Czy można świętować po meczu, w którym straciło się aż 3 gole? Jak najbardziej! Udowodnił to Liverpool, który pozwolił Tottenhamowi na zdobycie trzech bramek, jednak jednocześnie sam popisał się sześcioma trafieniami. Niedzielne popołudnie przyniosło niesamowite spotkanie na Tottenham Hotspur Stadium.
Ofensywny Liverpool, słaby Tottenham
Liverpool rozpoczął hit 17. kolejki Premier League ofensywnie i szybko przejął kontrolę nad spotkaniem. Luis Díaz otworzył wynik w 23. minucie po precyzyjnym dośrodkowaniu Trenta Alexandera-Arnolda. Diaz umieścił piłkę w siatce głową z około pięciu metrów. Koguty miały problemy, by zatrzymać ofensywę Liverpoolu, a sytuacja pogorszyła się w 36. minucie. Alexis MacAllister wykorzystał wówczas chaos w obronie Tottenhamu po dośrodkowaniu Robertsona i głową pewnie umieścił piłkę w siatce na 0-2. Tuż przed przerwą gospodarze zdobyli jeszcze bramkę kontaktową. Po wygranym pojedynku piłkę do siati skierował James Maddison. Nadzieje kibiców Spurs nie trwały jednak długo. Jeszcze przed samą przerwą dwubramkowe prowadzenie odzyskali goście. W doliczonym czasie po podaniu Mohammeda Salaha piłkę w bramce Forstera umieścił Dominik Szoboszlai. Pierwsza połowa grana była pod dyktando Liverpoolu, który brylował w ofensywie i napierał na gospodarzy, którzy musieli się bronić.
Bramkom nie było końca
Na drugą połowę zawodnicy Liverpoolu wyszli nastawieni równie bojowo jak na pierwszą. Tym samym długo na kolejne bramki czekać nie musieliśmy. W 54. minucie w polu karnym Tottenhamu znalazł się niepilnowany Mohamed Salah, który z łatwością lewą nogą pokonał golkipera Tottenhamu. Obrona Spurs była w całkowitej rozsypce. Jedynie 7 minut później było już 1-5, a piłkę w siatce znowu umieścił Salah. Po podaniu od Szoboszlaia Egipcjanin po raz kolejny pokonał Forstera.
Liverpool się nie zatrzymywał i dalej atakował, jednak to Tottenham następny trafił do bramki. Po dośrodkowaniu Dominica Solanke świetnym wolejem popisał się Kulusevski tym samym pokonując Allisona. Chwilę po tym golu mogło już być 6-2. Luis Díaz przelobował bramkarza Tottenhamu, lecz nie trafił na pustą bramkę. Zamiast tego w 83. minucie po raz kolejny trafili gospodarze. Tym razem piłkę w bramce umieścił Dominic Solanke po podaniu Brennana Johnsona. I, mimo że do końca spotkania zostało 7 minut, to nie było to ostatnie trafienie.
W 85. minucie kontrę wyprowadzili goście, a piłkę w bramce po zagraniu Mohammeda Salaha umieścił Luis Díaz i było już 3-6. Chwilę później okazję na gola mieli jeszcze gospodarze, jednak Allison świetnie wybronił strzał Johnsona. Do końca więcej goli już nie było, a Liverpool wyjeżdża z Londynu z bardzo przekonującym zwycięstwem.