Wyceniany na 2 mln euro, Lech Poznań na horyzoncie. Intrygujące wzmocnienie czy marketingowy blef?

Haruya Fujii jest kandydatem do wzmocnienia Lecha Poznań. Takie informacje przekazują japońskie źródła, a potwierdza je Szymon Janczyk z Weszło.com. Na papierze – wszystko wygląda obiecująco. Debiut w reprezentacji Japonii, dobre recenzje w lidze belgijskiej, wartość rynkowa na poziomie 2 milionów euro. Do tego pojawiają się sugestie, że może być dostępny w promocyjnej cenie. Czy rzeczywiście Kolejorz trafił na wyjątkową okazję? A może to tylko zabieg marketingowy, mający wypromować japońskiego defensora?

Czy Lech w ogóle potrzebuje środkowego obrońcy?

W kadrze Lecha Poznań znajduje się obecnie sześciu środkowych obrońców. W sparingu z Banikiem Ostrawa duet stoperów stworzyli Mateusz Skrzypczak i Antonio Milić, których później zmienili Alex Douglas oraz Bartosz Salamon. To właśnie zmiennicy wskazywani są jako potencjalni kandydaci do odejścia. Douglasem interesują się tureckie kluby, a Salamon miał otrzymać zgodę na transfer – co sam zresztą zdementował.

REKLAMA

Załóżmy jednak, że Douglas zostanie sprzedany. Wówczas sprowadzenie nowego stopera miałoby sens. Mimo wszystko nie jest to pozycja, która wymaga natychmiastowego wzmocnienia. Taki transfer byłby raczej reakcją na ewentualne – choć obecnie niepewne – odejście któregoś z obrońców. Możliwe, że Kolejorz po prostu monitoruje dostępne opcje, a Fujii jest jedną z nich.

Czego oczekuje Haruya Fujii?

Pytanie, czy Haruya Fujii zgodziłby się na rolę zmiennika w Lechu Poznań, wydaje się retoryczne. 24-letni Japończyk chce opuścić KV Kortrijk, by grać na wyższym poziomie niż belgijska druga liga. Kluczowe słowo – grać. Jak zauważa Szymon Janczyk, Fujii byłby najprawdopodobniej trzecim lub czwartym stoperem w hierarchii Lecha, co znacząco zmniejsza atrakcyjność oferty z Poznania. Zawodnik nie zdecyduje się na transfer, jeśli nie będzie miał realnych szans na grę w podstawowej jedenastce.

Tym bardziej że Belgowie raczej nie oddadzą swojego czołowego gracza za bezcen. Skoro Karol Czubak kosztował Motor Lublin 400 tysięcy euro, to Fujii – mający ważny kontrakt do 2028 roku – z pewnością nie zostanie sprzedany za mniej niż milion euro. I tu pojawia się kluczowe pytanie: dlaczego Lech miałby inwestować taką kwotę w gracza na pozycję, która obecnie nie jest priorytetem?

Są dwa rozwiązania. Lech spokojnie analizuje sytuację i rozważa różne opcje na wypadek odejścia Douglasa, Salamona – albo obu. W takim przypadku Fujii mógłby rywalizować z Miliciem i Skrzypczakiem o miejsce w wyjściowym składzie. Gra w europejskich pucharach zwiększa potrzebę rotacji i podniesienia jakości kadry. Potencjalne pieniądze ze sprzedaży Douglasa (np. do Trabzonsporu) można byłoby zainwestować w wykupienie Japończyka. To ma sens. Ale nie można też wykluczyć drugiej opcji – że cała historia to po prostu próba zwiększenia medialnego zainteresowania zawodnikiem. Zwłaszcza że niedawno pojawiały się doniesienia o możliwym powrocie Fujii’ego do Japonii.

Jak będzie naprawdę? Wkrótce się przekonamy.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    109,994FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ