Widzew wrócił na swój stadion! Wyjątkowa atmosfera i… wygrana Lechii (VIDEO)

Osiem lat czekania

Ostatni ekstraklasowy mecz w Sercu Łodzi odbył się 31 maja 2014 roku, a przeciwnikiem był Piast Gliwice. Teraz po wielu latach Widzew wrócił do Ekstraklasy, a na własnym stadionie podjął Lechię Gdańsk. Zawodnicy Tomasza Kaczmara w pierwszym meczu w lidze przegrali z Wisłą Płocka 0:3, a w czwartek odpadli z eliminacji do Ligi Konferencji. Łodzianie natomiast w pierwszej kolejce polegli w Szczecinie, a tydzień później odbili się w Białymstoku (pokonali Jagiellonię 2:0).

Chwilę przed pierwszym gwizdkiem sędziego Szymona Marciniaka kibice postanowili uczcić powrót do Ekstraklasy tworząc wielki napis: „WE ARE BACK!”. W trakcie meczu fani również nie dawali o sobie zapomnieć i z wielkim entuzjazmem dopingowali swoich ulubieńców, a także wygwizdywali rywali.

REKLAMA
Własne

Intensywnie na trybunach i boisku 

Zapału nie brakował też piłkarzom, którzy od początku starali się przejąć inicjatywę. Entuzjazm opadł jednak bardzo szybko. Już po pięciu minutach gry przed polem karnym znalazł się Maciej Gajos, który fantastycznym, mocnym strzałem pokonał Henricha Ravasa. Ten cios tylko jeszcze bardziej pobudził Widzew do walki. W 10. minucie po dośrodkowaniu Pawła Zielińskiego Szymon Marciniak dopatrzył się przewinienia i podyktował rzut karny. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał niezawodny na początku sezonu Bartłomiej Pawłowski. 

Źródło: Twitter/@CANALPLUS_SPORT

Po bardzo intensywnych dziesięciu minutach kontrolę nad meczem przejął Widzew, który wyprowadzał wiele ataków i częściej oddawał strzały na bramkę. Lechia natomiast zaczęła odpowiadać dopiero w ostatnich minutach pierwszej połowy, ale pokazała znacznie lepszą skuteczność. Po strzale Flávio Paixão i interwencji bramkarza gospodarzy w polu karnym odnalazł się napastnik gdańszczan – Łukasz Zwoliński, który dał swojej drużynie prowadzenie. Tę przewagę zawodnicy Tomasza Kaczmarka dotrzymali do przerwy. 

Druga połowa pod dyktando Widzewa

W drugiej połowie gra nieco się uspokoiła, ale to Widzew wciąż stwarzał sobie więcej sytuacji. Z każdą kolejną minutą pod bramką Lechii było coraz groźniej, głównie za sprawą Bartłomieja Pawłowskiego. 29-latek był bardzo aktywny w polu karnym i często oddawał strzały. Trener Niedźwiedź dokonał także zmian, które pobudziły jego podopiecznych do ataków. Jeden z nich wykończył fantastycznie właśnie zawodnik wprowadzony z ławki. W 71. minucie po dośrodkowaniu Fábio Nunesa bramkę zdobył Jordi Sánchez. Trafienie Hiszpana tylko jeszcze bardziej napędziło Widzew, ale to Lechia ostatecznie wykazała więcej zimnej krwi. W 86. minucie decydującego gola zdobył Flávio Paixão. 

Lechia zepsuła Widzewowi święto

Mimo dużej przewagi Widzewa w drugiej połowie, Lechia w końcówce udowodniła swoją wartość i potrafiła zepsuć fanom gospodarzy święto. Mimo wszystko łodzianie zagrali dobre spotkanie, zabrakło im skuteczności. Piłkarze trenera Niedźwiedzia pokazali także bardzo dużo walki, którą docenili ich kibice (na trybunach było dzisiaj ponad 17 tysięcy osób).

 

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,719FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ