Wisła Kraków — prawdziwy okres przejściowy?

Często w świecie piłki nożnej „okresem przejściowym” usprawiedliwia się słabą formę danego zespołu bądź nietrafione decyzje w budowaniu składu. Jednak w przypadku Wisły Kraków wydaje mi się, że obecnie w klubie naprawdę rozpoczął się okres przejściowy, po którym drużyna z Reymonta może zaliczyć progres.

Zmiany, zmiany, zmiany

Jak już pisałem w jednym z moich poprzednich tekstów, rewolucja w klubie nie jest dla Wisły niczym nowym, można wręcz powiedzieć, że klub z Reymonta od kilku lat znajduje się w stanie permanentnej rewolucji. Tym razem jednak nareszcie starano się podejść do niej z głową. W końcu klub doczekał się dyrektora sportowego, zatrudniono też trenera, który daje nadzieję na zbudowanie czegoś trwałego. Zmieniona została praktycznie połowa składu drużyny, co jednak miało swoje uzasadnienie. Poprzedni sezon Wisła kończyła na 13. miejscu w tabeli, była świeżo po nieudanym na wielu polach projekcie z Peterem Hyballą, a w kadrze znajdowali się tacy zawodnicy jak Souleymane Kone czy David Mawutor. Zmiany były konieczne.

REKLAMA
Po burzliwym okresie z trenerem Hyballą Wiśle potrzebna była kolejna zmiana kursu.

Przy Reymonta pojawił się zatem Tomasz Pasieczny w roli dyrektora sportowego i Adrian Gul’a jako nowy trener Białej Gwiazdy. W międzyczasie jednym ze sponsorów Wisły została spółka Orlen Oil, zatem zostały podłożone podwaliny pod większą stabilizację w klubie. Jak się to przełożyło na transfery i samą grę Wiślaków tej jesieni?

Wyniki — miłe złego początki

Wisła zaczęła sezon od efektownego zwycięstwa na własnym stadionie przeciwko Zagłębiu Lubin. Była chwalona za grę piłką, w każdym spotkaniu starała się narzucić rywalowi swój pomysł na mecz, długo utrzymując się w jej posiadaniu. Kryzys dotknął Wisłę w połowie września. Wtedy to Biała Gwiazda poszła na wymianę ciosów z poznańskim Lechem i została boleśnie skarcona, przegrywając mecz pięcioma bramkami. Od tego momentu wyniki i gra Wisły pozostawiały wiele do życzenia. Rok zawodnicy z Krakowa skończyli na 13. miejscu, z 5 punktami przewagi nad strefą spadkową. Sytuację ratuje nieco dotarcie do ćwierćfinału Pucharu Polski, trzeba jednak przyznać, że dotychczas Wiślacy mają w tych rozgrywkach sporo szczęścia.

Od dłuższego czasu Wisły należy szukać w dolnych rejonach tabeli.

Czy zatem nowi głównodowodzący krakowskiej ekipy jednoznacznie zawiedli? Odpowiedź na to pytanie nie jest taka oczywista.

Transfery — widoczny progres

Piłkarze, którzy pojawili się na Reymonta, nie są przypadkowi. Nie było to takie oczywiste przy poprzednich okienkach transferowych w wykonaniu Białej Gwiazdy. Analizując od tyłu poszczególne pozycje:

  • Mikołaj Biegański ma zadatki, by stać się jednym z lepszych bramkarzy w lidze,
  • Alan Uryga gdy tylko jest zdrowy, to od lat prezentuje na środku obrony bardzo równą dyspozycję,
  • Matej Hanousek poza solidną grą defensywną często włącza się do akcji ofensywnych zespołu,
  • Aschraf El Mahdioui potrafi bardzo dobrze dyrygować grą swojego zespołu ze środka pola.
Aschraf w spektakularny sposób zaliczył niedawno swoje premierowe trafienie w Ekstraklasie.

Poza tym do zespołu dołączyli Skvarka, Młyński, Kieszek, Kliment czy Hugi i każdy z tych graczy miał już swoje dobre momenty w koszulce Białej Gwiazdy.

Słowo „momenty” jest tu jednak kluczem. Dopiero 13. miejsce w lidze i kiepska średnia zdobywanych punktów (zaledwie 1,11 punktów na mecz) nie wzięła się z niczego. Podobnie jak cały zespół, także poszczególni gracze na przestrzeni jesieni przeżywali swoje spadki formy. Nie znaczy to, że sprowadzeni do Krakowa gracze są słabi, kryzys dotknął po prostu całą drużynę. Uważam jednak, że z perspektywy czasu większość z letnich transferów Białej Gwiazdy może się wybronić. Poprzednie okienka transferowe były pod tym względem dużo mniej obiecujące.

Styl — widoczny pomysł, słabe wykonanie

Trener Gul’a chce, by jego drużyna w każdym spotkaniu narzucała swój styl gry i długo utrzymywała się przy piłce — można go za to chwalić. Wisła znajduje się w ścisłej czołówce ligi, jeśli chodzi o procent posiadania piłki. Problem jednak w tym, że w wielu spotkaniach podczas tej rundy z tego, że Wiślacy mieli futbolówkę przy nodze, niewiele wynikało. Widać było, że czasami brakuje w akcjach przyspieszenia, niekonwencjonalnych rozwiązań. Czasami drużynę w takich sytuacjach ratował Yaw Yeboah, ale gdy i on obniżył loty, to Wisła była momentami bezzębna.

Jeśli Wisła częściej na wiosnę będzie w stanie pokazywać swoje lepsze oblicze, to będzie w stanie zagrozić niemal każdej drużynie w naszej lidze. Biała Gwiazda jednak potrzebuje ugruntowania formy oraz większego spokoju w tyłach. Niejednokrotnie Wiślacy gubili punkty wskutek indywidualnych błędów poszczególnych zawodników. Jeśli to zostanie wyeliminowane, Wisła powinna na wiosnę punktować lepiej.

REKLAMA
W poszukiwaniu formy Wisła uda się na zimowy obóz wspólnie z drużynami Śląska, Górnika i Radomiaka.

Olbrzymie oczekiwania

W Krakowie kibice niezależnie od formy swoich zawodników mają wobec drużyny niemałe oczekiwania. Wobec pojawienia się w klubie nowego sponsora, nowego dyrektora sportowego i nowego trenera jest zrozumiała szybka chęć poprawy w klubie. Czasami jednak na odpowiednie spasowanie klocków potrzeba czasu i wydaje mi się, że aby zobaczyć owoce pracy Adriana Gul’i oraz Tomasza Pasiecznego potrzebna jest cierpliwość. Oczywiste jest, że obecna kampania w wykonaniu Wisły Kraków nikogo nie zachwyca. Niektóre mecze Białej Gwiazdy były naprawdę niełatwe do oglądania i na wiosnę każdy sympatyk drużyny z Reymonta ma prawo oczekiwać poprawy. Nie przesadzajmy jednak z nadmiernymi oczekiwaniami. Wisła od lat nie jest już w naszej lidze potentatem. Jeśli ma znów stać się kimś więcej, niż ligowym średniakiem, to potrzeba na to stabilizacji i czasu.

115-lecie klubu nie było w wykonaniu Wisły zbyt udane na boisku. Czy 116 rok istnienia będzie dla Białej Gwiazdy lepszy?
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,723FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ