Sobotę z PKO BP Ekstraklasą zaczynaliśmy w Łodzi. Śniący o potędze i dobrym sezonie Widzew inaugurował sezon, podejmując u siebie Zagłębie Lubin Leszka Ojrzyńskiego. Długo przy alei Piłsudskiego działo się niewiele. Ospały RTS grał niechlujnie, dużo było niedokładności w grze i brakowało trochę werwy w działaniach jego piłkarzy. Gospodarze mogli jednak liczyć na zawodnika, który wiosną był jedną z wiodących postaci – Juljanie Shehu.
Trójkę ofensywną łodzian tworzyli nowi piłkarze. Żelijko Sopić posłał w bój Sebastiana Bergiera, Mariusza Fornalczyka oraz Samuela Akere. Żaden z tych panów raczej nie zaliczy debiutu do najbardziej udanych. Fornalczyk miał problemy z tworzeniem przewagi na skrzydle, Akere dwa razy dobrze ruszył, ale zdarzało mu się podawać piłkę do nikogo albo łatwo przegrać pojedynek. A przez pierwsze pół godziny można było zapomnieć, że Bergier w ogóle jest na boisku. Choć to wypadkowa braku serwisu ze strony skrzydłowych.
Zagłębie dobrze weszło w mecz, lecz, tak jak w poprzednim sezonie, miało problemy z przekuwaniem ataków w sytuacje bramkowe. Rafał Gikiewicz nie miał zbyt dużo pracy, a lubinianie parę razy ruszali z kontratakiem po stratach rywali. Na boisku wiało nudą, aż więcej w ofensywie zaczął pokazywać się Juljan Shehu. Albańczyk dostał piłkę w bocznej strefie, balansem ciała oszukał przeciwnika i odpalił rakietę tak jak Morgan Faßbender we wczorajszym meczu z Jagiellonią Białystok (0:4).
Do gola środkowy pomocnik Widzewa mógł jeszcze dorzucić asystę. W samej końcówce dograł piłkę w pole karne spod linii końcowej, ale Bartłomiej Pawłowski nie zdołał dostawić stopy.
Sukces rodzi się w bólach
Prócz wymienionej wyżej trójki nowych zawodników, w meczu z Zagłębiem zadebiutowali jeszcze Ricardo Visus, Lindon Selahi oraz Angel Baena Perez. Najlepszy był hiszpański stoper – pewny w obronie, ustrzegający się błędów i neutralizujący atakujących Miedziowych. Reszta bez szału. Żaden z panów nie zapadł w pamięci swoją grą.
Misja stworzenia silnego Widzewa za pieniądze nowego właściciela będzie potrzebować czasu. Pierwszy mecz ligowy nie był tak efektowny jak niektóre sparingi przedsezonowe, ale cel, czyli trzy punkty, został wykonany. Zagłębie dzisiaj nie grało źle, ale dalej mają problemy z formacją ofensywną. Lubinianie nie powodują, że przeciwnicy drżą, gdy ci ruszają z atakiem. Żadna z dwóch celnych prób nie zmusiła Gikiewicza do większego wysiłku. A nie da się wygrać meczu, jeśli nie próbuje się strzelić gola. Albo się próbuje, lecz bez przekonania.