9 wróżb na nowy sezon LaLiga

Poprzedni sezon głównie za sprawą fenomenalnej Girony był jednym z bardziej zaskakujących w ostatnich latach. Historie jak ta klubu z Katalonii trudno jednak przewidzieć. To nie oznacza jednak, że sezon 2024/25 w hiszpańskiej LaLiga zapowiada się mniej emocjonująco. W czołówce ligi doszło do ciekawych zmian. Od przyjścia Kyliana Mbappe do Realu Madryt, przez przejęcie FC Barcelony przez Hansiego Flicka, aż po ofensywę transferową w Atletico Madryt. W związku z tym pokusiliśmy się o kilka prognoz na rozpoczynający się właśnie sezon.

Robert Lewandowski strzeli powyżej 20 goli, ale nie zostanie Pichichi

Poprzedni sezon był bardzo trudny dla Polaka. Z jednej strony zakończył go z 19 golami na koncie, z drugiej jednak – mierzył się z dużą krytyką odnośnie jego występów. Lewandowski był jednak wystawiony na ostrzał ze względu na formę całej Barcelony. Xavi od pewnego momentu nie miał pomysłu na poprawę sytuacji. Z Hansim Flickiem sytuacja powinna wyglądać inaczej. Z racji na jego doświadczenie i jakość, ale też przez wzgląd na ich dawną współpracę.

REKLAMA

To w końcu pod tym trenerem Lewandowski bił rekord goli w jednym sezonie w Bundesligi. Flick potrzebuje bramkostrzelnego napastnika, i powinien umieć stworzyć wokół niego system, który uwydatni jego atuty. Polski napastnik będzie najlepszym strzelcem Barcelony. Ta niezależnie od posiadanych problemów i tak będzie przewyższać większość ligi. Jednocześnie uważamy, że nie wystarczy to na tytuł króla strzelców (Pichichi), a to ze względu na to, co piszemy niżej.

Real Madryt przekroczy barierę 100 strzelonych goli w sezonie ligowym

Vinicius Junior, Kylian Mbappe, Rodrygo, Jude Bellingham, w zanadrzu takie postaci jak Brahim Diaz czy „młode wilki” jak Arda Guler i Endrick. A na ławce trenerskiej Carlo Ancelotti. Trudno doszukiwać się w ostatnim czasie na hiszpańskich boiskach zespołu z tak dużym ofensywnym potencjałem. Real Madryt ma wszystko, aby zafundować kibicom pokaźną dawkę pozytywnych emocji. Ostatni raz 100 goli w sezonie ligowym zdobytych przez jedną drużynę oglądaliśmy w sezonie 2016/17. Wówczas zarówno Real Madryt (106), jak i Barcelona (116) przebiły tę granicę. Były to jednak jeszcze czasy Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego. Obecny Real z pewnością stać na podobny wynik.

Real Sociedad zakończy sezon poniżej 6. miejsca

Txuri Urdin po latach, w których regularnie poprawiali swoje osiągnięcia, w poprzednim sezonie zanotowali regres. Chociaż bilans bramkowy nie zmienił się znacząco, tak w tabeli były to już dwa miejsca różnicy. A jak mówi znane powiedzenie: „kto nie idzie do przodu, ten się cofa”. Zbliżający się sezon nie zapowiada się w jasnych barwach. Z drużyny odszedł lider obrony, Robin Le Normand (i to do ligowego rywala), dużo mówi się o możliwych transferach wychodzących podstawowych pomocników, a do tego wciąż istnieje duży problem z pozycją napastnika. A właśnie z tą pozycją największe kłopoty ma Real Sociedad Imanola Alguacila. O problemach tej drużyny wiemy od dawna i trudno oczekiwać, aby bez ich rozwiązania udało się postawić krok do przodu.

Żaden napastnik Atletico nie przebije dorobku bramkowego Alvaro Moraty z poprzedniego sezonu

15 – tyle goli dla Atletico uzbierał w sezonie 2023/24 Alvaro Morata. Z tym jednak aspektem, że 13 z nich padło do 21. kolejki włącznie. Hiszpan na swój dorobek bramkowy zapracował głównie jesienią, kiedy to błyszczał formą. Przed sezonem 2024/25 Atletico zdecydowało się na wymianę ofensywy. Morata odszedł do Milanu, a do Madrytu przyszli Alexander Sorloth oraz Julian Alvarez.

Ten pierwszy był co prawda wicekrólem strzelców poprzedniego sezonu ligi hiszpańskiej, ale jest sporą niewiadomą. Strzelał więcej niż wskazywało xG, a wcześniej nie należał do „goleadorów”. To drugie z resztą można też powiedzieć o Argentyńczyku przychodzącym z Manchesteru City. To bardziej „drugi” napastnik, biorący udział w rozgrywaniu akcji, ale nie koniecznie je kończący. Atletico sprowadza więc dwóch napastników, ale żaden z nich nie został jeszcze sprawdzony w topowym klubie jako główny snajper. Wyrównanie wyniku Moraty z poprzedniego sezonu może więc być dla nich nie małym problemem.

Co najmniej dwóch beniaminków spadnie z ligi

Leganes, Real Valladolid i Espanyol to trzy drużyny, które wracają w tym sezonie do LaLiga. Nie ma co przy tym ukrywać – przy żadnej z nich nie ma zbyt dużych oczekiwań. Kwestie finansowe dla klubów w Hiszpanii to wciąż trudny temat, a różnice między pierwszą a drugą ligą są dość spore. To samo tyczy się jakości zawodników. Dość powiedzieć, że Real Valladolid miał problem ze sprowadzeniem Jakuba Kałuzińskiego za 2,5 miliona euro, a to przez Finansowe Fair Play. W poprzednim sezonie jeden beniaminek natychmiastowo wrócił do LaLiga2. Tym razem spodziewamy się, że ten los podzielą co najmniej dwa z trzech klubów cieszących się jeszcze nie tak dawno z awansu.

Villarreal i Athletic będą walczyć o miejsce dające grę w Lidze Mistrzów

Marcelino przejął Villarreal w listopadzie 2023 roku. Po drobnych problemach na początku udało mu się jednak wprowadzić w Żółtej Łodzi Podwodnej swój styl gry. W tabeli formy za ostatnie 20 kolejek Villarreal znajdował się już na 5. miejscu, tuż pod rewelacją sezonu, Gironą. Athletic pod Ernesto Valverde miał znakomity sezon, zwieńczony zdobyciem Pucharu Króla. We wspomnianej tabeli formy znajdował się jednak tuż pod drużyną Marcelino.

Nie spodziewamy się raczej rewelacji i pierwsze trzy miejsca w lidze będą należeć do Realu Madryt, FC Barcelony i Atletico. Za nimi będzie się jednak toczyć walka o miejsce numer 4, dające prawo gry w Lidze Mistrzów. Spodziewamy się, że będą o nie walczyć wspomniane Villarreal i Athletic. W obu klubach mamy do czynienia z uznanymi trenerami, którzy przełożyli już swoją filozofię na grę drużyny. Kadra Villarrealu co prawda wydaje się być słabsza niż w poprzednim sezonie, ale wciąż mają trochę czasu na wykonanie potrzebnych transferów. Mamy też nadzieję, że tym razem rywalizacja o wyższe miejsca będzie trwać do ostatniej kolejki.

REKLAMA

Valencia wypadnie poza czołową 10

Los Ches to bardzo ciekawy przypadek. Po słabym sezonie 2022/23 i walce o utrzymanie w kolejnej kampanii byli jednym z zaskoczeń. Finalnie znaleźli się na miejscu 9., co było wynikiem ponad stan. Zwłaszcza biorąc pod uwagę sytuację klubu, w tym otwarty konflikt pomiędzy kibicami a singapurskim właścicielem, Peterem Limem. Letnie okienko jest póki co spokojne dla Valencii, i co ciekawe więcej jest wzmocnień zespołu niż odejść. Problem w tym że obecna kadra notowała słabą końcówkę sezonu. Dużo będzie zależało od trenera Rubena Barajy. Jeżeli Valencia będzie kontynuowała serię słabych wyników, tak w klubie może zacząć się robić nerwowo, a to przy obecnych właścicielach bardzo źle wróży.

Celta Vigo zakończy sezon w pierwszej 10

Poprzedni sezon nie był dla Celty udany. Długo byli zamieszani w walkę o utrzymanie i dopiero dobra końcówka sezonu pozwoliła im odetchnąć. O czasach pod Rafą Benitezem chyba każdy w klubie chce zapomnieć. Sytuację poprawiło dopiero objęcie zespołu przez Claudio Giraldeza. Nowy menadżer znalazł sposób nie tylko na wyjście z dołka, ale też na budowanie czegoś na przyszłość. Zmienił system gry i zbudował sobie kilku zawodników. Do tego klub poszedł też za ciosem i latem dokonał ciekawych transferów. Do Vigo przybyli Borja Iglesias z Realu Betis, Unai Nunez z Athletiku czy Ilaix Moriba wypożyczony z RB Lipsk. Jeżeli Giraldez będzie kontynuował pracę na tym samym poziomie co w końcówce poprzedniego sezonu, tak może to być udany rok dla kibiców Celty Vigo.

Sevilla znowu będzie toczyć bój o utrzymanie w LaLiga

Los Nervionenses od czasu odejścia Julena Lopeteguiego znajdują się na równi pochyłej. Niemalże systematycznie z sezonu na sezon lecą w dół, a wygrana w Lidze Europy w sezonie 22/23 była swego rodzaju anomalią. Zawsze jednak w ich szeregach znajdowała się postać, która potrafiła utrzymać ich nad taflą spadku. Czy to w osobie trenera – jak Jose Mendilibar, czy też zawodnika – jak Sergio Ramos w poprzedniej kampanii. Aktualnie ciężko dopatrzyć się w ekipie z Estadio Sanchez Pizjuan podobnej figury, która byłaby spoiwem dla bałaganu który panuje w Sevilli. Brakuje jakościowych wzmocnień, za to klub opuścili m.in. wspomniany Ramos czy Youssef En-Nesyri. Wszystko to prognozuje kolejny ciężki i mocno rozczarowujący dla fanów ekipy z Andaluzji sezon, w którym widmo spadku znów spojrzy w oczy Sevillistas.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,653FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ