West Ham zaczął ogrywać czołówkę

Dzisiaj wygrali z Liverpoolem. Wcześniej pokonali Tottenham, a w Carabao Cup wyeliminowali Manchester City i Manchester United. West Ham w poprzednim sezonie regularnie zbierał baty od czołówki. Z drużynami z tzw. big six zdobyli łącznie tyko 4 punkty, czyli mniej niż mają po 11. kolejkach w aktualnych rozgrywkach. David Moyes potrzebował czasu, ale w końcu – przynajmniej tak wydaje się na ten moment – rozwiązał i ten problem. Z każdą kolejką coraz bardziej utwierdzamy się w przekonaniu, że West Ham może namieszać w czubie stawki.

Pokaz gry obronnej

Mówi się, że futbol defensywny nie może się podobać. Jedni się z tym zdaniem zgodzą, inni wręcz przeciwnie. Dla koneserów taktycznych dzisiejsza gra West Hamu bez piłka mogła być sztuką. Liverpool co prawda strzelił dwa gole, ale to coś, co musisz wliczyć w koszty meczu z nimi. Zespół Jurgena Kloppa od 14 meczów nie schodzi poniżej tej liczby, jeśli chodzi o strzelone bramki w pojedynczym spotkaniu. Upraszczając, wychodząc na Liverpool tak naprawdę zaczynasz od stanu 0:2. Nawet, jak nie stworzą wielu sytuacji to swoje i tak wcisną.

REKLAMA

I właśnie dzisiaj Liverpool miał problemy z kreowaniem sytuacji. Najgroźniejsze okazje mieli po stałych fragmentach gry oraz dośrodkowaniach w końcówce meczu, kiedy szarańczą pakowali się w pole karne Łukasza Fabiańskiego. Młoty zagrały bardzo kompaktowo w defensywie, broniąc się głęboko niemal całym zespołem. Starali się spychać rywala w boczne sektory i wymuszać dośrodkowania, ponieważ w polu karnym mieli przewagę wzrostu.

Stałe fragmenty gry robią różnicę

Jednak – tak, jak wcześniej zaznaczyłem – samym bronieniem z Liverpoolem nie wygrasz. Musisz mieć plan, jak ich ukąsić. West Ham dziś wygrał ten mecz stałymi fragmentami gry. Dwie bramki strzelili po rzutach rożnych w bardzo podobny sposób. Dochodzące dośrodkowanie na dalszy słupek. Za pierwszym razem błąd popełnił Alisson i sam wbił piłkę do własnej bramki. Przy trzeciej bramce piłka przeszła bramkarza The Reds, a akcję zamknął Kurt Zouma. Drugi gol? Świetnie przeprowadzony kontratak. Po przejęciu piłki kwartet ofensywny Młotów momentalnie rusza do ataku, a że każdy z nich ma naprawdę wysokie umiejętności i dynamikę to często te szybkie ataki potrafią być zabójcze.

Być może jest za wcześnie na takie spekulacje, ale West Ham na przestrzeni całego sezonu naprawdę wygląda na zespół, który jest mocnym kandydatem do pierwszej czwórki. Problemy mogą pojawić się przy ewentualnych kontuzjach, jednak mecze w Carabao Cup z Man City i Man United pokazały, że zmiennicy też potrafią stanąć na wysokości zadania. Na poszczególnych pozycjach (oprócz napastnika) są piłkarze o podobnym profilu, więc wiedzą co mają robić i znają swoje zadania. David Moyes stworzył zespół świetnie poukładany taktycznie, zadbał o atmosferę, a kolejne zwycięstwa tylko ich napędzają. O celach głośno nie mówią. Krok po krok, mecz po meczu. Od zwycięstwa do zwycięstwa. Sky is the limit!

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,642FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ