2 czerwca 2017 roku. Ostatnia kolejka sezonu 2016/17, w której Ruch Chorzów zmierzył się z Górnikiem Łęczna. Mecz zakończył się remisem 2:2, a chorzowianie pożegnali się z Ekstraklasą. Spadek był dla Niebieskich jak pierwsza kostka domina, która popchnięta przynosiła ze sobą kolejne problemy, zarówno sportowe, jak i finansowe. W krytycznym momencie Ruch grał na czwartym szczeblu rozgrywek. 23 lipca 2023 roku jest dniem zwieńczenia walki Niebieskich ze swoimi demonami. Po 6 latach Ekstraklasa wraca do Chorzowa – pytanie tylko, na jak długo? W pierwszym meczu po tak długim czasie chorzowianom przyszło mierzyć się z Zagłębiem Lubin.
Ruch z pierwszą bramką w Ekstraklasie od 6 lat!
Pierwsze minuty tego spotkania należały do spokojnych i zachowawczych. Na początku mogło wydawać się, że na początku żadna z drużyn nie będzie chciała grać bardziej ofensywnie, ale szybko to się zmieniło. W 8. minucie znakomitą okazję miało Zagłębie. Marek Mróz zagrał do Damjana Bohara. Obrońcy Ruchu zostawili Słoweńcowi sporo miejsca i grzechem by było nie skorzystać z takiej okazji. 31-latek postanowił uderzyć z ok. 16 metrów i było bardzo blisko gola – ostatecznie trafił w słupek.
Chorzowianie nie byli bierni w ofensywie. Również próbowali swoich sił w ataku, jednak brakowało dokładności oraz wkradła się nerwowość. Żadna z tych akcji nie była wystarczająco dobra, aby zdobyć pierwszą bramkę w tym meczu.
Kolejną szansę za to ponownie miało Zagłębie. W 20. minucie piłką pograł duet Król – Bohar. Podanie Króla do Kurminowskiego nie było zbyt dokładne, lecz pomocną dłoń wyciągnęła obrona Ruchu i napastnik dostał szansę na poprawę. Uderzenie zza pola karnego przeszło minimalnie koło słupka.
Ruch w końcu doczekał się pierwszej bramki. W 28. minucie Tomasz Wójtowicz wrzucił do Daniela Szczepana. Napastnik Niebieskich trafił w słupek, ale piłka niefortunnie trafiła w Aleksa Ławniczaka i wpadła do bramki Zagłębia. Zaledwie 4 minuty później Ruch mógł podwoić swoje prowadzenie – wyprowadził groźny kontratak, który wykończył Kacper Michalski – nieznacznie chybił i Zagłębie wciąż przegrywało jedną bramką.
Gole Zagłębia poprzedzone dwoma nieuznanymi trafieniami
W Lubinie było coraz ciekawiej. W 34. minucie Jakub Bielecki popełnił błąd, który skwapliwie wykorzystał Ławniczak, umieszczając piłkę w siatce. Kibice Zagłębia świętowali wyrównującą bramkę, ale nie trwało to długo – sędzia dopatrzył się zagrania ręką Bartosza Kopacza, co potwierdził system VAR.
Po tej akcji intensywność meczu nieco zmalała. Do przerwy nic więcej się nie wydarzyło. Pierwsza połowa należała do wyrównanych i żadna z drużyn nie przeważała wyraźnie. Posiadanie piłki i ilość strzałów przemawiała na korzyść Zagłębia, ale to Ruch prowadził, korzystając z wpadki Ławniczaka. Druga połowa zapowiadała się interesująco.
Tę lepiej rozpoczęli Miedziowi. W 51. minucie Damian Dąbrowski oddał strzał po ziemi, lecz dla Bieleckiego była to bułka z masłem. Choć przez chwilę nie działo się więcej, to Zagłębie miało potem kolejną świetną okazję. W 63. minucie w polu karnym znalazł się Mateusz Grzybek, podał do Bohara, a Słoweniec pokonał golkipera Niebieskich. Miedziowi zasługiwali na tego gola, jednak ponownie świętowanie przerwał sędzia – Bohar był na pozycji spalonej.
Dwa anulowane gole nie zraziły ekipy z Dolnego Śląska i nadal napierali na rywala. W 71. minucie Zagłębie wypracowało sobie kolejną akcję ofensywną. Grzybek podał do Tomasza Makowskiego, a 24-latek strzelił z pola karnego i trafił do bramki. Jak to się mówi – „do trzech razy sztuka”. Tym razem gol nie został anulowany i Miedziowi mogli cieszyć się z wyrównującej bramki.
Piękna i zwycięska bramka Kłudki
Na stratę prowadzenia przez Ruch zanosiło się od dłuższego czasu. Po stracie gola chorzowianie zaczęli grać nieco odważniej, jednak nie stanowili żadnego zagrożenia dla rywala. Remis w tym spotkaniu nikogo nie zadowalał. Naciskało również Zagłębie. W 81. minucie była szansa na objęcie prowadzenia. Bartłomiej Kłudka oddał potężny strzał z woleja. Piłka odbiła się od obramowania bramki i przekroczyła linię bramkową pełnym obwodem. Zagłębie w pięknym stylu wysunęło się na prowadzenie, którego wypuścić z rąk nie zamierzało.
Do końca meczu nic się już nie zmieniło. Lubinianie, pomimo pecha w postaci 2 nieuznanych bramek i gola samobójczego, byli w stanie odwrócić losy meczu. Choć przez większość spotkania oni prezentowali się lepiej, to dopiero wolej Kłudki pozwolił przechylić szalę zwycięstwa na stronę Zagłębia. Ruch robił, co mógł, aby prowadzenie utrzymać, jednak dzisiaj rywal okazał się być zbyt mocny.