Nie wiemy, jak ostatnią noc przespał Ole Werner. Przed meczem przeciwko Bayernowi Monachium mógł jednak czuć się niekomfortowo. Bawarczycy w tygodniu zdemolowali Dinamo Zagrzeb, co skończyło się zwolnieniem szkoleniowca chorwackiej drużyny. Opiekun Werderu Brema musiał znaleźć sposób na zatrzymanie Bayernu, a raczej uniknięcie wysokiej porażki.
Werder od początku próbował zapraszać rywala w okolice własnego pola karnego. Taka taktyka ma sens tylko w jednym przypadku, gdy posiada się szczelną defensywę. Bremeńczykom wydawało się, że potrafią wychodzić spod pressingu Bayernu i w takim przekonaniu mogli funkcjonować do 23. kolejki. Wcześniej poprzeczkę połaskotał Konrad Laimer. Wracając do wspomnianej 23. minuty, Mitchell Weiser stracił wówczas piłkę na rzecz Alphonso Daviesa, ta trafiła do Harry’ego Kane’a. Anglik dograł Michaelowi Olise, który bez problemu otworzył wynik rywalizacji. Cały misterny plan Werderu szlag trafił. Rozpoczęła się za to walka o uniknięcie ośmieszenia.
Michael Olise supershow
Olise ewidentnie chciał zapracować na pierwszą nagrodę dla piłkarza kolejki w Bundeslidze, więc po 9 minutach dorzucił asystę. W tej akcji wymanewrował kilku rywali, a następnie dograł do Jamala Musiali. Werder nie istniał w ofensywie, ale cieszył się, że przed zmianą stron stracił ledwie 2 gole. Bremeńczycy spróbowali powalczyć o kontaktowe trafienie po zmianie stron, jednak mimo chwilowej odważniejszej gry i tak nie oddali strzału. Zrobił to z kolei Harry Kane. W 57. minucie Anglik rozegrał akcje z Olise i strzelił swojego 5. gola w obecnym sezonie Bundesligi.
Francuz mógł obawiać się, że angielski kolega zabierze mu nagrodę MVP, więc po 3 minutach kapitalnym uderzeniem podwyższył na 4:0. Niedługo później to Kane asystował, a gola zanotował Serge Gnabry. Bawarczycy pomiędzy 57. a 65. minutą grali na nieprawdopodobnym, światowym poziomie. Bawili się futbolem. Nie tylko dorzucili 3 bramki do końcowego wyniku. Miażdżyli i ośmieszali przeciwnika.
6:1 z Holstein Kiel, 9:2 z Dinamo Zagrzeb i 5:0 z Werderem Brema. Jesteśmy dalecy od stawiania przekoloryzowanych tez. W podsumowaniu poprzedniej kolejki Bundesligi przestrzegaliśmy wręcz przed przesadnymi zachwytami. To, co Bayern Monachium zrobił w ostatnich dniach, zasługuje jednak na oklaski. To znowu jest zespół, który wychodzi na murawę, chcąc zmiażdżyć rywala. Gdy strzeli gola nie cofa się i nie odpuszcza, a idzie po kolejne bramki. W następnej kolejce Bayer Leverkusen będzie miał bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę…