Wisła Kraków aktualnie nie ma sobie równych w Betclic 1 Lidze. Mając jeden mecz mniej, wielokrotny mistrz Polski miał aż 5 punktów przewagi nad drugim Śląskiem Wrocław. Po 12 kolejkach podopieczni Mariusza Jopa przegrali tylko jeden mecz, z Miedzią Legnica. A ta porażka miała miejsce niespełna 2 miesiące temu. Nic dziwnego zatem, że do w sumie każdego meczu ligowego podchodzili jako faworyt, nawet jeśli jest to spadkowicz z Ekstraklasy. A z nim dzisiaj Wisła się mierzyła, a konkretnie z Puszczą Niepołomice. Tak dobrze już z nimi nie jest – Puszcza przed tym meczem była na 15. miejscu, tuż nad strefą spadkową. Remis byłby tu dla Żubrów na wagę złota.
Mocny początek Wisły, pełna kontrola
Wisła Kraków już na samym początku chciała potwierdzić status faworyta, co zresztą jej się udało. Krakowianie od pierwszych minut naciskali, intensywnie pressowali i czekali na odpowiedni moment. Obrońcy gospodarzy mieli sporo pracy. Wisła grała szybko, żywiołowo i na efekty nie musiała czekać długo. W 9. minucie Maciej Kuziemka samotnie ruszył do ataku. Minął obrońców i podjął ryzyko – oddał strzał. Czasami jednak opłaca się decydować na takie zagrania – piłka wpadła do bramki po rękach Wiktora Kowala.
Choć piłkarsko przyjezdni ze stolicy Małopolski wyglądali znacznie lepiej, to Puszcza także miewała swoje momenty. Podopieczni Tomasza Tułacza starała się odpowiedzieć około 17. minuty. Christopher Simon chciał zdobyć bramkę w podobnym stylu, co Kuziemka, lecz na to nie pozwolił mu obrońca Wisły. Potem, po krótkim rozegraniu rzutu rożnego, Patryk Letkiewicz musiał nieco popracować, ale do wyrównania nie dopuścił. Niepołomiczanie grali coraz odważniej, tego nie można im odmówić. To nie wystarczało, a Wisła w dodatku podwoiła swoje prowadzenie. W 29. minucie Julius Ertlthaler próbował zagrać do Ángela Rodado, lecz to uniemożliwił mu jeden z obrońców Puszczy. Do bezpańskiej piłki dopadł James Igbekeme i, dość szczęśliwie, ale trafił do siatki.
Rodado, bo któżby inny?
Nigeryjczyk chciał pójść za ciosem i kilka minut później ponownie miał bardzo dobrą okazję. Wisła wykorzystała błąd Puszczy i momentalnie ruszyła z kontrą. Igbekeme oddał kąśliwy strzał, który został obroniony przez bramkarza Puszczy. Otworzyła się jednak szansa na dobitkę dla Kacpra Dudy. Nie trafił czysto w piłkę i okazja przeszła koło nosa. Lepsza przytrafiła się w 42. minucie. Ertlthaler dostał świetne podanie od Juliana Lelievelda, po czym Austriak wrzucił piłkę w pole karne. Wyskoczył do niej Rodado i gwiazda (nomen omen) Białej Gwiazdy strzeliła swojego 80. gola w barwach klubu. Jeszcze pierwsza połowa się nie skończyła, a końcowy werdykt był już w sumie znany. Niewiadomą pozostał jedynie wymiar zwycięstwa Wisły.
Początek drugiej połowy nie był już aż tak porywający. Może dlatego, że to spotkanie było już w zasadzie rozstrzygnięte. Obie ekipy wymieniały się atakami, które jednak nie miałyby większych szans na powodzenie. Potrójna zmiana po stronie Puszczy nie przyniosła jej w zasadzie żadnego ożywienia, poprawy gry. Wisła miała łatwe (z pozoru) zadanie – dowieźć taki wynik do samego końca.
Pewnym krokiem po powrót!
Druga połowa odbyła się tylko ze względu na to, że jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to musi trwać on 90 minut. Wisła zdjęła nogę z gazu, co nie oznacza, że sobie odpuściła. Atakowała mniej, bo po prostu nie było już potrzeby naciskać na rywala. Puszcza nie odpowiadała, bo nie do końca wiedziała, w jaki sposób. Widać było, że pod względem stricte piłkarskim Puszcza była klubem półkę niżej od rywali z dawnej stolicy Polski. Zmienił się poziom agresywności – posypały się żółte kartki, a wejście Filipe Nascimento w nogi Igbekeme nadawało się już na „pomarańczową”.
Rozpedzona Wisła kontra walcząca o utrzymanie Puszcza – faworyt przed tym meczem wydawał się być oczywisty. To odnalazło potwierdzenie na boisku i podopieczni Mariusza Jopa pewnie zgarnęli komplet punktów. Na zapleczu Ekstraklasy trudno wskazać zespół, z którym Wisła nie byłaby faworytem – 13-krotny mistrz Polski wydaje się być najbardziej kompletną ekipą. Tabela mówi sama za siebie – bilans bramkowy +29, 8 oczek przewagi nad drugim Śląskiem i 9 nad trzecią Wieczystą. Puszcza natomiast nie ma łatwego żywota po spadku. O ile teraz musieli liczyć się z porażką, tak w 14. kolejce muszą bezwzględnie wygrać – grają ze Zniczem Pruszków.