Ostatnie dni przed Trade Deadline zawsze są bardzo interesujące dla fanów NBA. Dowiedzieliśmy się o kilku wymianach, jednak w ostatnich godzinach generalni menedżerowie drużyn zaszaleli. Gwiazdą tych zmian – podobnie jak rok temu – został James Harden, ale inne drużyny również nie odstawały.
Zmiany w Portland
Ruchów Trail Blazers zdecydowanie nie możemy określić jako dobre, ale mogło być zdecydowanie gorzej. Najważniejsza dla drużyny ze stanu Oregon jest deklaracja Damiana Lillarda. Rozgrywający stwierdził, że wierzy w projekt zespołu i ma zamiar zostać. Blazers w tym momencie oczyścili swoją listę płac, pozbywając się CJ’a McColluma, Roberta Covingtona i Normana Powella. W zamian do Moda Center trafili Josh Hart, Eric Bledsoe, Joe Ingles (któremu kończy się kontrakt) oraz Justise Winslow. W tym sezonie Portland raczej nie będzie w stanie wywalczyć niczego konkretnego i nastawione jest na tankowanie, ale rynek wolnych agentów jest bogaty i Trail Blazers mogą stworzyć od nowa drużynę opartą na Lillardzie i Simonsie. Czy jednak im się to uda? Przekonamy się już tego lata.
Niespodziewane wymiany Wizards
Waszyngton prawdopodobnie przed tegorocznym Trade Deadline został postawiony pod ścianą. Bradley’owi Bealowi tego lata kończy się kontrakt i będzie mógł skorzystać z możliwości odejścia. Drużyna ze stolicy zdecydowała się więc pozyskać inną gwiazdę – Kristapsa Porziņģisa. Kilka godzin później „Czarodzieje” zorientowali się, że mają w drużynie trochę za dużo centrów i zdecydowali się wysłać Montrezla Harrella do Charlotte za Ish’a Smitha.
Europejski następca Dirka Nowitzkiego niestety się nie sprawdził. Porziņģis miał razem z Dončiciem zaprowadzić Mavericks ponownie na szczyt. Łotysz – podobnie jak w Knicks – borykał się jednak z wieloma kontuzjami, ale mało kto spodziewał się pewnie, że tak nagle zostanie wymieniony. Do Dallas za silnego skrzydłowego trafili Spencer Dinwiddie oraz Davis Bertans.
Sacramento i Indiana, a pośrodku Domantas Sabonis
Pacers i Kings to zdecydowanie jedne z najgorszych drużyn tego sezonu NBA. Sacramento może nawet oficjalnie stać się najgorszą organizacją w historii – drużyna z Kalifornii prawdopodobnie szesnasty raz z rzędu nie dostanie się do play-offs (dotychczas najgorszy wynik należy do Cippers – 15 sezonów). Ostatecznie do Pacers trafiło dwóch młodych graczy Kings – Budy Hield i Tyrese Haliburton, a także Tristan Thompson. Pacers w zamian do Sacramento wysłało swoją największą gwiazdę – Domantasa Sabonisa. Litwin udanie zadebiutował w nowym klubie. W wygranym meczu z Timberwolves zdobył 22 punkty i 14 zbiórek.
Co więcej, w ramach rozmontowywania drużyny Kings wzięli też udział w wymianie z trzema innymi drużynami. Do Sacramento trafił DiVincenzo, a do Detroit odesłany został Marvin Bagley III. W ramach tego trade’u Cippers oddali zaś Serge’a Ibakę do Bucks, a sami dostali Sami’ego Ojeleye’a i Rodneya Hooda.
Cichy zwycięzca
Cleveland Cavaliers rok temu zupełnie niespodziewanie wepchnęło się do wymiany z Jamesem Hardenem i w jej ramach pozyskało Jarreta Allena, który bardzo dobrze prezentuje się w Cavs. W tym roku Cleveland również wykorzystało rekonstrukcję innej drużyny. Tym razem Indiany Pacers, z której pozyskali Carisa LeVerta w zamian za Ricky’ego Rubio.
Rubio obecny sezon zaczął bardzo dobrze i znacznie pomógł Cavs wskoczyć do top 6 na Wschodzie. Hiszpan doznał jednak poważnej kontuzji kolana, która wyklucza go z gry do końca sezonu. Co więcej, po tym sezonie kończy mu się kontrakt, więc Pacers nie muszą z nim wiązać przyszłości. Cavs natomiast pozyskali kolejnego młodego zawodnika, który dodatkowo przez kilka lat tworzył z Jarretem Allenem trzon Brooklyn Nets.
Tego nikt się nie spodziewał…
„The Beard” w Philly
Ostatnie tygodnie gry Jamesa Hardena zdecydowanie przypomniały to, co „Brodacz” prezentował przed transferem z Rockets do Nets. W ostatnich czterech meczach świeżo upieczony rzucający obrońca 76ers zaliczał średnio 18 punktów, a apogeum słabych występów to cztery „oczka” w porażce Brooklynu z Kings. Poźniej Harden był jeszcze „kontuzjowany” (z czego dzisiaj żartował nawet LeBron James w czasie All-Star Draft) aż do czasu, kiedy Nets wreszcie dogadali wymianę z 76ers. Na jej podstawie do Filadelfii trafili oczywiście „The Beard” oraz Paul Millsap. Na Brooklyn powędrowali natomiast Ben Simmons, Seth Curry (który w ostatnim czasie zdaje się grać lepiej od brata) i Andre Drummond.
Szczerze trzeba przyznać, że akurat w tym wypadku mamy do czynienia z sytuacją win-win. Do 76ers trafił zawodnik, który z łatwością może rzucić 50 punktów, a także jeden z najlepszych graczy ligi. Co jednak może okazać się najważniejsze, Harden jest świetnym asystentem, a w Philadelphii 76ers ma kto korzystać z jego podań (na szczycie tej listy znajduje się oczywiście Joel Embiid).
Simmons w Brooklynie
Nets pozyskali natomiast Curry’ego, Drummonda, Simmonsa, czyli: kolejnego fantastycznego rzucającego, który w obliczu kontuzji Joe Harrisa może bardzo się przydać w przebudowie drużyny; klasycznego środkowego, który oczywiście ma mniejszy wachlarz umiejętności od LaMarcusa Aldridge’a, ale w grze podkoszowej nie ma sobie równych; a także chyba jedną z największych zagadek (myślę, że nawet gdyby do Nets trafił Jeremy Sochan, moglibyśmy powiedzieć więcej co zaprezentuje). Ostatnie spotkanie Simmons rozegrał jeszcze 21 czerwca i nie wiadomo, jakie będzie jego nastawienie do gry. Jeśli jednak zaprezentuje swoją najwyższą formę, może okazać się, że Nets zyskali bardzo dobrego zawodnika w każdej dziedzinie (poza dyspozycją rzutową).
Najważniejsze dla Brooklyn Nets jest jednak oczyszczenie atmosfery w szatni. Po kontuzji Duranta nowojorczycy nie mogą się odnaleźć na parkiecie. Niewykluczone, że świeża krew zainspiruje zespół do gry, a jeśli Irving w końcu zdecyduje się zaszczepić i Durant nie wróci za późno, Nets cały czas mogą być jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa. Co ciekawe, dokładnie to samo możemy powiedzieć o 76ers. Wydaje się, że ich największym problemem był właśnie wymieniony Ben Simmons. Z Jamesem Hardenem Philadelphia zdecydowanie stała się drużyną na miarę tytułu.
Więcej o wymianie Nets i 76ers
Jak zawsze w Trade Deadline działo się! Teraz wystarczy tylko przyzwyczaić się do naszych ulubionych zawodników w nowych barwach i sezon może trwać dalej. Chociaż możemy znacznie częściej zobaczyć zwycięstwa na przykład Sacramento Kings czy porażki Indiany Pacers. Sprawa mistrzostwa wciąż pozostaje otwarta!
aut.: Julian Cieślak-Sokołowski