Na wiosnę nie będziemy już oglądać na polskich boiskach Yawa Yeboaha. Ghańczyk będzie kontynuował swoją karierę za oceanem w lidze MLS, konkretnie w ekipie Columbus Crew. Podobno kwota transferu wyniosła ok. 1,5 mln € (mówi się nawet o opcji 2-3 mln + 30% dla krakowskiego klubu z kolejnego transferu), zatem Wisła niemało zarobi na 24-latku. Jak będzie on w Krakowie wspominany?
Obiecujący debiut
Yeboah na Reymonta pojawił się na początku sezonu 20/21. Jego debiut wypadł bardzo obiecująco. Pojawił się od pierwszych minut spotkania ze Śląskiem Wrocław i choć Wisła ten mecz przegrała, to jej świeżo upieczony skrzydłowy mógł być z siebie zadowolony. Wydatnie przyczynił się do jedynej bramki dla Wisły w tym spotkaniu i był chyba jej najjaśniejszym punktem.
Później liczby nie pojawiały się na przy nazwisku Ghańczyka, a cala Wisła notowała fatalny początek sezonu. Na pierwsze zwycięstwo Biała Gwiazda czekała wtedy aż do 7. kolejki. Wtedy to udało się efektownie ograć na wyjeździe Stal Mielec, a sam Yeboah zaliczył w tym spotkaniu dwie bramki i asystę. Został zresztą wtedy wybrany graczem kolejki Ekstraklasy.
Ogólnie sezon 20/21 nie był w wykonaniu Yeboaha wybitnie udany. Zakończył go z 4 bramkami i 3 asystami w 28 meczach. Dał się poznać jako dynamiczny skrzydłowy, który nie boi się podejmować prób dryblingu, często jednak jego poczynaniom brakowało skuteczności. Ta w większym stopniu miała się objawić w następnym sezonie.
Gwiazda Ekstraklasy
Yaw Yeboah był niekwestionowaną gwiazdą naszej ligi na początku tegorocznej kampanii. W pierwszych sześciu meczach sezonu 21/22 zaliczył 3 bramki i asystę, stając się motorem napędowym ofensywy Białej Gwiazdy. Ghańczyk często podejmował się prób dryblingów i często te próby były udane. Piłkarz Wisły stał się efektowny i efektywny. Jego bramka przeciwko Górnikowi Łęczna była istnym dziełem sztuki, została dostrzeżona na całym świecie. Ghańczyk został zresztą doceniony przez kibiców i zawodników, którzy wybrali go najlepszym zawodnikiem sierpnia w Ekstraklasie.
Dalsza część sezonu nie była już jednak dla skrzydłowego Wisły tak udana. Wraz z zapaścią całego zespołu przyszła też gorsza forma samego Yeboaha. Ghańczyk przestał się na boisku wyróżniać, notował bezbarwne spotkania. Do końca roku udało mu się zanotować w lidze już tylko dwa trafienia: w ostatnim spotkaniu przed przerwą zimową z Termalicą oraz zwycięską bramkę w derbach Krakowa.
Jak go zapamiętamy?
Yeboah kończy swój pobyt w Ekstraklasie łącznie z 9 bramkami i 3 asystami w 47 meczach. Czy to dużo? Na pewno w naszej lidze oglądaliśmy już dużo bardziej skutecznych skrzydłowych. Nie ulega jednak wątpliwości, że Yaw Yeboah był dla Wisły Kraków wartością dodaną. Zwłaszcza w obecnym sezonie potrafił zaczarować obrońcami rywala, był zresztą liderem naszej ligi jeśli chodzi o liczbę podejmowanych dryblingów. Swoją dobrą i efektowną grą zapracował sobie na transfer do USA i pozostaje mu tylko życzyć powodzenia. Takich obcokrajowców chcemy oglądać w naszej lidze jak najczęściej i oby szybko pojawił się jego następca — czy to w Wiśle, czy to w innym zespole naszej rodzimej ligi.