Zwalnianie Iordanescu już teraz byłoby absurdem

Po porażce z Górnikiem Zabrze (1:3) dla wielu kibiców Legii miarka się przebrała i pojawiło się sporo opinii sugerujących, że to już czas, aby zwolnić Edwarda Iordanescu. Wydaje się, że w gabinetach klubu trzymają ciśnienie i rumuński szkoleniowiec nadal będzie prowadził drużynę po przerwie reprezentacyjnej. Sam fakt tak licznych głosów nawołujących do rozstania się z trenerem pokazuje, że pozycja Iordanescu nie jest mocna. Chłodna analiza wskazuje natomiast, że zmiana szkoleniowca już teraz byłaby absurdem.

Edward Iordanescu popełnia błędy

Na samym początku zaznaczmy, że tak negatywne opinie na temat rumuńskiego trenera nie wzięły się znikąd. Edi iordanescu popełnia błędy. W lidze strata do lidera wynosi już 7 punktów (choć Legia ma jeden rozegrany mecz mniej od Górnika Zabrze znajdującego się na szczycie tabeli, ale przed nimi są też Jagiellonia, Cracovia, Wisła Płock i Lech, którzy zagrali tyle samo meczów). Europejskie puchary zostały uratowane rzutem na taśmę, po golu Jurgena Elitima w doliczonym czasie gry dającym dogrywkę, a następnie trafieniu Milety Rajovicia. Edward Iordanescu już w wielu spotkaniach nie spełniał oczekiwań pod kątem zarządzania meczem. Źle reagował na wydarzenia boiskowe w starciach z AEK Larnaka, rewanżowym z Hibernian oraz w 1. kolejce Ligi Konferencji z Samsunsporem. Nie potrafił dokonać zmian, które odmieniłyby przebieg meczu, choć na ławce miał wystarczająco dobrych zawodników.

REKLAMA

Czarę goryczy przelał jednak ostatni tydzień. Najpierw Rumun wymienił całą podstawową jedenastkę (poza bramkarzem) i posłał na rywalizację z Samsunsporem drugi garnitur. Piłkarze pierwszego wyboru mieli odpocząć przed wymagającym ligowym meczem z Górnikiem Zabrze, ówczesnym liderem tabeli. Legia oba te mecze przegrała, co wystawia fatalną recenzję trenerowi. Pozostała trójka pucharowiczów ze spotkania na spotkania dokonywała kilku korekt i każdy z nich w minionym tygodniu odniósł dwa zwycięstwa – zarówno w Lidze Konferencji, jak i Ekstraklasie. Choć nie funkcjonując wewnątrz klubu trudno jednoznacznie ocenić decyzje Iordanescu (sam trener tłumaczył się koniecznością rotacji ze względu na ryzyko urazów, a przecież w tym sezonie priorytetem Legii ma być tytuł mistrzowski, więc jeśli w którymś meczu podstawowi gracze mieli odpocząć to właśnie w tym), tak nic dziwnego, że sposób, w jaki zarządzał zespołem 47-latek w ostatnich dniach rozwścieczył kibiców. Bowiem wystawił Legię na pośmiewisko.

Legia miała pecha w ostatnich meczach?

Niemniej jednak, oceniając czy warto kontynuować współpracę z trenerem bardziej niż na to co działo się w przeszłości powinno patrzeć się na perspektywy na przyszłość. A ostatnie mecze Legii wskazują raczej na pozytywny trend. Pomiędzy wrześniową, a październikową przerwą reprezentacyjną zespół wygrał tylko dwa z sześciu meczów, natomiast jeśli przyjrzymy się bliżej występom oraz przeciwnikom, z którymi się mierzyli dojdziemy do wniosku, że gra wygląda znacznie lepiej niż wskazują wyniki:

  • z Radomiakiem – zwycięstwo 4:1
  • z Rakowem – remis 1:1; gol stracony przez Legię po bardzo kontrowersyjnym rzucie karnym, wielu ekspertów ds. sędziowskich oceniło, że nie powinno być jedenastki. Poza tym Raków prawie w ogóle nie stwarzał zagrożenia.
  • z Jagiellonią – remis 0:0; Legia z zespołem, który nie przegrał od 16 meczów dominowała, prowadziła grę, oddała aż 20 strzałów, ale zabrakło skuteczności. Jagiellonia miała w tym meczu drugi najniższy wskaźnik goli oczekiwanych (xG) za kadencji Adriana Siemieńca.
  • z Pogonią – zwycięstwo 1:0; dominacja i kontrola meczu zamieniona na gola i 3 punkty.
  • z Samsunsporem – porażka 0:1; jak na posłanie w bój rezerwowego składu był to przyzwoity mecz Legii. Bardzo dobry pod kątem utrzymywania piłki na połowie przeciwnika, wysokiego pressingu i kontroli spotkania, natomiast brakowało jakości pod polem karnym.
  • z Górnikiem – porażka 1:3; to był rzeczywiście słaby mecz zespołu Iordanescu, choć na ich obronę można przyjąć, że nie zasłużyli na stratę aż trzech bramek. Rywale byli bardzo skuteczni.

Pomiędzy wrześniową, a październikową przerwą reprezentacyjną, czyli od momentu gdy zamknęło się okienko transferowe Legia zagrała tylko jeden słaby mecz. Jeden. Straty punktów w pozostałych spotkaniach z pewnością bolą, ale biorąc pod uwagę klasę przeciwnika oraz przebieg tych meczów można wybronić zespół i wrzucić te starcia na półkę z napisem „wynik zły, gra w porządku”.

Edward Iordanescu miał poprawić defensywę i to zrobił

O ile w europejskich pucharach Legii dopisywało szczęście (niestrzelony rzut karny Banika Ostrawa na wagę dogrywki, czy wspomniany już w tekście gol w rewanżu z Hibernian w doliczonym czasie gry, mimo że nic nie wskazywało na to, że zespół będzie w stanie go zdobyć), tak śmiało mogą mówić, że w lidze zasługują na więcej punktów. Według oficjalnych statystyk dostarczanych przez Ekstraklasę Legia ma najwyższy wskaźnik goli oczekiwanych (xG) w przeliczeniu na mecz oraz najniższy wskaźnik bramek oczekiwanych straconych (xGC) na mecz. W skrócie – tworzy najlepsze okazje i dopuszcza rywali do najmniej jakościowych szans. Według tabeli punktów oczekiwanych są najlepszym zespołem ligi z wyraźną przewagę nad resztą stawki. Oczywiście, same powyższe liczby nie muszą mówić całej prawdy o zespole, natomiast trudno je zignorować, skoro nawet osoby pracujące w futbolu często się na nie powołują.

Jednym z głównych zadań Ediego Iordanescu w momencie podpisywania umowy z Legią Warszawa miała być poprawa defensywy zespołu, która pod sterami Goncalo Feio przeciekała przez nieumiejętność kontrolowania spotkania z piłką przy nodze. Rumuński szkoleniowiec zdołał to poprawić. Legioniści potrafią dominować przeciwnika poprzez utrzymywanie gry na ich połowie. Nowy trener wprowadził odpowiednią organizację gry w wysokim pressingu oraz kontrpressingu, czyli reakcji po stracie futbolówki. Legia bardzo szybko ją odzyskuje i nie daje rywalom szans na łatwe wyprowadzanie kontrataków. Poza najniższym współczynnikiem xGC Legia dopuszcza rywali także do najmniejszej liczby strzałów oraz notuje najwięcej odzyskanych piłek w strefie wysokiej. Mniej bramek w przeliczeniu na mecz tracą tylko Wisła Płock i Górnik Zabrze. W porównaniu do poprzedniego sezonu progres Legii w defensywie jest wyraźny. Współczynnik goli oczekiwanych straconych (xGC) spadł z 1,42 do 0,72/mecz, a stracone gole – z 1,32 na 0,9.

Ten zespół dopiero się tworzy

Same bardziej zaawansowane liczby pokazują, że warto dać czas Edwardowi Iordanescu, a takie przekonanie tylko zwiększa okienko transferowe. Trener dostał kadrę, na którą nie może narzekać, natomiast klub z wieloma wzmocnieniami czekał do samego końca aż możliwe będzie sprowadzenie zawodników, których nie przekonaliby na wcześniejszym etapie okienka. Legia w trakcie okienka transferowego i Legia po jego zamknięciu to dwa różne zespoły. W eliminacjach europejskich pucharów tylko 4,1% minut rozegrali piłkarze sprowadzeni do klubu tego lata. W przypadku pięciu ligowych meczów po przerwie reprezentacyjnej minutowy udział nowych zawodników wzrósł aż do 45,3%. Ponadto wielu z nich nie przepracowało okresu przygotowawczego z zespołem, więc aby wszystko zafunkcjonowało naturalnie potrzeba czasu.

Edward Iordanescu ma swoje za uszami. Krytyka w pewnych kwestiach jest oczywiście uzasadniona. Niemniej jednak, jest wiele argumentów, które bronią aktualne położenie Legii w ligowej tabeli, dlatego zwolnienie trenera już teraz mija się z celem. Osoby podejmujące w klubie strategiczne decyzje muszą mieć świadomość, że sposób w jaki przeprowadzili okienko transferowe (choć finalnie sprowadzili wielu ciekawych piłkarzy) mocno utrudniał trenerowi pracę. W dwóch pierwszych miesiącach pracy Edi Iordanescu szył z materiału, który już zastał w klubie i zrealizował cel minimum w postaci awansu do fazy ligowej Ligi Konferencji. W trzecim miesiącu przy Łazienkowskiej dopiero wprowadza nowych zawodników do drużyny, a widać już progres w kontrolowaniu meczów oraz organizacji gry bez piłki. Na ten moment dostaliśmy zdecydowanie za mało danych, aby ocenić czy Iordanescu to trener, który będzie w stanie przywrócić mistrzowski tytuł do stolicy Polski.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    138,220FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ