W grudniu – choć Enzo Maresca zapierał się, że nie są kandydatem do tytułu – w oczach kibiców byli jednym z kandydatów do mistrzostwa Anglii, a postawienie wówczas tezy, że Chelsea nie zagra w przyszłym sezonie Ligi Mistrzów, wydawało się oderwane od rzeczywistości. Minęły dwa miesiące, a The Blues spadli na 6. miejsce w ligowej tabeli zdobywając w dziewięciu meczach tylko 9 punktów. Okres, w którym wydawało się, że Chelsea większe problemy ma już za sobą minął.
Specyficzna wizja na rozwój zespołu
Przyczyn problemów Chelsea w ostatnich tygodniach można szukać na wielu polach. Kibice obwiniający Enzo Mareskę za słabe wyniki mogą mieć rację, natomiast, tak jak w wielu przypadkach, i tutaj skala problemu jest głębsza i zaczyna się na samej górze. Właściciele The Blues od przejęcia zespołu w maju 2022 roku diametralnie zmienili kierunek, w jakim podążał klub. Z organizacji nastawionej na jak najszybszy sukces, często patrzącej bardzo krótkoterminowo, w której DNA było wygrywanie w nieważne, jaki sposób miała przejść metamorfozę w klub działający bardziej długofalowo, w którym większą władzę odnośnie do decyzji miał mieć trener i jego pomysł na drużynę. Plan zakładał, że na początku kibice będą musieli uzbroić się w cierpliwość, ale w następnych latach sukcesy będą podobne. Ale będzie bardziej stabilnie.
Message to @todd_boehly
— Pys (@CFCPys) February 15, 2025
We didn’t want anyone to take over from Roman Abramovich but Chelsea fans backed your bid over all the others, we started campaigns and efforts against The Ricketts, a very strong competitor.
When your consortium completed the deal, you were outside… pic.twitter.com/xVtjF8TfRj
Chelsea w ostatnich okienkach transferowych przeszła kompletną rewolucję. Nieco ponad dwa lata po zdobyciu Ligi Mistrzów w klubie zostało tylko trzech piłkarzy, którzy znaleźli się w kadrze meczowej na finał Champions League. Dziś jest już tylko jeden – Reece James. Nowi właściciele postawili na młodość, sprowadzając piłkarzy z dużym potencjałem, którzy mieli już za sobą pierwsze przetarcia na najwyższym poziomie lub utalentowanych nastolatków nieznanych szerszej publiczności. Właściciele Chelsea chcieli wyprzedzić konkurencję w walce o największe młode talenty i na takich piłkarzach opierać przyszłość zespołu. W efekcie zarówno w poprzednim sezonie, jak i w obecnym mieli najniższą średnią wieku wyjściowej jedenastki. W aktualnych rozgrywkach jedenaście najmłodszych podstawowych składów wystawił Enzo Maresca.
Zaburzone proporcje
We wszystkim trzeba jednak zachować równowagę. Struktura wiekowa kadry Chelsea nie jest odpowiednio zbalansowana. Najstarszymi zawodnikami, którzy rozegrali w Premier League choćby minutę są 27-latkowie: Robert Sanchez, Tosin Adarabioyo oraz Christopher Nkunku. W szatni Chelsea, czyli jednego z najbardziej utytułowanych europejskich klubów w XXI wieku nie znajdziemy zawodnika, który mógłby pochwalić się wybitnie bogatym CV i doświadczeniem. Tylko czterech piłkarzy ma na koncie ponad 10 występów w Lidze Mistrzów (Sancho, Nkunku, James i Mudryk). Europejskie trofeum w swojej karierze zdobył Reece James (Liga Mistrzów z Chelsea), Cole Palmer (LM, ale miał w tym marginalny udział) oraz Filip Jorgensen, wygrywając Ligę Europy, ale nie grając w tych rozgrywkach w tamtej edycji ani minuty. Mistrzostwo jednej z pięciu czołowych europejskich lig zdobyli tylko Palmer (ale też miał w tym bardzo mały udział) oraz Christopher Nkunku, który także nie był podstawowym zawodnikiem w PSG.
Chelsea are the only Premier League side not to have given a single minute to a player aged 30 or older this season. [BBC]
— CFCDaily (@CFCDaily) February 2, 2025
O tym, jak ważna jest równowaga pomiędzy młodością i doświadczeniem, ciekawie mówił ostatnio były zawodnik Chelsea, Joe Cole. – Możesz mieć wszystkie dane, jakie chcesz o 21-latku, które przewidują, że będzie taki w wieku 24 lat, ale między 21. a 24. rokiem życia jest proces, w którym będzie musiał uczyć się w każdym meczu. Wiem z własnego doświadczenia, że gra z doświadczonymi zawodnikami wokół mnie jako młodego człowieka była nieoceniona i to są momenty takie jak mecz z Brighton, w których potrzebujesz tych doświadczonych facetów wokół siebie. Mówiłem to od samego początku, że trzeba mieć doświadczonych zawodników. Możesz mieć wszystkich menedżerów, których chcesz przy linii bocznej: Shankly’ego, Mourinho, Sir Alexa Fergusona, ale czasami lekcje są wyciągane na boisku, gdy koledzy z drużyny uczą cię i pomagają ci w danej sytuacji – przedstawiał swoje argumenty na antenie stacji telewizyjnej TNT Sports.
Chelsea nie ma liderów
Chelsea na boisku prezentuje się, właśnie jak symbol drużyny ulepionej z młodych, niedoświadczonych graczy. Są zespołem na dobrą pogodę. Potrafiącym poradzić sobie w komfortowym środowisku, ale tracącym swoje atuty, gdy zaczynają się schody. The Blues wyglądają na zespół kruchy mentalnie, co wynika z braku liderów na boisku. Zawodnikiem, na którym mogą polegać w ofensywie, że weźmie odpowiedzialność na swoje barki jest Cole Palmer, ale nie mają gracza, który byłby przedłużeniem ręki trenera na boisku. Kogoś, kto stale podpowiada kolegom, ułatwia im podejmowanie decyzji w grze bez piłki (np. w momencie skoków pressingowych), a w trudnych momentach scala drużynę. Topowe zespoły po prostu muszą mieć zawodnika o charakterystyce boiskowego lidera, który w piłce widział i przeżył już wszystko. W poprzednim sezonie tę rolę pełnił Thiago Silva, jednak Brazylijczyk zakończył już swoją przygodę w europejskim futbolu.
The worrying thing for Chelsea fans is that you don’t look at a single one of those Chelsea players and think they’ll put up a fight to get them out of this rut
— Rory Talks Football (@Rory_Talks_Ball) February 14, 2025
No leaders, no senior players, no experience
W zespole Enzo Mareski brakuje też atutu, które utożsamiany jest z doświadczeniem – fizyczności. Tylko z tego sezonu można byłoby skleić kompilację straconych goli, w których zespół aż błaga o stopera dominującego we własnym polu karnym, który gdy pojawia się pożar, to bierze gaśnicę i czyści zagrożenie. Fizyczności brakuje Chelsea także w środku pola, co regularnie maskuje bardzo dobra dyspozycja Moisesa Caicedo.
Osoby decyzyjne na Stamford Bridge działają tak, jakby zapomniały, że w piłce nożnej bardzo ważny jest balans. Klub za bardzo przechylił proporcję w stronę młodości w porównaniu z doświadczeniem. Stawiając na graczy świetnych technicznie, którzy mają pasować do filozofii gry trenera, przeoczyli wymagania Premier League pod kątem fizyczności i intensywności. Sprowadzili za dużo „piłkarzy-projektów”, do rozwoju i oszlifowania licząc, że poradzą sobie bez gotowych produktów, piłkarzy klasy światowej. Z tego działania wyszła Chelsea, którą właśnie oglądamy – zespół na dobrą pogodę.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej