Wielu z nas rozpoczyna już gotowanie pierwszych świątecznych potraw. Pogoda bardziej wiosenna niż zimowa, ale o podgrzanie temperatury zadbali w Kielcach. 175. Święta Wojna, czyli stracie Industrii Kielce z Orlen Wisłą Płock zostało rozegrane w Hali Legionów. Goście niesieni okazałym zwycięstwem z Telekom Veszprem wydawali się być w lepszej formie. Za gospodarzami oczywiście była ściana „żółtych” kibiców i własna hala.
Więcej fauli niż gry
Bardzo piekielnie szybki i skuteczny początek tego spotkania, po trzech minutach był remis 3:3. Ogromne emocje towarzyszyły nam już od pierwszych akcji. Mnóstwo spięć między zawodnikami oraz wiele odpoczynku na ławce kar. Po dziesięciu minutach na tablicy wyników zrobiło się 5:5. Chwilę później mecz zakończył się dla Abela Serdio, który został ukarany czerwoną kartką. Lepiej w tym meczu dysponowany był Marcel Jastrzębski i to dzięki niemu to po 20. minutach gry Wisła Płock prowadziła 10:8. Skutecznie karne wykorzystywał Przemysław Krajewski. Im bliżej końca pierwszej części spotkania, tym bardziej zawodnicy skupiali się na grze w piłkę ręczną niż na tym, by zrobić sobie krzywdę. Ostatnie minuty należały zdecydowanie dla Wisły Płock, która rozegrała to po mistrzowsku. Bomba Tina Lucina i goście schodzili na przerwę przy wyniku 15:11.
WOW! Ale końcówka!
Na początku drugiej połowy swój występ w meczu zakończył Artsem Karalek. Trzecia kara dwuminutowa i oczywiście czerwona kartka. Hala ucichła w 37. minucie kiedy to Arkadiusz Moryto pobiegł na pustą bramkę i rzucając piłkę z kozłem, trafił tylko w poprzeczkę. Bardzo niecodzienna sytuacja. Industria Kielce próbowała jak najszybciej wrócić do gry, w 40. minucie było 20:15 dla gości.
Ostatnie dziesięć minut meczu gospodarze rozpoczynali ze stratą tylko trzech goli do Wisły Płock. Parkiet za czerwone kartki musieli opuścić dwaj Tomasze Gębala i Piroch. Płocczanie zdecydowanie nie kontrowali gry pasywnej i „nawarzyli sobie piwa” w końcówce meczu. Na cztery minuty przed końcem było 26:24 dla podopiecznych Xabiego Sabate. Niepotrzebnie jednak z boiska na dwie minuty wyleciał Daniel Dujszebajew i sytuacja gospodarzy znowu nie była kolorowa. To wszystko było jednak nieważne, bo emocje sięgnęły zenitu w ostatniej minucie. Industria Kielce doprowadziła do remisu 28:28. Rzut na wagę zwycięstwa oddał na dwie sekundy przed końcem Michał Daszek.