Zważywszy że każda historia powinna mieć aspekt humorystyczny, pozwolę sobie na króciutki żart na samym wstępie. Lubin. Żona ciągle jest wściekła na męża, że ten nie przykręcił szafki i zamiast tego woli siedzieć przed telewizorem i popić piwko. W końcu zniecierpliwiona podchodzi do niego i pyta:
- Kiedy to zrobisz?
- Po meczu Zagłębia w europucharach.
- A kiedy oni grają?
- Nie wybierają się.
Na papierze Zagłębie się bowiem nijak nie spina
KGHM umówmy się, nie należy do sponsorów biednych. Gdy Lubinianie spadali z ekstraklasy z hukiem, głównym zarzutem było – o ironio – to, że za dużo pieniędzy było pompowane w klub, co odbierało rozum zarówno włodarzom (którzy ściągali takie ilości szrotu, że ekolodzy/dealerzy samochodowi mogliby dostać palpitacji serca) jak i piłkarzom, bo przecież czy się stoi, czy się leży, pensja na koncie się należy. Co jednak bardziej przerażające pewne schematy zaczynają się powtarzać.
Idealny przykład? Miroslav Stoch, który swoją miernością daje powody Kamilowi Stochowi do procesu o zniesławienie. Przychodził jako kandydat do kadry Słowacji na EURO z PAOK-u, czyli raczej klubu półkę wyżej niż Zagłębie. Co prawda przychodził tu na odbudowę, ale obiecywano sobie po nim więcej. Jednak jest też drugie dno. Wiadomo, że zawodnik może mieć kryzys, że chce, a nie idzie. Tymczasem Stoch ewidentnie odpalił protokół „grillowanko, czilera, utopia”, bo wyszedł w ośmiu spotkaniach „Miedziowych”, zarobił dwie żółte kartki, a jego polot na boisku był porównywalny z Waszym w tym momencie – i tak, mam świadomość, że czytając ten tekst, siedzicie przed komputerem, na kanapie, bądź na kiblu.
Obrazu niepewności dopełnia nierównomierna forma
Z jednej strony mamy totalną destrukcję Wisły Kraków 4-1, by potem zremisować z Piastem (co wstydu nie przynosi) i anemicznym Śląskiem Wrocław (tu już co innego). Gdy przyjrzymy się pięciu ostatnim spotkaniom, zobaczymy dwa remisy, trzy zwycięstwa. Nie ma się co czepiać. Jednak na przestrzeni całego sezonu jest taki schemat. Zagłębiu ładnie idzie, potem lekki regres, potem kryzys i potem ponownie świetna forma i punktowanie rywala. Brak stabilizacji może poskutkować, że Lubin skończy trochę poniżej swoich możliwości.
Rzecz jasna Zagłębie ma jeszcze szanse na puchary. Są w grze, dwa punkty do czwartego Piasta są jeszcze możliwe do odrobienia. Jednak najpierw trzeba osiągnąć dobre wyniki z Pogonią i Wisłą Płock przy jednoczesnych potknięciach Lechii i Piasta. Tu potrzebna jest ta stabilizacja, odmieniana przez wszystkie przypadki w tym tekście, z której Zagłębie znane raczej nie jest. No i jest jeszcze jedna kwestia – czy podopieczni Seveli byliby gotowi na puchary? Ktoś zarzuci brak „wizji budowania klubu”, ale umówmy się, ze to jest niczym programy partii politycznych. No powinny być, ale są tylko na pokaz i niczego takiego nie ma.
A klubów z wizją w Ekstraklasie możemy policzyć na palcach jednej ręki…