Gdyby zapytać kibiców futbolu co wyróżnia Jurgena Kloppa spośród innych trenerów w pierwszej kolejności fani wskazaliby zapewne na rozwijanie piłkarzy, odpowiednią motywację zespołu przed spotkaniami oraz stworzenie wyjątkowej atmosfery w klubie, gdzie wszyscy – zarząd, piłkarze i kibice – grają do jednej bramki, inaczej mówiąc – zbudowanie zaufania w całej społeczności związanej z klubem. W obecnym sezonie Jurgen Klopp daje się poznać także z innej strony. Liverpool nie byłby dziś na pozycji lidera, gdyby nie znakomite zarządzanie zespołem w trakcie meczu przez ich trenera.
Jurgen Klopp bardzo dobrze zarządza całą grupą
Liczby mówią jasno – nikt w tym sezonie nie może się równać z Liverpolem w liczbie bramek wypracowanych przez rezerwowych. Gracze, którzy pojawili się na boisku z ławki w tym sezonie Premier League strzelili dla The Reds 15 goli oraz zaliczyli także 15 asyst. Mieli udział przy 30 golach, co stanowi aż 70% dorobku trafień zespołu (oczywiście rezerwowi mogą „nabić” dwa udziały przy jednym golu, jeśli jeden z nich zaliczy asystę, a drugi zdobędzie bramkę). Zawodnicy wprowadzeni z ławki przez Jurgena Kloppa mieli udział przy większej liczbie goli niż strzeliła połowa zespołów Premier League, w tym zajmujący 7. lokatę w tabeli Manchester United. Wśród drużyn, w których najwiekszy udział przy golach mają rezerwowi za plecami Liverpoolu plasują się Manchester City (9 goli + 9 asyst), Aston Villa (8+10), Brighton (13+3) i Arsenal (11+5). Zespół Jurgena Kloppa w tym aspekcie nie ma więc sobie równych.
Liverpool ma szeroką i wyrównaną kadrę – to najczęściej wyciągany wniosek z tej statystyki. To prawda, natomiast ważna jest również rola trenera, który musi utrzymać piłkarzy rezerwowych w dobrej formie oraz pozytywnym nastawieniu. O ile w przypadku konkurentów do tytułu możemy wskazać graczy rezerwowych, którzy nie spełniają oczekiwań kibiców oraz klubu lub otrzymują od trenera o wiele mniej minut niż można było zakładać (w Man City – Kalvin Phillips, Matheus Nunes; w Arsenalu – Emile Smith-Rowe, Fabio Vieira, Jakub Kiwior i ostatnimi czasy Leandro Trossard), tak w Liverpoolu trudno wskazać takie nazwiska. Jurgen Klopp zawsze potrafił zarządzać grupą piłkarzy, natomiast w tym sezonie dodał do tego jeszcze kolejną umiejętność – znakomite czytanie gry i odpowiednie reagowanie na wydarzenia boiskowe.
Przyjrzyjmy się meczom, w których odwrócenie wyniku można przypisać roszadom Jurgena Kloppa.
Wygrana z Newcastle w dziesiątkę
28. minuta meczu na St. James’ Park. Lider defensywy The Reds, Virgli van Dijk otrzymuje czerwoną kartkę. Przez ponad godzinę Liverpool musi grać w oslabieniu jednego zawodnika, a już ma jedną bramkę straty do odrobienia na stadionie, na którym gospodarze w poprzednim sezonie przegrali tylko dwa mecze w Premier League.
Po czerwonej kartce Jurgen Klopp przeszedł na ustawienie 4-4-1. Najpierw na „9-tce” był Cody Gakpo, ale później zamienił się on rolami z Mohamedem Salahem, który jest szybszy i lepiej potrafi atakować wolne przestrzenie, na co siłą rzeczy nastawiony był w tym spotkaniu Liverpool. Kluczowa okazała się zmiana Jurgena Kloppa z 77. minuty. Niemiec posłał na boisko Darwina Nuneza w miejsce Alexisa Mac Allistera rzucając więcej sił do ofensywy. Urugwajczyk zdobył dwie bramki po dwóch podaniach za linię obrony i The Reds wywieźli komplet punktów z St. James’ Park. Jurgen Klopp potem mówił, że to było najtrudniejsze zwycięstwo w jego trenerskiej karierze, że nawet pamiętny comeback z Barceloną w półfinale Ligi Mistrzów nie był tak trudnym wyzwaniem.
Przy okazji warto też wspomnieć o meczu z Tottenhamem. Mimo że Liverpool nie zdobył w nim żadnego punktu to z uwagi na heroiczną postawę przy grze w dziewięciu zasługuje na odhaczenie. Liverpool w dziesiątkę również grał w systemie 4-4-1 z Salahem na szpicy i dość często ich kontrataki byly obiecujące. Udało im się dwa razy trafić do siatki, ale jeden gol nie został uznany przez błąd w komunikacje na VARZE i podtrzymanie decyzji z boiska o spalonym Luisa Diaza. Gdy Diogo Jota dostał czerwony kartonik Klopp zmienił ustawienie na 5-3-0, cofnął zespół bardzo głęboko i… Tottenham miał większe problemy ze stwarzaniem sytuacji niż przy grze przeciwko 10 zawodnikom. Finalnie jednak w doliczonym czasie gry Joel Matip popełnił błąd strzelając samobója. Liverpool przegrał 1:2.
Świetna druga połowa z Wolves
Pierwsza połowa Liverpoolu przeciwko Wolves na Molineux była fatalna. Brakowalo Trenta Alexandra-Arnolda i van Dijka, a Mac Allister przez bardzo krótki czas odpoczynku po zgrupowaniu kadry (mecz był rozgrywany w sobotę o 13:30) nie był sobą. The Reds mieli szczęście, że do przerwy przegrywali tylko 0:1.
W szatni Jurgen Klopp zareagował. Ściągnął z boiska Mac Allistera, który ani fizycznie, ani mentalnie nie był odpowiednio przygotowany do gry, a na boisku zameldował się Luis Diaz, co wiązało się z przesunięciem Joty na „9-tkę” i wycofaniem niżej Gakpo. W następnym okienku na zmiany, już przy stanie 1:1, Nunez i Elliot zastąpili Jotę i Gakpo, dzięki czemu Liverpool przejął inicjatywę i wygrał mecz 3:1.
Ofensywne ryzyko z Evertonem
Kolejny mecz po przerwie reprezentacyjnej Liverpool znów rozgrywał w sobotę o 12:30 czasu lokalnego i znowu zwycięstwo zapewnił sobie w ostatnim kwadransie. Liverpool miał przewagę, świetnie kontrolował mecz, ale nie mógł znaleźć sposobu na nisko ustawioną defensywę Evertonu. Pół godziny przed końcem Jurgen Klopp postanowił rzucić wszystkie siły do ataku mając świadomość, że rywal gra w osłabieniu po czerwonej kartce dla Ashleya Younga. Darwin Nunez zastąpił Tsimikasa, a na lewą obronę został przesunięty… Luis Diaz. Przy ogromnej przewadze terytorialnej Liverpoolu grał on jednak jak szeroko ustawiony skrzydłowy, ponieważ Nunez robił mu miejsce schodząc do środka. Przy defensywnie nastawionym rywalu było to ryzyko, które śmiało można było podjąć. Kolumbijczyk wywalczył rzut karny nabijając piłką w rękę Pattersona i Mohamed Salah wykorzystał jedeastkę.
Jurgen Klopp ma asa w rękawie – Trent w środku
Fakt, że Trent Alexander-Arnold grający nominanie na prawej obronie schodzi do środka jest wszystkim powszechnie znany. Jurgen Klopp w grudniowych meczach z Fulham i Crystal Palace wyjął jednak asa z rękawa w postaci przesunięcia Anglika na stałe na pozycję nr 6. Z Fulham w 65. minucie przy wyniku 2:2 trener wprowadził Joe Gomeza za Mac Allistera, a Trent na stałe zajął miejsce w środku pola. Dzięki wprowadzeniu obiegającego prawego obrońcy Salah mógł natomiast schodzić bliżej środka. Wprawdzie Liverpool po takich roszadach stracił gola na 2:3, to jednak wprowadzenie Wataru Endo za Gravenbercha i przejście na grę dwoma środkowymi pomocnikami, którzy – w skrócie – lepiej podają piłkę niż ją prowadzą pozwoliło The Reds odrobić jeszcze straty. A strzelcami bramek byli właśnie Alexander-Arnold i Endo.
Ten sam manewr Jurgen Klopp zastosował w meczu z Crystal Palace już od drugiej połowy. Znów potrzebne były jednak kolejne zmiany, ponieważ Liverpool stracił bramkę po rzucie karnym. Kluczowa okazała się czerwona kartka dla Orłów oraz wejście z ławki Curtisa Jonesa i Harveya Elliota. Obaj rozruszali grę i bezpośrednio przyczynili się do odrobienia strat. Ten pierwszy zaliczył asystę do Salaha przy golu wyrównującym, a drugi zdobył zwycięską bramkę w 90+1. minucie.
Z dziennikarskiego obowiązku odnotujmy jeszcze, że Jurgen Klopp manewr z przesunięciem Trenta na „6-tkę” przez wprowadzenie Joe Gomeza zastosował także w meczu z Manchesterem United, ale bez namacalnych efektów – skończyło się 0:0.
Zmiana planu na Arsenal w FA Cup
Głównym meczem, przez który zrodził się pomysł na napisanie tego tekstu jest ostatnie starcie pomiędzy Liverpoolem, a Arsenalem w Pucharze Anglii. The Reds byli osłabieni brakiem Salaha oraz van Dijka i w pierwszej połowie zostali zdominowani przez rywali, ale przez nieskuteczność Kanonierów na tablicy wyników ciągle widniał bezbramkowy remis. Liverpool nie potrafił nawet wyprowadzić groźnego kontrataku i regularnie gubił się pod pressingiem Arsenalu. Jurgen Klopp wiedział, że musi coś zmienić, aby dać zespołowi większą szansę na utrzymanie się w grze o Puchar Anglii.
Niemiecki szkoleniowiec nie wykorzystał żadnych zmian, ale zmodyfikował ustawienie swojego zespołu. Darwin Nunez przeszedł na lewe skrzydło, Luis Diaz na prawe, Harvey Elliot cofnął się do środka pomocy, a Cody Gakpo zajął miejsce na środku ataku. Wszystko po to, aby szukać dalekich podań w boczne sektory (Liverpool miał na skrzydłach piłkarzy lepiej atakujących wolne przestrzenie), z czym Arsenal ma kłopot, ponieważ ich boczni obrońcy są dalecy od optymalnej dyspozycji. Liverpool wrócił do gry, pomoglo także wprowadzenie Diogo Joty na „9-tkę” i wygrali 2:0. Wprawdzie na przestrzeni 90 minut stroną lepszą na Emirates Stadium był Arsenal, tak Jurgen Klopp swoimi decyzjami w trakcie meczu znacząco zwiększył szansę swojego zespołu na wygraną.
Jurgen Klopp rozwinął się pod tym względem
Nie tak dawno, bo we wrześniu ubiegłego roku profil Twitterowy popularnego kanału na Youtube „The Coaches Voice” rzucił użytkownikom wyzwanie wytypowania najlepszego trenera w każdym z pięciu aspektów: zarządzanie ludźmi/szatnią, styl gry, motywacja, zmiany w trakcie gry, rozwój piłkarzy. Jurgen Klopp, jako jeden z najlepszych współczesnych szkoleniowców pojawiał się oczywiście w zestawieniach użytkowników regularnie. Najczęściej fani doceniali go jednak za zarządzanie szatnią, rozwój piłkarzy i motywację, trochę rzadziej za styl gry, ale naprawdę trzeba mocno pokopać w odpowiedziach, aby znaleźć kogoś, kto uznał, że Niemiec jest najlepszy na świecie w zarządzaniu meczem. W tym aspekcie użytkownicy doceniali przede wszystkim Thomasa Tuchela, Carlo Ancelottiego oraz Jose Mourinho.
Ostatnie miesiące zaprzeczają tezie, jakoby dokonywanie zmian w trakcie meczu było najmniejszym atutem Jurgena Kloppa. Gdybyśmy taki sam ranking sporządzali na podstawie tylko obecnego sezonu to trener Liverpoolu pewnie znalazłby najwieksze uznanie wśród fanów w segmencie „zmiany w trakcie gry”, bo fakty mówią same za siebie. Jurgen Klopp (prawdopodobnie także z pomocą sztabu, nie możemy zapominać o wpływie osób z cienia) do swoich atutów trenerskich dodał więc kolejną znakomitą umiejętność. Gdyby nie błyskotliwe roszady Niemca w wielu meczach tego sezonu The Reds obecnie nie znajdowaliby się na fotelu lidera w Premier League oraz odpadliby już z gry o Puchar Anglii.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej