Zmiana na wagę zwycięstwa! GKS Katowice ucieka od strefy spadkowej

GKS Katowice ma obecnie trudny moment w PKO BP Ekstraklasie. Podopieczni Rafała Góraka przed rozpoczęciem 13. kolejki znajdowali się tuż nad strefą spadkową. Różnica nie była duża – od 16. miejsca katowiczan dzielił tylko punkt. GieKSa nie odniosła żadnego zwycięstwa na terenie rywala, aż do wyjazdu do Lublina. Teraz GKS musiał zmierzyć się z silniejszym przeciwnikiem, niż będący w kiepskiej formie Motor. Na Górny Śląsk przyjechała Korona Kielce. Podopieczni Jacka Zielińskiego radzą sobie nadspodziewanie dobrze. W 10 swoich meczach przegrali tylko raz. Zważywszy na dyspozycję Korony, była dobra szansa na podtrzymanie tej dobrej statystyki.

Początek nudny, z czasem było lepiej

Więcej do powiedzenia mieli w pierwszych minutach przyjezdni z Kielc. Dobrze weszli w to spotkanie, od początku wywierali presję na rywalach. Konkretów jeszcze brakowało, ale był to dobry prognostyk dla Scyzorów. Już w 5. minucie mógł być rzut karny dla Korony, gdyż Flavien Bosch dotknął piłki ręką w szesnastce. Zdaniem zespołu sędziowskiego przewinienia nie było. Korona może i dobrze zaczęła, co nie oznacza, że działo się dużo. Pierwszy kwadrans należał do tych spokojnych. Zdecydowanie zbyt spokojnych.

REKLAMA

Gdyby nie pełne trybuny i przekrzykujący się nawzajem kibice, to niektórzy z pewnością by usnęli, albo uznali to spotkanie za sparing. Piłkarze obu zespołów zanudzali, brakowało konkretów. Zmieniło się to w 23. minucie, kiedy to GKS powinien był wyjść na prowadzenie. Bartosz Nowak wykonywał rzut wolny i zdecydował się na dośrodkowanie. Do piłki dopadł Borja Galán, będący parę metrów od bramki. Hiszpan miał stuprocentową okazję, którą zmarnował wręcz karygodnie. Jak tego nie wykorzystał, pewnie nie wie nawet on sam. Korona odpowiedziała 6 minut później. Podopieczni Jacka Zielińskiego ładnie pograli piłką i znaleźli się pod bramką przeciwnika. Dawid Błanik zgrał w pole karne, a Stjepan Davidović uderzał – minimalnie niecelnie.

Na reakcję GKS-u nie trzeba było długo czekać. Na tamten moment (32. minuta), to była najgroźniejsza sytuacja w meczu. Ponownie Galan, tym razem próbował wrzucać. Zamiast dośrodkowania wyszło zagranie znane w ekstraklasowym żargonie jako „centrostrzał”. Zrobiło się niebezpiecznie, ale na szczęście dla kielczan Hiszpan trafił tylko w słupek. Oba zespoły szły cios za cios. Pau Resta w 39. minucie trafił w poprzeczkę. Poprawiał Konstantinos Sotiriou, ale Cypryjczyk gola nie strzelił, bo na linii bramkowej kapitalnie interweniował Lukas Klemenz.

GKS z zasłużonym golem

W pierwszej połowie mecz był nudny, lecz po czasie stopniowo się rozkręcał. Jednakże w przypadku drugiej części tego starcia nie trzeba było czekać tak długo na akcję godną uwagi. W 52. minucie Nowak uderzył tak, że mógł przypomnieć się mundial w 2014 i bramka Jamesa Rodrígueza w meczu z Urugwajem. Efektowny wolej z półobrotu, który w przeciwieństwie do strzału Kolumbijczyka, gola nie dał. Xavier Dziekoński wyciągnął się jak struna i obronił uderzenie. Po 15 minutach tej części spotkania role się odwróciły – to katowiczanie radzili sobie lepiej na boisku.

Zespół z Górnego Śląska cały czas szukał bramki. Remis nie zadowalał podopiecznych Rafała Góraka – trzeba uciekać czym prędzej i dalej od strefy spadkowej. 3 punkty były katowiczanom potrzebne, a do tego znajdowały się w ich zasięgu. W 71. minucie pojawiła się kolejna okazja. Ilja Szkurin wywalczył piłkę, po czym do ataku ruszył Marcel Wędrychowski. 23-latek miał przed sobą tylko bramkarza, lecz Dziekoński nie dał się ograć. Mimo to mogła wpaść do bramki, gdyby nie czujność Bartłomieja Smolarczyka.

Przewaga optyczna GKS-u przełożyła się w końcu na wynik. W 76. minucie Nowak zainicjował akcję, następnie Wędrychowski dostarczył piłkę w pole karne. Skutecznie, bo sięgnął jej głową Galán, a Hiszpan strącił ją do Sebastiana Milewskiego. Odwdzięczył się trenerowi za zaufanie – trafił do siatki 9 minut po wejściu na murawę. A 27-latek nie powiedział ostatniego słowa. 2 minuty później przejął piłkę i nakręcił szybką kontrę. Podał do Nowaka i prowadzenie byłoby podwojone, gdyby nie spalony.

3 punkty zostają w Katowicach!

Po zdobyciu bramki katowiczanie stracili posiadanie piłki. Korona za wszelką cenę próbowała doprowadzić do wyrównania, a czasu nie miała zbyt wiele. Gieksa natomiast musiała bronić tego wyniku – jeden błąd mógł tu słono kosztować. Korona naciskała i spędzała dużo czasu na połowie przeciwnika. W 89. minucie zrobiło się blisko, ale rozpaczliwie broniący się GKS jeszcze utrzymał korzystny wynik. Martin Remacle uderzył, lecz trafił w ustawionego na linii Galána.

Ostatecznie kielczanie nie dali rady zmienić wyniku i z Górnego Śląska wracają z niczym. Mimo swoich okazji trzeba przyznać, że to gospodarze bardziej zasłużyli na komplet punktów. Pierwsza połowa była zacięta i remis po 45 minutach był tu rezultatem sprawiedliwym. W drugiej natomiast przewagę miał GKS i (co ważniejsze) potrafił ją przełożyć na gola. Dzięki trafieniu Milewskiego GieKSa odnosi ważne zwycięstwo i ma 4 punkty przewagi nad strefą spadkową.

GKS Katowice – Korona Kielce 1:0 (Milewski 76′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    139,681FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ