Manchester City w finale! Chelsea kończy sezon bez trofeum

W pierwszym półfinale Pucharu Anglii aktualny lider tabeli w Premier League podejmował dziewiąty zespół. Mecz oczywiście miał wyraźnego faworyta, ale w obecnym sezonie Chelsea w obu meczach z Manchesterem City sprawiała im problemy i dwukrotnie zdobyła punkt z mistrzem Anglii. To wcale nie musiał być więc jednostronny mecz.

REKLAMA

Mauricio Pochettino dzisiaj również przygotował plan, który się sprawdzał

The Blues grali w klasycznym systemie 4-2-3-1, który w defensywie zamieniał się w 4-4-2 (a często nawet w 4-2-4, ponieważ skrzydłowi bronili dość wysoko), ale pewną nowością było wystawienie Conora Gallaghera na lewej pomocy. Anglik na początku spotkania dwukrotnie odebrał piłkę blisko bramki rywala i później Manchester City zdecydowanie częściej budował akcje prawą stroną. Chelsea bez piłki zostawiała stoperom Obywateli miejsce do rozegrania i broniła się w średnim lub niskim pressingu, grając przy tym na dużej intensywności. Zespół Guardioli był w stanie przebić się środkiem dzięki kombinacji krótkich podań, ale Chelsea skutecznie odcięła od gry „10-tki”. Phil Foden był niewidoczny, a De Bruyne bardzo często schodził na lewe skrzydło, aby móc wpłynąć w jakiś sposób na grę.

Plan Pochettino nie ograniczał się tylko do neutralizacji przeciwnika. Mieli też pomysł, jak wyprowadzić kontratak oraz wychodzić spod pressingu. Nicolas Jackson często cofał się pod grę wykorzystując przestrzeń pomiędzy liniami pomocy i obrony rywala, potrafił obrócić się z piłką i pomagał zespołowi przenieść grę bliżej pola karnego Man City. Senegalczyk zmarnował jednak najlepszą okazję w pierwszej połowie, gdy będąc w sytuacji sam na sam nie oddał nawet strzału.

Dla City był to podobny mecz do… tego sprzed kilku dni, z Realem Madryt

Rywal przyjął podobną strategię, z tą różnicą, że nie strzelił bramki na początku spotkania i częściej stosował skoki pressingowe. Manchester City również był zmuszony w ostatniej tercji boiska grać w boczne sektory, skąd trudno było im stworzyć sobie dogodne sytuacje. Pep Guardiola podobnie więc zarządzał zmianami wprowadzając świetnego w pojedynkach Jeremy’ego Doku za Jacka Grealisha. Pochettino zareagował wprowadzając Mudryka za Madueke i Disasiego za Malo Gusto po to, aby Gallaghera przesunąć na prawe skrzydło do pomocy w zneutralizowaniu Jeremy’ego Doku. To się jednak nie udało. W 84. minucie Manchester City wyszedł na prowadzenie, a zrobił to w sposób, w który najczęściej kreował sobie sytuacje przeciwko głęboko broniącemu Realowi Madryt. Kevin De Bruyne wbiegł w półprzestrzeń, dostał podanie od Doku, zagrał w pole karne, a na dalszym słupku akcję zamknął Bernardo Silva.

Emirates FA Cup w serwisie X

To był gol, który dał Manchesterowi City drugi finał Pucharu Anglii z rzędu. Pep Guardiola mógł odetchnąć z ulgą, bo jego zespół nie grał dziś na swoim optymalnym poziomie. Sytuacji wcale nie mieli dużo i mieli spore problemy z zatrzymywaniem szybkich ataków Chelsea. Jeśli któryś zespół zasłużył dziś na zwycięstwo to wydaje się, że bardziej ten prowadzony przez Mauricio Pochettino.

Manchester City 1:0 Chelsea (84′ Bernardo Silva)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ