Wojciech Szczęsny nie zadebiutował w bramce FC Barcelony i niespełnia miesiąc po oficjalnym podpisaniu umowy musi zadowolić się rolą rezerwowego. Hansi Flick ma już swoją jedynkę. Niemiec publicznie komplementuje Inakiego Penę, który z dobrej strony pokazał się w niedawnym starciu przeciwko Realowi Madryt. Mimo gigantycznych oczekiwań polskiego środowiska piłkarskiego, to 25-letni Hiszpan pozostaje (i prawdopodobnie pozostanie) podstawowym bramkarzem Blaugrany.
Zbyt duże oczekiwania?
Angaż Wojciecha Szczęsnego w FC Barcelonie przez kilkanaście dni rozgrzewał emocje polskich kibiców. Był zaskoczeniem, jedną z najciekawszych historii po zakończeniu nieco nudnego letniego okienka transferowego. Zawodnik, który publicznie ogłosił zakończenie kariery, kilka tygodni później dołączył do jednego z najlepszych klubów świata. Gdy Wojciech Kowalczyk na łamach Weszło przewidywał, że Polak będzie dzielił się minutami z Peną, rodzime portale sportowe uznawały słowa byłego napastnika za oderwane od rzeczywistości. Szczęsny nie idzie do Barcelony na bramkarza numer jeden. Będzie się zmieniał z Inakim Peną – przyznał Kowalczyk i… Paradoksalnie mógł przecenić sytuację Polaka.
W przedziwny sposób wygranie rywalizacji z Peną zostało przyjęte jako pewniak. Hiszpan nie dawał pewności między słupkami, Polak miał za sobą solidny sezon w Serie A. Gdybyśmy miesiąc temu zapytali kibiców Barcy, który z dwójki Pena – Szczęsny jest lepszym bramkarzem, pewnie wskazaliby na Wojciecha. Oczekiwania nie znalazły jednak potwierdzenia w rzeczywistości. 25-latek po zatrudnieniu Szczęsnego nie dał powodu, by zrezygnować z jego usług. Być może, gdyby popełnił jakieś błędy, Szczęsny rzeczywiście z łatwością odebrałby mu miejsce w pierwszym składzie? Tak się jednak nie stało. Były golkiper Juventusu nie dostał od Hansiego Flicka możliwości pokazania swojego potencjału, bowiem Inaki Pena znacząco poprawił swoją grę. Co ciekawe – polski bramkarz uczciwie odniósł się do swojej sytuacji, przyznając, że na miejscu trenera postawiłby na 25-latka.
Powiedziałem mu, że nawet gdybym był gotowy na 100%, to na jego miejscu bym na mnie nie postawił. Uważam, że to nie jest historia o mnie. Kiedy zespół funkcjonuje i wszystko idzie dobrze, to można tylko zepsuć robiąc niepotrzebne zmiany. Ego chowam do kieszeni, ale wierzę, że i tak w końcu będę tutaj grał. Wolę jednak grać wtedy, kiedy jestem w dobrej formie i daję gwarancję, której na dziś nie jestem w stanie dać. Najważniejsze jest dla mnie to, że zespół dobrze funkcjonuje – przyznał Szczęsny w rozmowie z Eleven Sports.
Szczęsny dostanie szansę, ale nie taką jak przewidywano?
Alex Pintanel z relevo nie ma wątpliwości. Kontrakt Wojciecha Szczęsnego obowiązuje do końca sezonu 2024/25, a po jego wypełnieniu Polak powróci na sportową emeryturę. Katalończycy rozglądają się za potencjalnymi wzmocnieniami bramki, a ich uwagę przykuwa Diogo Costa z FC Porto. Nie jest jednak przesądzone, że to właśnie Portugalczyk będzie bronił w rozgrywkach 2025/26. Trudno bowiem przewidzieć jak szybko do gry powróci ter Stegen i jaką formie zdoła osiągnąć. Istnieje także możliwość, że to Inaki Pena ugruntuje swoją pozycję jako jedynka. Pomóc mu w tym powinien… Wojciech Szczęsny.
Flick sadzając obecnie 25-latka na ławce rezerwowych podjąłby kuriozalnie nielogiczną decyzję. To sprawia, że Polak musi czekać. Czy doczeka się? Hiszpańskie media wskazują na 6 listopada i starcie przeciwko Crvenej zvezdzie. Zdaniem El Nacional Flick miałby wówczas dać szansę zmiennikom, co… Wcale nie jest oczywiste. W obecnej formule Ligi Mistrzów kluby nie mogą pozwolić sobie na odpuszczanie punktów. Do plotek podchodzimy z dużym dystansem.
Możliwe jednak, że nadejdzie taki moment, w którym Barca wpadnie w dołek formy, albo Inaki Pena zaliczy gorszy okres i niemiecki szkoleniowiec zechce dokonać zmian. Nie spodziewajmy się równego jednak dzielenia minut między dwoma golkiperami. Bo i dlaczego? Dla satysfakcji polskich kibiców? Wojciech Szczęsny wiedział na co się pisze i ma świadomość swojej sytuacji. To nie on jest głównym bohaterem tej historii. Nie oznacza to jednak, że jego zatrudnienie było zbędne. Nie trudno bowiem zauważyć prostą zależność między poprawą formy 25-latka i pozyskaniem mocnego konkurenta w osobie Polaka. Wojciech Szczęsny pracując na treningach i dając sygnał, że jest gotowy do gry, wywołuje sportową presję na swoim hiszpańskim koledze. Tylko tyle i aż tyle.
Plan FC Barcelony od początku był prosty – Flick miał mieć do dyspozycji bramkarza, który będzie dawał jakość w walce o czołowe lokaty. Po meczu z Realem Madryt można uznać, że takowego rzeczywiście ma. Nie jest nim jednak Wojciech Szczęsny. Obecnie swój moment ma Inaki Pena, a Polak nic nie może na to poradzić.