Widzew witał się z wygraną, ale zapomniał, że mecz trwa 90 minut

Pojedynek Widzewa Łódź z Jagiellonią Białystok jeszcze kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem wydawał się wątpliwy. Zimowa aura zaskoczyła ligowców, a bohaterowie wieczornego pojedynku w Ekstraklasie mogli podzielić los graczy Wisły Płock oraz Warty Poznań, których spotkanie zostało przełożone. Na szczęście, boisko udało się doprowadzić do użyteczności.

REKLAMA

Faworyt zawodów wydawał się jasny

Widzew to przecież czołowa drużyna obecnego sezonu, którą jesienią nierzadko chwaliliśmy za ładne dla oka, ale i skuteczne występy. Jagiellonia? Szuka swojego piłkarskiego DNA. Niby powinna mieć atuty do walki o ambitne cele, ale coraz bliżej jej do strefy spadkowej. Co więcej, będący prawdopodobnie największą gwiazdą obecnej drużyny — Mark Gual jest zdecydowany na przenosiny do Legii Warszawa, a w ten weekend miał przejść testy medyczne w klubie ze stolicy. Tych najprawdopodobniej nie będzie. Dlaczego? Hiszpan po pół godziny gry został zmuszony do opuszczenia murawy z powodu kontuzji. Zbyt wcześnie, by stawiać wyroki co do powagi urazy, ale sytuacja wyglądała poważnie.

Wydawało się, że szanse Jagi na zwycięstwo są niewielkie, a i remis będzie osiągnięciem. Widzew miał optyczną przewagę, ale… niewiele z tego wynikało. Kilka minut po zejściu z murawy Guala, Alomerović faulował Bartłomieja Pawłowskiego, a arbiter podyktował jedenastkę. Szansy nie wykorzystał jednak Juliusz Letniowski i po interwencji golkipera Jagi, piłka wylądowała na poprzeczce. Na upragnionego gola, Widzewiacy musieli czekać aż do 78. minuty. Wówczas Ernest Terpiłowski dograł piłkę Dominikowi Kunowi, a ten pewnym uderzeniem zapisał swoje nazwisko na listę strzelców. Umówmy się, nie był to wybitny mecz, ale wygrana po tak trudnym spotkaniu była na wyciągnięcie ręki. Chyba żaden kibic Widzewa nie zakładał innego scenariusza w takiej sytuacji.

źródło: twitter/CANALPLUS_SPORT

Widzew wymęczył bramkę na wagę zwycięstwa i kontrolował wynik?

Tak mogło się wydawać. Jagiellonia wydawała się pogodzona z porażką, ale w 90. minucie Bartsz Bida z pomocą interweniującego Martina Kreuzrieglera doprowadził do wyrównania.

Oczywiście, z takiego wyniku bardziej zadowoleni mogą być goście z Podlasia. Mają swoje problemy, ale udało im się urwać punkt. Widzew może jedynie pluć sobie w brodę. Zawodnicy z Łodzi atakowali, prowadzili i witali się z wygraną, ale zabrakło im koncentracji w końcówce. Z Pogonią Szczecin wyrównali po golu Kreuzrieglera z 90+8 minuty. Dziś ten sam gracz w 90 minucie zaliczył pechowego samobója.

Widzew – Jagiellonia 1:1 (Kun 78 – Kreuzriegler sam. 90)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,596FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ