„Zatrzymać Kapralika”. Czy Górnik powinien iść na całość?

Górnik Zabrze udanie inaugurował 2024 rok, pewnie pokonując Piasta Gliwice. Bohaterem spotkania okazał się Adrian Kapralik, który popisał się dwoma trafieniami. 21-latek przebywa w polskim klubie na wypożyczeniu, ale jego dotychczasowy pracodawca — MSK Zilina nie zakładał możliwości sprzedaży do Zabrza. Dziennikarz Piotr Koźmiński z „WP Sportowe Fakty” informował ostatnio, że Górnicy nie mają co prawda prawa pierwokupu, ale otrzymają 10% od kolejnego transferu Kapralika. Czy rzeczywiście takie rozwiązanie można uznać za korzystne? A może zabrzanie powinni zaryzykować walkę o wykupienie Słowaka?

REKLAMA

Górnik znał zasady wypożyczenia Słowaka

Spójrzmy na fakty. Kapralik przed przyjazdem do Polski był wyceniany na 1.2 mln euro. Według doniesień medialnych latem 2023 roku interesowały się nim „kluby z solidnych europejskich lig”. Podobno jednym z nich był SC Heerenveen. Polskie media opisywały dość oczywisty scenariusz — Górnik zyskuje „za darmo” ciekawego zawodnika, ale jeśli ten zdoła wypromować się na boiskach PKO BP Ekstraklasy „śmietankę” spije MSK Zilina, która będzie przebierała w ofertach. Wszystkie strony znały warunki i się na nie zgodziły. Jeśli Holendrzy po zakończeniu sezonu 2023/24 wyłożą na stół przykładowy milion euro, Górnik będzie mógł jedynie ciepło podziękować Słowakowi za współpracę. To zdecydowanie nie ten pułap finansowy. Najwyższy wydatek Górnika Zabrze na przestrzeni ostatniej dekady to 200 tysięcy euro za wykupienie Pawła Bochniewicza.

Ślązacy stawiają głównie na transfery bezgotówkowe, co jest o tyle dziwne, że często zarabiają na sprzedaży zawodników. Tylko w tym sezonie zyskali ponad 4 mln euro na sprzedaży Richarda Jensena, Daisuke Yokoty oraz Szymona Włodarczyka. Sytuacja, w której Górnik tak bardzo ogranicza możliwość jakiegokolwiek poważnego wydatku, jest przedziwna. Oszczędności? Owszem. Wydatek kilkuset tysięcy za zawodnika, który bardzo dobrze rokuje i za pół roku można go sprzedaż za kilka milionów — no cóż. To powinna być norma, a jednak nie jest.

Adrian Kapralik jest poza zasięgiem?

Słowak błysnął w meczu z Piastem Gliwice, ale jesień w jego wykonaniu nie była wybitna. Miał kilka momentów, jednak zdecydowanie nie stał się „czołowym piłkarzem Ekstraklasy”, jak przekonywano w momencie ogłoszenia jego przenosin do Zabrza. Napiszmy wprost — gdyby po Kapralika ustawiała się kolejka chętnych gotowych płacić miliony euro, zrobiliby to już latem 2023 roku. 21-latek został wysłany do Polski, bo najwyraźniej nie było konkretnych ofert, które Zilina mogłaby przyjąć. Oczywiście, jeśli Adrian Kapralik wiosną będzie regularnie notował tak dobre występy jak z Piastem, zatrzymanie go w Zabrzu będzie niezwykle trudne. Co jeśli to nadal będą jedynie przebłyski? Czy Górnik ma pomysł na ewentualnie przedłużenie współpracy, jeśli Słowak nie będzie rozchwytywany? Czy zabrzanie zakładają scenariusz, w którym latem złożą ofertę rzędu (przypuśćmy) 500 tys. euro?

Dziś wydaje się, że zatrzymanie Adriana Kapralika będzie trudnym zadaniem. Górnik musi jednak zakładać różne scenariusze, by odpowiednio zareagować gdy okoliczności staną się korzystniejsze. Warto chociażby przekonywać samego zawodnika, że Zabrze to dobre miejsce do rozwoju. Śląski klub musi rozważać różne opcje, również taką, w której pójdzie „na całość” i złoży konkretną ofertę Zilinie. Oczywiście, owa „całość” może wynieść wspomniane 500 tysięcy euro i nie gwarantuje powodzenia. Warto jednak spróbować, niż z góry zakładać, że się nie da.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,621FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ