Bartosz Zmarzlik zajął wczoraj na Stadionie Narodowym w Warszawie 2. miejsce podczas zmagań II rundy tegorocznego cyklu Grand Prix, co jest jego najlepszym wynikiem w polskiej stolicy w historii. Życiowy wynik osiągnął także Szymon Woźniak, notując ostatecznie 7. miejsce.
Po pierwszej rozegranej rundzie w chorwackim Gorican liderującym w cyklu został Jack Holder, który też po raz pierwszy w karierze wygrał pojedynczy turniej Grand Prix. Drugie miejsce zajmował Jaosn Doyle, a podium uzupełniał Fredrik Lindgren. Tuż za nimi plasował się Bartosz Zmarzlik, kończąc rundę na miejscu czwartym.
W kwalifikacjach w Warszawie zawodnicy rywalizowali o dodatkowe punkty do klasyfikacji generalnej, lecz sztuka ta nie udała się żadnemu z naszych zawodników. Cztery oczka zgarnął Dan Bewley, trzy — Leon Madsen, dwa — Tai Woffinden, a jeden — Robert Lambert.
Klasyfikacja generalna SGP po kwalifikacjach:
Genialny Jason Doyle
Królem Stadionu Narodowego okazał się Jason Doyle. Australijczyk od samego początku był niesamowicie szybki na trasie. Co więcej, mistrz świata z 2017 roku stracił na torze zaledwie jedno oczko, zdobywając w całych zawodach 20 z 21 do zdobycia punktów i zasłużenie zgarnął pełną pulę w Warszawie, obejmując tym samym prowadzenie w całym cyklu, gdzie zgromadził jak dotąd 28. Dla zawodnika ZOOleszcz GKMu Grudziądz było to pierwsze zwycięstwo w rundzie SGP od 23 października 2017 roku, gdzie cieszył się z wywalczenia mistrzostwa globu na swojej ziemi. Zatem żużlowiec ten na triumf czekał aż 7 lat.
Awans Zmarzlika i Woźniaka
Drugie miejsce przypadło Bartoszowi Zmarzlikowi. Pochodzący z Kinic zawodnik po raz drugi w tym sezonie wjechał do wielkiego finału, zdobywając pierwsze podium w tegorocznej edycji Mistrzostw Świata. Daje to łącznie 32 oczka po dwóch rundach i pozycje wicelidera cyklu wraz z Australijczykiem Jackiem Holderem. Wyżej jednak stawiany jest młodszy z braci, który okazał się najlepszy w pierwszej rundzie w Chorwacji.
Życiowy wynik osiągnął także drugi z naszych reprezentantów — Szymon Woźniak. Zawodnik gorzowskiej Stali po raz pierwszy w karierze wjechał do półfinału, zajmując ostatecznie 7. miejsce. Pozwoliło mu to przesunąć się w cyklu z dwunastego na dziewiąte.
Niestety dość znaczący spadek zanotował Dominik Kubera. Polak miał spore problemy z zaznajomieniem się z nawierzchnią w Warszawie i był w stanie zgarnąć jedynie dwa oczka, co dao odległą, 15. pozycje w zawodach, w konsekwencji czego spadek w tabeli na 12. pozycje. Jako „dzikus” wystąpił także Mateusz Cierniak. Młody zawodnik zajął lokatę wyżej niż wyżej wymieniony Domin.