy jeszcze zanim klub doskoczył do czołówki polskiego futbolu klubowego. Do Rakowa z reguły trafiają gracze wyróżniający się fizycznością, motoryką, intensywnością czy mądrością oraz odpowiedzialnością w grze, ale nie są to piłkarscy artyści.

REKLAMA

Raków zawsze bardziej imponował tym, co robił bez piłki, a nie z piłką, dlatego też ich największą siłą była i wciąż jest defensywa. W tym sezonie jest podobnie. Po trzech kolejkach Ligi Konferencji tylko Sparta Praga dopuściła rywali do mniej jakościowych szans mierzonych przez współczynnik goli oczekiwanych straconych (xGC). Być może Raków z Markiem Papszunem rzeczywiście doszedł do ściany czy też – dla lepszego zobrazowania sytuacji – dobił do sufitu. Raków już podczas pierwszej kadencji tego szkoleniowca miał pewne ograniczenia, które ma nadal i niewiele wskazuje, aby je przeskoczył. Niemniej jednak, ten sufit zespołu znajduje się na tyle wysoko, że utrzymując się na takim poziomie, Raków jest w stanie w obecnym sezonie walczyć o mistrzostwo Polski, osiągając jednocześnie przyzwoite wyniki w europejskich pucharach.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    141,340FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ