Żelazny beniaminek. Czy syndrom drugiego sezonu dosięgnie Brentford?

Ostatnie lata w Premier League nie rozpieszczały nas pod względem romantycznych historii z udziałem beniaminków. Coroczna niemalże rytualna wymiana Fulham z Norwich pomiędzy ligowymi szczeblami urosła już do rangi dobrego mema. Sezon temu zespół Sheffield United dał hegemonom angielskiej elity sygnał, że starcie z Szablami okupią potem, łzami i krwią. Jednak nawet oni nie byli w stanie przeciwstawić się klątwie drugiego sezonu i z hukiem spadli do Championship. Brentford ma potencjał, żeby swój drugi sezon w Premier League zakończyć lepiej niż pierwszy.

REKLAMA

Liczby nie kłamią

Brentford jest beniaminkiem z krwi i kości, a nie wyłącznie z nazwy. Miniony sezon był dla zespołu The Bees premierowym występem w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii. W przeciwieństwie do beniaminków z poprzednich lat zespół Thomasa Franka nie posiadał żadnego doświadczenia w zmaganiach na topowym szczeblu. Świeżo wypromowanych pierwszoligowców cechuje zazwyczaj stawianie na sprawdzonych graczy. Jednak w Brentford bardziej ufa się algorytmom, liczbom i matematyce. Swoją pozycję w Premier League wolą budować na jakościowych piłkarzach, którzy bronią się liczbami. Jedynym zawodnikiem z doświadczeniem na boiskach angielskiej elity, który latem zasilił zespół Pszczół, był Mathias Jorgensen. Poza byłym graczem Huddersfield, do klubu dołączyli Kristoffer Ajer z Celticu, Yoane Wissa z Lorient i Frank Onyeka z Midtjylland. Miniona kampania udowadnia, że transferowe strategie Brentford działają. Nowo nabyci piłkarze zdążyli już dołożyć cegiełkę do budowy projektu, który na stałe ma być kojarzony z Premier League.

Szkoleniowiec-analityk

Imponująca jest nie tylko oryginalna polityka transferowa, ale również skrupulatność, z jaką Thomas Frank podchodzi do każdego spotkania. Już w inauguracyjnym meczu przeciwko Arsenalowi wychwycił w lot słabość rywali, jaką była gra w powietrzu. Nastawił swój zespół na grę wysokimi podaniami. Defensorzy Kanonierów nie byli w stanie rywalizować z Ivanem Toneyem w pojedynkach główkowych, co przełożyło się na utratę 2 goli. W wygranym 1:4 meczu na Stamford Bridge z Chelsea ustawił swój zespół w formacji z 3-5-2, co pozwoliło skutecznie zneutralizować zabójcze wahadła The Blues. Ponadto ta elastyczna struktura pozwoliła na błyskawiczne przejście z obrony do kontrataku, czego wynik zszokował cały piłkarski świat. W zremisowanym 3:3 meczu z Liverpoolem wywalczył punkt dzięki skondensowanym atakom na dalszy słupek bramki przeciwnika przy dośrodkowaniach. Każda bramka przeciwko The Reds była wynikiem tego samego taktycznego zabiegu.

Christian Eriksen odblokował potencjał ofensywny Brentford

Mniej więcej od 10. kolejki ubiegłego sezonu można było dostrzec lekką zadyszkę w zespole Brentford. Strzelali zaledwie 0,89 gola co mecz, a tracili blisko 2 bramki co spotkanie. Statystyka zdobywanych punktów również nie napawała optymizmem, bo średnia 0,67 oczek inkasowanych co mecz nie usatysfakcjonowałaby nikogo. Praktycznie do końca lutego The Bees tkwili w dziwnym marazmie, z którego nie mogli się otrząsnąć. Pszczoły nie potrafiły utrzymać piłki przez dłuższy czas. W atakach pozycyjnych widać było niemoc. Cierpieli na brak kreatywnego pierwiastka w środku pola. Brakowało im kogoś, kto jednym podaniem potrafiłby uruchomić Ivana Toneya i Bryana Mbeumo. Christian Eriksen, który zimą dołączył do zespołu, odmienił oblicze Brentford. Wizja gry, przegląd pola i dokładność podań Duńczyka momentalnie przełożyły się na wyniki. Od 28. kolejki średnia liczba bramek zdobywanych co spotkanie wzrosła do 1,91, a średnia liczba punktów podskoczyła do 2 na mecz.

Ta krótka przygoda Duńczyka na Brentford Community Stadium udowodniła, że do środka pola Pszczół wystarczy wrzucić kreatora z wizją, a zaczną działać jak dobrze naoliwiona maszyna. Thomas Frank ma wokół siebie światowej klasy analityków i diagnostów, którzy na pewno znajdą odpowiednie zastępstwo dla reprezentanta Danii. Obecne Brentford przypomina mi zespół Sheffield United z sezonu 2019/2020. Oba zespoły cechuje solidność w defensywie i łatwość w przechodzeniu do kontrataków. Jednak tym, co wyróżnia Pszczoły na tle Szabel, jest rozsądna wizja prowadzenia klubu oraz trener-strateg, który posiadł umiejętność wyciągania wniosków. Wierzę, że dzięki temu połączeniu przygoda beniaminka z Brentford w Premier League potrwa dłużej niż dwa sezony.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,624FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ