Północ vs południe, czyli starcie Juventusu z Napoli. Już w piątkowy wieczór Serie A postanowiło swoim fanom zafundować hit kolejki. Piłkarze Massimiliano Allegriego są w wybornej formie. Ostatnia ich ligowa porażka miała miejsce 23 września. Walczą z Interem o każdy punkt i nie zamierzali tego meczu odpuszczać. Tym bardziej że na ostatnie pięć spotkań z Napoli wygrali tylko jedno. Z kolei zespół Waltera Mazzarriego szuka formy i próbuje wrócić do lepszego punktowania. Czołówka ucieka, a ewentualna porażka ze „Starą Damą” tylko pogorszyłaby sytuację. Nikt nie zamierzał odpuszczać i czuć było to od pierwszego gwizdka sędziego.
Gra w otwarte karty
Tak z kronikarskiego obowiązku dla polskich kibiców. Było to 250. spotkanie w rozgrywkach Serie Wojciecha Szczęsnego. Z kolei dla Piotra Zielińskiego mecz z Juventusem był 350. występem w tychże rozgrywkach. Napoli nie przyjechało do Turynu, tylko się bronić. Mieli pomysł na Juventus. Zagrali ze swoimi rywalami w otwarte karty. Robili wszystko, aby uwypuklić swoje atuty ofensywne. Nie zamierzali opuszczać swoich rywali choćby na krok. W ogóle nie było widać po piłkarzach Waltera Mazzarriego żadnej bojaźliwości czy obaw. Kompletnie nie przerazili się klasą swojego rywala i to, w jakiej formie podopieczni Allegriego w ostatnim czasie są. Zamiast tego zachowywali się na boisku jakby byli na wojnie. Starali się pokazywać swoje najlepsze granie.
Jednak to nie tak, że Juventus grał źle. Wręcz przeciwnie. Doskonale zamykali przestrzenie Victorowi Osimhenowi. Były nawet momenty, w których Nigeryjczyk był potrajany. Znakomicie gospodarze czuli się w grze skrzydłami. Dodatkowo bardzo szybko przedostawali się pod bramkę rywala kilkoma podaniami. Połykali przestrzenie i szukali swoich najlepszych piłkarzy, jakimi w tym sezonie są Federico Chiesa i Dusan Vlahović. Podobnie grało Napoli. Szukali Khvichy Kvaratskhelii i wcześniej wspomnianego Osimhena. Jednak oba zespoły doskonale broniły dostępu do swojej bramki. Wyszły obie ekipy na wymianę ciosów, lecz w obu przypadkach brakowało skuteczności. Była energia, lecz zabrakło goli, czyli tego czego kibice piłki nożnej pragną najbardziej.
Napór gospodarzy
Gospodarze po przerwie wyglądali na jeszcze bardziej nakręconych niż w pierwszej połowie. Bardzo szybko zepchnęli „Azzurrich” do głębokiej defensywy. Imponowało to jak łatwo dochodzili do sytuacji. Wystarczało jedno podanie z głębi pola i napastnicy znajdowali się pod bramką swojego rywala. Napoli wyglądało na zaskoczonych taką postawą swojego przeciwnika. Co więcej, nie bardzo wiedzieli, jak temu zaradzić. Piłkarze Juventusu byli na fali i czerpali z tego, jak najwięcej tylko mogli. Robili wszystko by wykorzystać ten moment, w którym po boisku wręcz fruwali.
Tak też się stało. W 51. minucie swoją drużynę na prowadzenie wyprowadził Federico Gatti. Juventus wypracował sobie tego gola i jak najbardziej na niego zasłużył. Głównie swoją postawą przede wszystkim tuż po rozpoczęciu drugiej części spotkania.
Skuteczny plan Juventusu
Napoli miało problem. Nie potrafili piłkarze Waltera Mazzarriego otworzyć wyniku spotkania. A jeśli myśli się o zwycięstwie ze „Starą Damą” to trzeba zrobić wszystko, by samemu otworzyć wynik spotkania. Nie może tego zrobić Juventus. W przeciwnym razie prędzej czy później podopieczni Massimiliano Allegriego znajdą drogę do bramki. Następnie cofną się pod swoje pole karne i będą bronić wyniku. A to potrafią jak mało kto. Dodatkowo będą usypiać czujność rywala i szukać jego słabości. Wyprowadzą kilka kontrataków, a jeden z nich będzie skuteczny. Wtedy będzie można mówić o końcu spotkania. Widać było, że Juventus jest już zespołem zbudowanym. Projektem Allegriego, który wciąż trwa. Napoli to zespół w rozsypce i na ten moment nie do końca wiedzący, jak chce grać. „Azzurri” kolejny raz spotkali się z zespołem poukładanym. Tydzień temu był to Inter.
Podopieczni Waltera Mazzarriego wpadli w tę przedstawioną przeze mnie pułapkę. Nie potrafili przebić się przez turyński mur. Coraz bardziej się denerwowali, przez to nie byli w stanie strzelić wyrównującego gola. Bardzo w końcówce cofnął się Juventus. Tak naprawdę nie obchodziło gospodarzy nic innego jak bronienie dostępu do własnej bramki. Gdy byli w posiadaniu piłki to starali się utrzymać przy niej jak najdłużej i jak najdalej od swojego pola karnego. Dotrwali do końca i wygrali ten mecz. Dzięki temu do meczu Interu ponownie zostają liderami Serie A. Z kolei Napoli pozostaje na 5. miejscu, które może w tej kolejce utracić na rzecz goniącej Fiorentiny i Bologni.