Wisła Kraków od początku pierwszoligowego sezonu zdobyła ledwie 6 punktów, strzelając 8 goli. Forma Białej Gwiazdy była na tyle zła, że posadą za niekorzystne wyniki zapłacił Kazimierz Moskal. Na ławkę trenerską powrócił Mariusz Jop, który jako tymczasowy szkoleniowiec w przeszłości uzbierał komplet punktów. W meczu z Odrą Opole miał zadanie przełamać negatywną serię spotkań Wisły bez wygranej.
Stare demony nadal obecne
Piątkowy mecz przy Reymonta odbywał się w nietypowym anturażu. Tym razem mimo wysokiej frekwencji nie prowadzono zorganizowanego dopingu przez pierwsze 20 minut spotkania. To efekt akcji kibiców mającej na celu pokazanie swojego niezadowolenia z obecnego zarządzania klubem. W pierwszej połowie spotkania grała tylko Wisła. Biała Gwiazda mimo sprokurowania aż 15 sytuacji bramkowych, oddała tylko dwa celne strzały i aż 7 niecelnych.
Najgroźniej było w 38. minucie kiedy Angel Rodado przymierzył z rzutu wolnego. Hiszpana od radości dzielił słupek. W 44. minucie Łukasz Zwoliński chciał popisać się efektownym strzałem z półobrotu, ale na posterunku był golkiper Odry. Chwilę później stanął przed drugą szansą, gdy Mikulec zgrał do niego na piąty metr, ale ten nie sięgnął piłki.
Wymarzona druga połowa
Na szczęście dla Białej Gwiazdy w drugiej połowie skuteczność była już znacznie lepsza. Już w 48. minucie Jesus Alfaro starał się wrzucić piłkę w pole karne. Minął się z nią Uryga i Zwoliński, ale żaden z nich nie przeciął toru jej lotu. Co więcej, nie zrobił tego także bramkarz Odry Artur Haluch, więc kibice przy Reymonta mogli cieszyć się z prowadzenia swojej drużyny. Wisła poszła za ciosem i już w 52. minucie było 2:0! Łukasz Zwoliński znakomicie uruchomił Tamasa Kissa, a ten nie spękał będąc sam na sam z Haluchem.
Po 58 minutach gry Wisła prowadziła już 3:0. Tym razem w dogodnej sytuacji znalazł się Angel Rodado, no i jak on to ma zwyczaju, zamienił ją na gola.
W drugiej odsłonie spotkania Wiśle wychodziło wszystko, czego potwierdzeniem była czwarta bramka. Łukasz Zwoliński wpisał się na listę strzelców dzięki trafieniu na krótszy słupek. Sprowadzony latem napastnik dostał fantastyczne podanie od Angela Rodado. 4:0? Mało! W doliczonym czasie gry wynik ustalił Zwoliński, który dopełnił formalności dokładając nogę do wystawki od Angela Baeny. Aż się nie chce wierzyć, że Wisła Kraków zanotowała dopiero drugie ligowe zwycięstwo w sezonie 2024/25. Mariusz Jop nie mógł sobie wyobrazić lepszego powrotu na ławkę Białej Gwiazdy.
Co dalej? Wisła spróbuje podtrzymać dobrą dyspozycję w Siedlcach, gdzie zagra z miejscową Pogonią. Odra będzie próbowała odbić się w domowym meczu ze Zniczem Pruszków.