Zero z tyłu i dojrzałość. Jak reprezentacja Anglii wygrała Euro U21?

W sobotę reprezentacja Anglii do lat 21 sięgnęła po trzeci w historii triumf w młodzieżowych mistrzostwach Europy. Od ostatniego tytułu minęło już prawie 40 lat. Mimo, że Anglicy to jedna z najlepszych reprezentacji na świecie i podczas każdego Euro U21 są wymieniani jako jeden z głównych faworytów do końcowego zwycięstwa, to w ostatnich latach głównie zawodzili. Na wcześniejszych pięciu turniejach tylko raz wyszli z grupy, kończąc przygodę na etapie półfinału. Tegoroczny czempionat był jednak przełomowy. Anglicy wygrali wszystkie sześć spotkań, nie tracąc przy tym ani jednej bramki. Mimo, że swoją grą raczej nie skradli serc kibiców, to okazali się typową drużyną turniejową.

Młodzieżówka niczym seniorska reprezentacja Anglii

Anglicy na tegorocznym młodzieżowym Euro nie zawsze imponowali swoją grą. Co prawda, w sześciu meczach aż 11 razy trafiali do siatki. Daje im to drugie miejsce pod względem liczby goli na całym turnieju. Niemniej jednak, selekcjoner Anglików Lee Carsley najpierw myślał o tym, żeby bramki nie stracić, a dopiero potem jak ją strzelić. Anglia grała pragmatycznie i do bólu konsekwentnie. Po wyjściu na prowadzenie potrafili jak nikt inny na mistrzostwach zarządzać wynikiem i wybijać przeciwnika z rytmu. Podopieczni Carsleya byli niczym Hiszpania Vicente Del Bosque, która zabierała piłkę rywalom i poprzez jej utrzymywanie kontrolowała przebieg spotkania.

REKLAMA

Średnie posiadanie piłki na całym turnieju Anglików wynosiło 56%. W aż trzech meczach (oba z Izraelem i przeciwko Czechom) odsetek ten wynosił nawet powyżej 60%. Niemniej jednak, kontrola nad futbolówką służyła im głównie do tego, żeby nie miał jej rywal. Tak więc posiadanie piłki było raczej bronią defensywną niż ofenswyną. Zresztą Anglicy pod tym względem nie tylko przypominali wspomnianą Hiszpanię z lat 2008-2012, ale także dorosłą reprezentację Anglii. Sam występ na turnieju z kolei mógł przypominać ekipę Garetha Southgate’a z Euro 2020. Wówczas Anglicy również grali bardzo zachowawczo, a po fazie grupowej selekcjonerowi zarzucano, że nie potrafi wykorzystać ofensywnego potencjału. Mimo to, reprezentacja Synów Albionu wówczas pierwszą bramkę straciła dopiero w półfinale przeciwko Danii i dotarła do finału, który przegrała dopiero w serii rzutów karnych.

Reprezentacja Anglii bazowała na indywidualnościach

Podobnie było w przypadku młodzieżówki na zakończonych niedawno mistrzostwach Europy. Anglicy aż do półfinału grali dość przeciętnie. W pierwszych czterech spotkaniach turnieju oddali łącznie tylko 16 strzałów celnych, z czego aż sześć w pierwszej połowie meczu z Niemcami, kiedy mieli już pewny awans. Mimo sporego potencjału w ofensywie, w początkowej fazie turnieju Anglia opierała się głównie na indywidualnych akcjach Noniego Madueke. Gracz Chelsea błyszczał zwłaszcza w spotkaniach z Czechami oraz Niemcami, jednak nie potrafił tego przełożyć na gole czy asysty. Z kolei to przebłyski innych ofensywnych piłkarzy jak Morgan Gibbs-White, Jacob Ramsey, Anthony Gordon czy wchodzący z ławki Emile Smith-Rowe często decydowały o zwycięstwie.

Najlepszym meczem Anglików na tym turnieju okazał się półfinał z Izraelem, w którym według portalu statystycznego Footystats mieli drugie – po meczu z Niemcami, kiedy byli już pewni awansu – najwyższe xG ze wszystkich starć. Lee Carsley, który na przestrzeni całego turnieju nie był skłonny do wielu zmian, zdecydował się na to spotkanie odstawić od pierwszej jedenastki wyróżniającego się Madueke. W jego miejsce pojawił się Cole Palmer, który w tamtym starciu miał udział przy wszystkich trzech golach. Druga zmiana w ofensywie wymuszona była przez kontuzję Ramseya, którego zastąpił Smith-Rowe.

Zarówno piłkarz Manchesteru City, jak i Arsenalu dobrze wpisali się w filozofię opartą na cierpliwym posiadaniu piłki. Wiedzieli kiedy przytrzymać piłkę, a kiedy przyspieszyć i zagrać kombinacyjnie. Pomimo, że Anglicy w półfinale zdobyli aż trzy bramki, to znów była to wygrana naznaczona dominacją i kontrolą w środku pola. Kluczowi na przestrzeni całych mistrzostw okazali się Angel Gomes i Curtis Jones. Obaj ci piłkarze regulowali tempo gry i imponowali spokojem w rozegraniu. Zawodnik Lille ustawiany był w roli typowej „szóstki” i w ogóle nie było widać tego, że na co dzień gra pięterko wyżej.

Wykorzystanie nowych trendów taktycznych

Pomimo, że Anglicy na całym turnieju grali bardzo pragmatycznie, to pod kątem taktycznym byli jednym z najciekawszych zespołów. Lee Carsley w celu większej kontroli nad spotkaniem w fazie posiadania piłki stosował coraz częściej wykorzystywany system 2-3-5. Grający na prawej obronie nominalny środkowy pomocnik James Garner grał bliżej centrum boiska, a lewy defensor – najczęściej Max Aarons – zapewniał szerokość. Analogicznie do tego zachowywali się skrzydłowi. Prawy pomocnik grał szeroko ustawiony przy linii bocznej, natomiast lewy tworzył przewagę w środku pola. Dzięki temu ustawieniu reprezentacja Anglii często miała przewagę pięciu atakujących na czterech obrońców.

Kolejnym coraz częściej wykorzystywanym trendem taktycznym, który stosowała młodzieżowa reprezentacja Anglii było celowe „zaproszenie” rywala do pressingu. Zespół Carsleya wciągał przeciwnika na własną połowę, chcąc skorzystać z wolnych przestrzeni za plecami obrońców. Jako, że Anglicy w swoim składzie mieli zawodników, którzy z tych wolnych stref potrafili skorzystać często była to skuteczna metoda. Prym w „zapraszaniu do siebie” przeciwnika wiódł Levi Colwill, od którego wymaga tego Roberto De Zerbi w Brighton. Środkowy obrońca często przytrzymuje piłkę przy nodze tak długo aż podejdzie do niego jeden z rywali, a on wtedy poda piłkę do niekrytego kolegi z zespołu.

Innym smaczkiem, który podpatrzył selekcjoner angielskiej młodzieżówki był pressing Manchesteru City w kluczowych starciach w Lidze Mistrzów. Polegał on na zabieganiu przez skrzydłowych środkowych obrońców i zmuszaniu ich do zagrania piłki w drugą stronę. Anglicy zastosowali ten manewr zarówno w półfinale, jak i finale. Odpowiedzialny za to był przede wszystkim Cole Palmer, który – podobnie jak Colwill wcześniej – zna to z klubu. To też zresztą może tłumaczyć wybór skrzydłowego The Citizens kosztem Madueke. Jako, że selekcjonerzy z reguły nie mają zbyt wiele czasu na wprowadzanie nowinek taktycznch, Lee Carsley postąpił bardzo mądrze. Nie wymagał od swoich piłkarzy, żeby nauczyli się nowych rzeczy, a skorzystał z ich doświadczenia zebranego w klubach.

Bramkarz wartością dodaną

Nie byłoby tego triumfu jednak gdyby nie fantastyczna postawa Anglików w defensywie. Drużyna Carsleya nie dała sobie wbić przez cały turniej ani jednej bramki, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej w historii. I pomimo, że Anglicy starali się jak najrzadziej dopuszczać rywali do głosu, to zarówno Colwill, jak i Harwood-Bellis często stanowili ostatnią instancję, wygrywając pojedynki z napastnikami rywali. Zarówno Hiszpania w finale, jak i Potrugalia w ćwierćfinale były w stanie w ostatnich minutach zepchnąć reprezentację Synów Albionu do głębokiej defensywy. Mimo to, nie potrafiły one wykreować sobie zbyt wielu dogodnych sytuacji. Anglicy bronili się skutecznie całym zespołem.

REKLAMA

Niemniej jednak, najwięcej zasług w tych zwycięstwach należy przypisać bramkarzowi Jamesowi Traffordowi. Według wspomnianego wcześniej Footystats wskaźnik xGC (oczekiwanych goli traconych) Anglii na całym turnieju wyniósł 8,42. Mimo to, wychowanek Manchesteru City nie dał się pokonać ani razu. Ponadto golkiper młodzieżowych mistrzów Europy niemal w każdym spotkaniu popisywał się jakąś spektakularną interwencją, a w ostatniej minucie finału wybronił rzut karny, stając się bohaterem. Ponadto Trafford jest nie tylko skuteczny na linii, ale też potrafi bardzo dobrze rozgrywać piłkę. Ekipa Carsleya nieraz wykorzystywała to przy wysokim pressingu rywali.

Reprezentacja Anglii potrafiła zarządzać wynikiem

Powyższe statystyki dotyczące goli oczekiwanych jasno wskazują, że angielska młodzieżówka miała na niedawno zakończonych mistrzostwach sporo szczęścia. Zresztą w fazie pucharowej jedynie w półfinale z Izraelem miała wyższy wskaźnik xG niż przeciwnik. Zarówno Portugalia, jak i Hiszpania według tego modelu bardziej „zasłużyły” na wygraną. Aczkolwiek warto również wziąć pod uwagę to, że to Anglicy w obu tych starciach wychodzili na prowadzenie i przez całą drugą połowę musieli bronić wyniku. Ponadto w finale, to zespół Carsleya był bliżej podwyższenia na 2:0 niż Hiszpanie doprowadzenia do remisu. Duży wpływ na wyższy współczynnik xG (2,21 – 1,48) ma w tym przypadku rzut karny podyktowany w samej końcówce. Oprócz tego podopieczni Santiago Denii nie stworzyli sobie zbyt wielu klarownych sytuacji.

Zresztą podobnie było w ćwierćfinale. Co prawda, współczynnik xG Portugalczyków wyniósł 1,8 przy 0,92 Anglii, ale oddali oni tylko trzy strzały w światło bramki i nie stworzyli sobie wielu groźnych okazji. Anglicy przez cały turniej bardzo dobrze zarządzali prowadzeniem, nie dając się rozpędzić rywalowi. Umiejętnie wybijali przeciwnika z rytmu i starali się jak najbardziej skracać efektywny czas gry. Oczywiście mieli też przy tym trochę szczęścia, jednak nie było ono kluczowe w końcowym triumfie. W tegorocznych mistrzostwach Europy U21 może nie triumfowała najefektowniej grająca drużyna, ale zdecydowanie najbardziej dojrzała i wyrachowana. Tak jak często ma to miejsce na dorosłych turniejach.

Nieoczywiste decyzje Carsleya

Spore zasługi w tym triumfie trzeba przypisać również selekcjonerowi Lee Carsleyowi. Oczywiście reprezentacja Anglii jechała na ten turniej jako jeden z głównych faworytów. Pod względem potencjału kadrowego mogła równać się z nimi chyba jedynie Francja. W zasadzie Anglicy każdą ekipę, z którą się mierzyli, przewyższali pod względem indywidualnych umiejętności. Mimo wszystko, Carsley potrafił te klocki poukładać. Stworzył drużynę typowo turniejową, pragmatyczną i nastawioną na zwycięstwo.

Na początku turnieju można było kwestionować jego poszczególne decyzje. Wystawianie nominalnego środkowego pomocnika Jamesa Garnera na prawej obronie, a naturalnego prawego defensora Maxa Aaronsa po lewej stronie. Usilne trzymanie się gry bez klasycznej „dziewiątki”, podczas gdy nominalny napastnik Cameron Archer za każdym razem, gdy dostawał szansę dawał coś ekstra. Czy posadzenie na ławce w dwóch ostatnich meczach najbardziej efektownie grającego Madueke. Niemniej jednak – nawet jeśli czasem w swoich decyzjach selekcjoner był zbyt uparty – koniec końców okazało się, że to Carsley miał rację, a jego decyzje zaprowadziły Anglię do triumfu.

Tytuł ten jest brakującym skalpem młodzieżowych reprezentacji Anglii. Podczas gdy w młodszych kategoriach wiekowych regularnie zdobywali medale, w tej najstarszej zawodzili. Teraz, dzięki dojrzałości, spokoju i wyrachowaniu w grze wreszcie zostali mistrzami Europy do lat 21. Jako, że większość zawodników grających na tym turnieju ma już spore doświadczenie w piłce na najwyższym poziomie, mistrzostwa te wygrała drużyna najbardziej zbliżona charakterystyką gry do drużyn sięgających po trofea w dorosłym futbolu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,723FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ