Co wiemy o kadrze Michała Probierza przed EURO 2024?

Reprezentacja Polski do EURO 2024 przystępuje z serią ośmiu meczów bez porażki. Michał Probierz po przejęciu sterów w najważniejszej drużynie w kraju jeszcze nie przegrał. Mimo to i tak jesteśmy postrzegani jako najsłabszy zespół w grupie z Holandią, Austrią i Francją. Co te osiem spotkań pod wodzą nowego selekcjonera mówią nam o naszej kadrze w kontekście zbliżających się Mistrzostw Europy?

Pustka po eliminacjach

Jeszcze przed meczami z Ukrainą i Turcją trudno było w jakikolwiek sposób przewidzieć jaki plan ma reprezentacja Polski, aby wyjść z tej trudnej grupy na EURO 2024. Trudno było wymienić silne strony, z których będziemy mogli skorzystać w nadchodzących meczach. Kadra Michała Probierza rozegrała zbyt mało spotkań, a większość z nich przeciwko zbyt słabym rywalom, aby wnioski z tych gier można było przerzucić na turniej Mistrzostw Europy. Przez całe eliminacje ani razu nie znaleźliśmy się w położeniu, w jakim najprawdopodobniej będziemy w meczach z Holandią, Austrią i Francją. Przez miniony rok to nasza kadra przyjmowała postawę drużyny dominującej i posiadającej inicjatywę. Rywale nie chcieli przejmować posiadania piłki, rzadko też stosowali wysoki pressing. Nie mieliśmy więc żadnej próbki, aby ocenić mozliwości Polaków na tle drużyn, które wykazują więcej chęci prowadzenia gry.

REKLAMA

Taka okazja pojawiła się dopiero w meczach kontrolnych przed Mistrzostwami Europy. Zarówno z Ukrainą, jak i z Turcją mieliśmy niższe posiadanie piłki i – zwłaszcza we wczorajszym spotkaniu – gra znacznie częściej toczyła się na naszej połowie. Zespół Vincenzo Montelli stosował również wysoki pressing, dzięki czemu mogliśmy sprawdzić jak zespół Michała Probierza radzi sobie w takich momentach i jaki ma plan na budowanie akcji. Sparingi mogły trochę namieszać, jeśli chodzi o przewidywanie podstawowej jedenastki na pierwszy mecz EURO z Holandią, ponieważ pojawiły się kontuzje, a hierarchia na poszczególnych pozycjach może się zmienić, natomiast w kontekście planu na mecz z czekającymi na nas przeciwnikami wiele rozjaśniły. Teraz mniej więcej wiemy jaką taktykę chce przyjąć Michał Probierz.

Wychodzenie spod pressingu

Na poprzednich Mistrzostwach Świata w Katarze przekonaliśmy się na własnej skórze, że Francja lubi oddać inicjatywę, ale Austria Ralfa Rangnicka i Holandia prawdopodobnie ruszą na nas pressingiem. Takie fragmenty meczu przez ostatnie lata dla reprezentacji Polski były najtrudniejsze. Zawodnicy często unikali gry, będąc przy piłce panikowali i nie mieli pomysłu jak ominąć pressing rywali. Przeciwko Turcji – pierwszy raz od bardzo dawna – można było ten plan zauważyć (nawet jeśli nie zawsze on działał). Polacy otwierali grę krótkim podaniem, wymieniali piłkę blisko własnej bramki, aby wciągnąć rywali do jeszcze wyższego podejścia i zagrywali w stronę któregoś z napastników, pomijając drugą linię. Podopieczni Michała Probierza chcieli jak najszybciej przenieść futbolówkę pod pole karne rywala wykorzystując przestrzeń za linią obrony lub w bocznych sektorach boiska szybko zmieniając ciężar gry, jak przy golu Nicoli Zalewskiego.

TVP Sport w serwisie X

W ten sposób graliśmy przez całe spotkanie, niezależnie od wyniku i czasu, który pozostawał do końcowego gwizdka. Jest to dość ryzykowne podejście, ponieważ naraża zespół na stratę piłki w niebezpiecznej strefie, ale gdy się uda – łatwo stworzyć dogodną okazję. Obejmując prowadzenie wiele zespołów stara się jednak uspokoić tempo gry wydłużając do maksimum fragmenty, w których są w posiadaniu piłki. Reprezentacja Polski przeciwko Turcji nie potrafiła jednak tego zrobić. Środek pola – zarówno przed, jak i po zmianach – rzadko brał na siebie odpowiedzialność i trudno było nam się utrzymać przy piłce. Po stracie Sebastiana Szymańskiego na własnej połowie, gdy otrzymał podanie od Wojciecha Szczęsnego mając rywala na plecach straciliśmy bramkę na 1:1. Gola, który już wcześniej wisiał w powietrzu przez jakiś czas.

Michał Probierz nie chce ciągle bronić nisko

Przyzwyczailiśmy się także, że Polska przeciwko mocniejszym rywalom ogranicza się do niskiej obrony. Mecze kontrolne z Ukrainą i Turcją pokazały, że wcale nie musi jednak tak być („nie musi”, a nie „nie będzie”, poniewaz rywale, z którymi zmierzymy się na EURO teoretycznie będą jeszcze silniejsi). Wprawdzie długie fragmenty tych spotkań spędziliśmy broniąc się na własnej połowie, tak w dużej mierze było podyktowane to utrzymywaniem korzystnego wyniku. Nie brakowało jednak momentów, w których ekipa Michała Probierza podchodziła wyżej próbując odebrać piłkę na połowie rywala. W pierwszej połowie spotkania z Ukrainą taki sposób bronienia przynosił bardzo dobre efekty w postaci kilku odzyskanych piłek relatywnie blisko pola karnego oponentów.

Przy wysokim ustawieniu nasi obrońcy są jednak najbardziej narażeni na błędy. Mają problemy z kontrolowaniem przestrzeni za swoimi plecami (w ten sposób straciliśmy gola z Ukrainą, aczkolwiek zagranie do Dovbyka poprzedziła bardzo pasywna postawa graczy ustawionych wyżej) oraz z bronieniem, gdy zostaną wyciągnięci w boczny sektor. Ustawienie 5-3-2 w defensywie reprezentacji Polski jest jednak obliczone na zamknięcie środka, a stoperzy skupiają się raczej na obronie w szerokości pola karnego. Bronienie własnej szesnastki to coś, w czym Bednarek, Dawidowicz i Kiwior czują się lepiej. Choć Ukraina i Turcja zaliczyły wiele kontaktów z piłką w naszej szesnastce to w kluczowych momentach reprezentanci Polski często potrafili zablokować strzał lub ugasić pożar, dobrze również radzili sobie z dośrodkowaniami. Całościowo jednak gra defensywna wymaga lekkiej poprawy. Nie trudno bowiem wyobrazić sobie, że przy lepszej skuteczności rywali któryś mecz na EURO 2024 zakończymy z bagażem minimum trzech bramek.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,056FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ